"Jednostkowe koszty pracy to kluczowa kategoria dla przebiegu procesów dezinflacyjnych w średnim terminie i to nie jest zależne od polityki pieniężnej, fiskalnej w ramach policy-mix. To jest wynik bardziej strukturalnych zmian zachodzących w światowej i polskiej gospodarce. Tak jak wcześniej wspomniano [kierownik zespołu analiz makroekonomicznych Marta Petka Zagajewska] dynamika jednostkowych kosztów pracy jest zauważalnie, średnio dwukrotnie, wyższa w tej dekadzie, niż w poprzedniej dekadzie. W związku z tym twierdzimy, że inflacja w Polsce będzie trwale wyższa niż w poprzedniej dekadzie. W poprzedniej dekadzie było to średnio 1,5-2%. Przeważnie byliśmy poniżej unijnej średniej lub dla naszego regionu, mieliśmy najdłuższy okres deflacji w Europie i to wynikało z tego, że jednostkowe koszty pracy w Polsce rosły bardzo słabo, najsłabiej w regionie, prawie najsłabiej w Europie, a obecnie będziemy mieli dosyć mocny wzrost jednostkowych kosztów pracy" - powiedział Bujak, podczas konferencji prasowej.

Gorzki smak sukcesu

Podkreślił utrzymywanie się w Polsce silnego rynku pracy.

Reklama

"Napięty rynek pracy - to jest trochę efekt naszego sukcesu, cena tego sukcesu - to będzie jeden z elementów, element strukturalny, podsycający inflację oraz utrudniający powrót inflacji do celu" - dodał Bujak.

Green-inflation nas nie ominie

Drugi strukturalny element, który będzie podbijał w Polsce ścieżkę inflacji to transformacja energetyczna.

"My uważamy, że w przypadku Polski, być może green-inflation będzie najwyższa w Europie. Koszty - przy naszym miksie energetycznym - transformacji energetycznej mogą być najwyższe w Europie. Są co najmniej dwa elementy strukturalne: siła naszego rynku pracy i transformacja energetyczna, które będą utrudniać powrót inflacji do celu w rozumieniu punktowym" - zapowiedział Bujak.

Cel inflacyjny będzie musiał wzrosnąć

Odpowiadając na pytanie, kiedy w Polsce można rozpocząć dyskusję o podwyższeniu celu inflacyjnego - zarysował horyzont czasowy dwóch-trzech lat od chwili obecnej.

"Podejście EBC jest rozsądne, dobrze byłoby zrobić przegląd ram polityki pieniężnej, a przede wszystkim weryfikację celu inflacyjnego, po sprowadzeniu inflacji po ostatnim szoku do celu; po sprowadzeniu CPI przynajmniej poniżej górnej granicy dopuszczalnej odchyleń od celu i nie na miesiąc, lecz na dłuższy czas. Najbliższe dwa, trzy lata wydają się, że najwcześniej w horyzoncie od teraz za dwa - trzy lata będzie można zrobić [rozpocząć dyskusję o podwyższeniu celu inflacyjnego w Polsce]" - ocenił Bujak.

Słaba energetyka, wysoka inflacja

Transformacja energetyczna, jak wskazał, to "strukturalny czynnik, który będzie podsycał procesy inflacyjne, nie tylko w Polsce, wszędzie, jednakże w Polsce najbardziej".

"Green-inflation, o której wspomina prezes EBC Lagarde, EBC dopuszcza taką możliwość, by z tego powodu podwyższyć cel inflacyjny, ale dopiero po sprowadzeniu inflacji do celu w tym epizodzie szokowym i dopiero później, bez utraty wiarygodności banku centralnego" - podkreślił główny ekonomista PKO BP.

Misja ratunkowa RPP i NBP

Pod koniec września Rada Polityki Pieniężnej (RPP) podtrzymała w "Założeniach polityki pieniężnej na rok 2024" średniookresowy cel inflacyjny na poziomie 2,5% z przedziałem odchyleń o szerokości ±1 pkt proc. Podstawowym instrumentem polityki pieniężnej pozostaną stopy procentowe, a polityka pieniężna będzie nadal realizowana w warunkach płynnego kursu walutowego, który nie wyklucza interwencji na rynku walutowym.

W dokumencie podano, że inflacja w II połowie 2023 r. oraz w kolejnych latach będzie się nadal obniżać, do czego przyczyniać się będą efekty wcześniejszego silnego zacieśnienia polityki pieniężnej przez Narodowy Bank Polski, w tym wyraźne spowolnienie dynamiki kredytu, a powrót inflacji do celu inflacyjnego NBP nastąpi stopniowo. Czynnikiem niepewności dla kształtowania się dynamiki cen i aktywności gospodarczej pozostaje skala i zakres podejmowanych przez rząd osłonowych działań fiskalnych.

(ISBnews)