Jeszcze latem zeszłego roku rządy unijnych państw przygotowywały się na niepokoje społeczne i przestoje w przemyśle. W sierpniu 2022 r. cena gazu ziemnego na giełdzie Dutch Title Transfer Facility (TTF), która jest benchmarkiem dla tego surowca na kontynencie, osiągnęła rekordowy poziom prawie 340 euro za megawatogodzinę – wzrost o ponad 320 proc. w porównaniu z początkiem ubiegłego roku i o 640 proc. w porównaniu z sierpniem roku poprzedniego. Cieplejsza niż zwykle pogoda, której Europa doświadczyła w sezonie grzewczym 2022/2023, była niczym błogosławieństwo. W samym środku zimy ceny gazu na TTF spadły do poziomu z września 2021 r. Krzywa kontraktów terminowych poszła w dół, wskazując na ogólny optymizm na rynku. Jednak pomimo solidnego spadku, ceny gazu w Europie są nadal ponad czterokrotnie wyższe niż średnia z ostatniej dekady.

W Unii Europejskiej współczynnik zależności od importu gazu wynosi około 60 proc., a w miarę odchodzenia od węgla może zbliżyć się do 90 proc. w perspektywie 2030 r.

W Unii Europejskiej współczynnik zależności od importu gazu wynosi około 60 proc., a w miarę odchodzenia od węgla może zbliżyć się do 90 proc. w perspektywie 2030 r. Tradycyjnie dostawy gazu do Europy zapewniał oligopol składający się z Rosji (Gazprom), Norwegii (Statoil) i Algierii (Sonatas). Handel gazem rurociągowym odbywał się w dużej mierze na podstawie kontraktów długoterminowych. Kryzys geopolityczny związany z napaścią Rosji na Ukrainę spowodował zwiększenie importu skroplonego gazu ziemnego (LNG) tankowcami. Specyfika obrotu LNG, który może odbywać się między wieloma partnerami, sprawia, że mają do niego zastosowanie ceny spotowe, które zmieniają się codziennie w zależności od podaży i popytu (co z kolei redukuje ich powiązanie z cenami ropy).

Import LNG mocno w górę

Reklama

Dopływ rosyjskiego gazu rurociągowego do UE drastycznie zmalał, gdy Władimir Putin zakręcił kurek w odwecie za zachodnie sankcje. W 2023 r. wolumen rosyjskich dostaw przez Ukrainę i rurociąg Turkstream ma wynieść 25 mld m³. Dla porównania: w 2021 r. import gazu z Rosji wynosił 150 mld m³. Aby wypełnić powstałą lukę, UE zwiększyła o 60 proc. import LNG do 132 mld m³. Oznacza to, że udział LNG w imporcie błękitnego paliwa do UE wzrósł do 40 proc. (wobec 23 proc. w 2021 r.). Około 1/3 importowanego w ubiegłym roku LNG pochodziła ze Stanów Zjednoczonych, które dzierżą palmę pierwszeństwa wśród światowych eksporterów LNG. Drugie i trzecie miejsca zajmują odpowiednio Rosja i Katar.

Jak na ironię, o ile import gazu rurociągowego z Rosji uległ drastycznej redukcji, to dostawy rosyjskiego LNG w ciągu ostatniego roku podwoiły się. Większość skroplonego gazu trafia do Europy z Rosji przez spółkę Novatek, założoną przez oligarchę Leonida Michelsona. Największymi jego odbiorcami są Francja, Hiszpania, Belgia i Holandia. Unia Europejska ustami Estonki Kadri Simson, komisarz ds. energii, rekomenduje powstrzymanie się od rosyjskich dostaw i szuka sposobu na ich ograniczenie bez konieczności wprowadzania nowych sankcji. Nie będzie jednak ogólnounijnego zakazu sprowadzania LNG z Rosji, a jedynie procedura ułatwiająca chętnym państwom eliminację tych dostaw. Jeśli weszłaby ona w życie, byłby to kolejny cios w coraz bliższy Kremlowi Novatek. Spółka jest już w kłopocie po tym, jak kolejne zachodnie firmy rezygnują ze współpracy z nią przy realizacji inwestycji Arctic LNG 2 na Syberii (drugi pod względem wielkości, po Yamal LNG, terminal przeładunkowy skroplonego gazu ziemnego).

W miarę jak Europa przechodzi na LNG, na znaczeniu zyskują inwestycje w infrastrukturę do regazyfikacji (konwersji gazu w postaci skroplonej na postać gazową). Niemcy, największy konsument gazu w UE, niedawno otworzyły trzy terminale regazyfikacyjne w północnych portach Lubmin, Wilhelmshaven i Brunsbuettel, a w planach są trzy kolejne.

Fiasko szantażu gazowego Rosji

Od czasu nałożenia sankcji na Rosję było wiadomo, że będzie problem z dostawami rosyjskiego gazu. Mimo to magazyny zdążyły się zapełnić i rosyjski gaz stanowił ponad 40 proc. europejskich rezerw na zimę 2022/2023, co pozwoliło unijnym państwom wejść w sezon grzewczy z pewnym buforem bezpieczeństwa. Maksymalna pojemność magazynowa w Europie pokrywa jednak mniej niż połowę jej zimowego zużycia. Reszta musi pochodzić z bieżących dostaw. W segmencie konsumpcji prywatnej obyło się bez reglamentacji, ale w przemyśle wdrożono środki oszczędnościowe. W IV kwartale 2022 r. popyt na gaz w krajach europejskich spadł o 20 proc. w stosunku do średniej z poprzednich pięciu lat. Było to możliwe dzięki zamianie stosowanych paliw i importowi szczególnie energochłonnych surowców, takich jak amoniak lub stal. Chociaż Putinowi nie powiódł się zamiar wykorzystania gazu jako narzędzia szantażu, to Europa wciąż stoi przed wyzwaniem zaspokojenia swoich potrzeb energetycznych zimą 2023/2024.

