Wzrost popytu na energię z odnawialnych źródeł w Polsce jest tak duży, że podaż nie nadąża za popytem. Coraz więcej firm zamawia zieloną energię, ponieważ jest to najprostszy ze sposobów na obniżenie wskaźnika emisji w przedsiębiorstwie. W dodatku może się opłacić. Spółki obrotu energią masowo wchodzą w zieloną ofertę.

- Wysokie zainteresowanie przedsiębiorców kupnem zielonej energii wynika z chęci zapewnienia sobie niezależności energetycznej w przypadku własnych inwestycji w źródła, ale także z dbałości o wizerunek oraz z wymagań, jakie stawiają kontrahenci i odbiorcy, co widać we wzmożonej aktywności ofert sprzedaży energii z wiatraków czy elektrowni wodnych.

Korporacja takie jak IKEA mają dla swoich dostawców przewodnik wymagań dotyczących maksymalnych poziomów emisji związanej ze zużyciem energii, z planem na każdy kolejny rok współpracy. Z kolei koncerny motoryzacyjne, np. VW dbają bardzo mocno o to, by nie przekraczać wymaganego na rynku unijnym wskaźnika emisyjności swojej produkcji co odbija się na nowych wymaganiach dla całego łańcucha dostaw, którego Polska jest istotnym składnikiem - mów Piotr Danielski, wiceprezes DB Energy.

Problemem zaczyna jednak być produkcja z OZE. Ten rok na rynku wiatru jest gorszy od poprzedniego, a COVID spowodował opóźnienia w oddaniu części farm słonecznych i wiatrowych, które wygrały aukcje.

Reklama

Mniej wieje, a na energię chętnych jest więcej

Wytwórcy OZE zawierają zwykle umowy bilateralne, które zabezpieczają ich przyszłe przychody ze sprzedaży energii. Jak mówi w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl prezes Respect Energy Sebastian Jabłoński, rośnie zainteresowanie zieloną energią ze strony odbiorców, ale z drugiej strony podaż tej energii za tym nie nadąża. - Z powodu zasady 10H mamy ograniczenia w rozwoju nowych projektów wiatrowych, tymczasem wiatr jest największym źródłem odnawialnej energii w Polsce - podkreśla Jabłoński. Wiatr dostarcza ok. 15 TWh z 19 TWh energii z OZE. W dodatku w tym roku produkcja energii z farm wiatrowych jest mniejsza, ze względu na warunki pogodowe. - Już teraz wiadomo, że będziemy mieli lukę inwestycyjną z powodu zasady 10 H, która uniemożliwia nowe inwestycje w farmy wiatrowe - mówi Jabłoński.

Czy pochodzenie energii ma dla kupujących znaczenie? Kto zaryzykuje na kontraktach? Co z zieloną energią dla Kowalskiego? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl