Dyskusja w sprawie nowego ładu instytucjonalnego w obszarze polityki energetyczno-klimatycznej nabiera rumieńców. Tuż po wyborach na łamach DGP o potrzebie utworzenia podmiotu, który odpowiadałby w ramach rządu „za całą sferę nadzoru i planowania transformacji energetycznej, od elektroenergetyki, po indywidualne ogrzewnictwo” mówił Grzegorz Onichimowski, koordynator zespołu ekspertów Instytutu Obywatelskiego i jeden z autorów programu energetycznego Platformy. Dziś z kolei ukaże się szczegółowa koncepcja powołania Polskiej Agencji Transformacji Energetyczno-Klimatycznej autorstwa Fundacji Instrat, think tanku specjalizującego się m.in. w problematyce zielonej transformacji.

To powinien być więcej niż think-tank

Zgodnie ze sformułowanymi przez organizację rekomendacjami, nowy podmiot powinien „zasilać decydentów wiedzą ekspercką o możliwych ścieżkach transformacji” oraz stanowić „platformę koordynacji” pomiędzy różnymi szczeblami rządowej administracji. „Agencja powinna uzupełnić, ale też przejąć i z czasem rozwinąć wybrane zadania i kompetencje realizowane już do tej pory w ramach ministerstw lub przez podmioty przez nie nadzorowane. W liście zadań agencji powinny zawierać się m.in. prowadzenie badań statystyki publicznej i otwartego portalu statystycznego o transformacji energetycznej, prowadzenie analiz rynkowych, modelowanie ścieżek redukcji emisji gazów cieplarnianych i transformacji sektora energetycznego oraz wsparcie w procesie legislacyjnym i negocjacyjnym” – czytamy w analizie. Zaproponowano jednocześnie, by podmiot funkcjonował w ramach rządu „jako osobny i niezależny od pozostałych resortów rządowy think tank, podlegający bezpośrednio pod Prezesa Rady Ministrów”.

Reklama

Wśród postulatów Instratu znalazło się także stworzenie atrakcyjnego systemu wynagrodzeń, które sprzyjałoby ściąganiu do pracy w Agencji najlepszych specjalistów. Dlatego oferowany przez nią zakres i sposób ustalania wynagrodzeń powinien być – jak przekonuje Fundacja – „wzorowany na pracodawcach z sektora prywatnego, a nie pozostałych instytucji publicznych”.

Jako wzór dla instytucji wskazano m.in. podobne rządowe ośrodki analityczne w Niemczech (dena) i Danii (Energistyrelsen), a także organizacje międzynarodowe, m.in. Międzynarodową Agencję Energii (IEA). Jako uzasadnienie dla stworzenia nowej instytucji, która odpowiada na postulat formułowany przez przedstawicieli Koalicji Obywatelskiej, wskazano z kolei konieczność podjęcia „skoordynowanego wysiłku na poziomie centralnym” w celu nadrobienia wieloletnich opóźnień w transformacji energetyki oraz implementacji legislacji UE.

Powołanie instytucji, która byłaby „centrum transformacji energetycznej” popiera także Joanna Maćkowiak-Pandera, prezeska Forum Energii, a w latach 2007-2011 szefowa gabinetu politycznego w Ministerstwie Środowiska. – To powinien być więcej niż think-tank. Potrzebny jest silny ośrodek, zdolny do wykreowania nowego otwarcia w polityce wobec Zielonego Ładu – przekonuje. Ekspertka zastrzega jednak, że nie widzi potrzeby, by taki organ był umocowany przy premierze. Najwłaściwsze otoczenie instytucjonalne zapewnia, jej zdaniem, dzisiejsze Ministerstwo Klimatu i Środowiska. – Najważniejsze, żeby był to organ publiczny powołany na ścieżce prawnej i uwzględniony np. w rządowej ścieżce legislacyjnej. Samo umocowanie w KPRM niczego nie gwarantuje – dodaje Maćkowiak-Pandera.

Powołana z inicjatywy Forum Ekspercka Rada ds. Bezpieczeństwa Energetycznego i Klimatu – w której skład wchodzi ponad 20 przedstawicielipublicznych, prywatnych oraz branżowych ośrodków analitycznych, jeszcze przed wyborami sformułowała swoje diagnozy i rekomendacje dla nowego rządu. Rada oceniła m.in., że rządowi brakuje „spójnej, długofalowej strategii działania, co przekłada się na brak współpracy pomiędzy odpowiedzialnymi instytucjami”. A jako podstawowe wyzwania w sferze instytucjonalnej zidentyfikowano m.in. „niewystarczające zasoby analityczne” oraz „nieadekwatne do skali wyzwań zasoby kadrowe w administracji publicznej”, związane m.in. z „poziomem wynagrodzeń w sferze budżetowej i konkurencyjnymi płacami w obszarach gospodarki związanych z transformacją energetyczną”.

Ministerstwo klimatu i środowiska nie może być traktowane jako nagroda pocieszenia dla polityka z trzeciego rzędu

Ekspercka Rada apelowała też m.in. o priorytetowe potraktowanie w agendzie rządu kwestii „transformacji energetycznej gwarantującej bezpieczeństwo dostaw energii” oraz stworzenie dedykowanego temu procesowi ministerstwa. Na jego czele, jak podkreślono, powinna stanąć „osoba zdolna do budowania sojuszy i merytorycznie przygotowana”. Z kolei wzmocnienie analitycznego zaplecza rządu powinno – w ocenie Rady – odbyć się na bazie funkcjonującego już w ramach podległego resortowi klimatu Instytutu Ochrony Środowiska Centrum Analiz Klimatyczno-Energetycznych – po odpowiednim wzmocnieniu kadrowym i budżetowym.

Zdaniem szefowej Forum kompetencje dotyczące energii i klimatu powinny zostać w rządzie podzielone na nowo. – Obecna struktura jest mało klarowna. Nie ma konieczności, by nadzór nad spółkami był w innym resorcie niż regulacje – przekonuje w rozmowie z DGP. Istotne, jak twierdzi jest natomiast „odpolitycznienie spółek skarbu państwa i inny sposób budowania z nimi relacji”. – Sensowne wydaje się, żeby do zbudowanego w takim duchu ministerstwa klimatu i energii przenieść przemysł – dodaje Maćkowiak-Pandera.

Z drugiej strony ekspertka przestrzega przed nadmierną koncentracją władzy nad energią i klimatem – np. poprzez stworzenie superresortu czy silnego urzędu wicepremiera ds. transformacji. – Centralne sterowanie to zbyt duże ryzyko, spotęguje ono koszty ewentualnych błędów personalnych czy merytorycznych – tłumaczy.

Za przyznaniem w nowym rządzie, wraz z teką klimatyczną, funkcji wicepremiera, opowiedział się m.in. Marek Józefiak z Greenpeace Polska. Wezwał do powołania na to stanowisko osoby z silną pozycją polityczną, która „swoim doświadczeniem i poglądami będzie gwarantować odcięcie od niszczycielskiej polityki PiS i Suwerennej Polski”. „Ministerstwo klimatu i środowiska nie może być traktowane jako nagroda pocieszenia dla polityka z trzeciego rzędu” – podkreślił ekolog.

Co ciekawe, analogiczny postulat – stworzenia urzędu wicepremiera ds. Zielonej Transformacji z silną pozycją w rządzie, który mógłby składać przed Sejmem coroczne sprawozdanie z postępów dekarbonizacji – propagowali jeszcze w zeszłym roku bardziej zachowawczy w kwestiach klimatycznych konserwatyści z Klubu Jagiellońskiego. – Aby tak złożony proces zakończył się powodzeniem, muszą zostać stworzone nie tylko sektorowe strategie zawierające działania odpowiadające na EZŁ, ale także odpowiednie ponadsektorowe warunki instytucjonalne, aby wymóc wysoką jakość zarządzania całym procesem. Wymiar instytucjonalny procesu zielonej transformacji jest szczególnie istotny, mając na uwadze dobrze zdiagnozowane słabości polskiego państwa, w tym przede wszystkim niezdolność do realizacji złożonych zadań wymagających ponadsektorowej koordynacji – argumentował prezes KJ Paweł Musiałek.