Przez niemal cały ubiegły rok w tym obszarze działo się niewiele, bo sankcje skupiały się na sektorze finansowym i zakazie eksportu zachodnich towarów na wschód. W efekcie w 2022 r. Moskwa sprzedała ropę i produkty ropopochodne za 225 mld dol. Sytuacja zmieniła się jednak w grudniu – Unia Europejska ogłosiła embargo na dostawy ropy z Rosji. Choć od tej zasady przewidziano także wiele wyjątków – z powodu groźby weta Węgier zakazem objęto jedynie surowiec transportowany drogą morską. Także Chorwacja i Bułgaria otrzymały prawo do wyłączenia się spod embarga. W lutym Unia dodała jednak do tego embargo na rosyjskie produkty uzyskane z ropy, takie jak benzyna oraz olej napędowy. Dodatkowo kraje G7 wprowadziły cenę maksymalną na rosyjską ropę – wyznaczono ją na poziomie 60 dol. za baryłkę.

I tak dochodzimy do najważniejszego pytania: czy sankcje uderzają w interesy Kremla na tyle mocno, by zniechęcić go do kontynuowania wojny w Ukrainie? Odpowiedzi na nie podjęli się ekonomiści Elina Ribakowa i Benjamin Hilgenstock (Kijowska Szkoła Ekonomiczna), Tania Babina (Uniwersytet Columbia), Maxim Mironow (Międzynarodowa Szkoła Biznesu w Madrycie) oraz Oleg Itskhoki (Uniwersytet Kalifornijski).

CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP I NA E-DGP