Nowy sezon, nowy ból głowy

Uniknięcie kryzysu gazowego tej zimy było nie lada wyczynem, ale powtórzenie go w przyszłym roku będzie jeszcze trudniejsze.

Uniknięcie kryzysu gazowego tej zimy było nie lada wyczynem, ale powtórzenie go w przyszłym roku będzie jeszcze trudniejsze.

Po pierwsze, już sam spadek produkcji LNG w USA może prawdopodobnie wywołać skok cen, a zdolności eksportowe USA są już na najwyższym poziomie w historii. Po drugie, to, że Europa odniosła tak spektakularny sukces w zabezpieczeniu dostaw LNG w tym roku, było możliwe dzięki niższemu popytowi z Chin. Ten jednak wzrośnie wraz z ożywieniem gospodarczym rysującym się po zniesieniu drakońskiej polityki zero Covid. W istocie konsumpcja w Chinach stanie się głównym czynnikiem napędzającym ceny LNG w Europie. Producenci o modelu biznesowym, w którym energia stanowi znaczną część kosztów, mogłyby ulec pokusie przeniesienia się do USA, gdzie ceny gazu są około pięć razy niższe. Zresztą koszty nie są jedynym zmartwieniem: jeśli import LNG do Chin zostanie wznowiony w przyszłym roku na poziomie z 2021 r., a rosyjskie dostawy gazu skroplonego do Europy spadną do zera, to UE będzie miała lukę o wielkości około 30 mld m³ do wypełnienia między latem a jesienią 2023 r. A jeśli Rosja całkowicie wyłączy dostawy gazu rurociągami, to kwota niedoboru zbliży się do 60 mld m³.

Osłabiona w Europie Rosja pozostaje silnym graczem w Azji

Po aneksji Krymu w 2014 r. i ówczesnym nałożeniu zachodnich sankcji Rosja szykowała się na zmiany strukturalne na swoich rynkach eksportowych. Uwzględniła w swoich planach zwrot w kierunku Azji w zakresie sprzedaży paliw kopalnych, ale nie była przygotowana na potężny cios z rynku europejskiego, jaki sama sobie zafundowała, napadając na Ukrainę. Rosyjska Strategia Energetyczna do 2035 r. przewiduje znaczny wzrost eksportu gazu zarówno rurociągowego, jak i skroplonego do Azji. Funkcjonujący od 2019 r. rurociąg „Siła Syberii” łączy rosyjskie pola gazowe na Dalekim Wschodzie z Chinami i ma roczną przepustowość 38 mld m³. W lutym 2022 r. (a więc równocześnie z agresją na Ukrainę) Rosja ogłosiła 30-letni kontrakt na dostawy gazu do Chin nowym gazociągiem „Siła Syberii-2”, który będzie zaopatrywać Chiny ze złóż gazu zachodniosyberyjskiego przez Mongolię. Gazociąg będzie miał przepustowość 50 mld m³ i zostanie oddany do użytku w 2030 r. Nie jest jednak pewne, czy rynek azjatycki wchłonie dodatkowy, „poeuropejski” eksport gazu.

Równolegle Rosja rozwija eksport LNG i jest jednym z czterech największych jego eksporterów na świecie (po Katarze, Australii i USA). Wszyscy planują zwiększyć swoją obecność na kluczowych rynkach. Stany Zjednoczone oferują kupującym elastyczność kontraktową, a Katar może z powodzeniem konkurować z Rosją kosztowo.

W perspektywie kolejnych 5 lat w Europie będziemy mieli do czynienia z dużą zmiennością – pochodną konkurencji o LNG z Azją i związanej z tym huśtawki cenowej. Na światowym rynku LNG coś drgnie dopiero w perspektywie 2027 r., gdy trzy duże projekty zostaną uruchomione w USA, a projekt rozbudowy North Field w Katarze wejdzie w decydującą fazę. Wówczas dopiero będzie można w pełni zrzucić zależność od Rosji. Jednocześnie Europa zyska czas na rozbudowę gazoportów.

Polska wreszcie niezależna gazowo od Kremla

Wskaźnik uzależnienia Polski od importu gazu ziemnego wynosi 84 proc. W strukturze zaopatrzenia Polski w gaz ziemny do niedawna największy udział miała Rosja. Jeszcze w 2021 r. import rosyjskiego gazu ziemnego do Polski przez PGNIG wyniósł blisko 10 mld m³. Kontrakt jamalski z Gazpromem wygasł jednak pod koniec ubiegłego roku. Drugim źródłem importu w 2021 r., z udziałem na poziomie 20 proc. (prawie 4 mld m³), był LNG, sprowadzany za pośrednictwem gazoportu w Świnoujściu. Krajowa produkcja gazu ziemnego wyniosła 3,7 mld m³, a import z kierunków zachodniego i południowego – 2,3 mld m³.

Na początku roku Gaz-System zrewidował w dół prognozę popytu na gaz w Polsce. Zużycie na bieżący rok przewidziano na niespełna 15 mld m³, natomiast w 2024 r. ma ono wynieść 16 mld m³. Zapotrzebowanie na gaz będzie systematycznie malało wraz ze zwiększeniem udziału OZE w miksie energetycznym oraz wzrostem efektywności energetycznej instalacji zasilanych paliwem gazowym, a także z termomodernizacją budynków.

W poprzednich latach Polska zdywersyfikowała infrastrukturę importu gazu. Od 2016 r. funkcjonuje terminal LNG w Świnoujściu, którego zdolność regazyfikacyjna wynosi obecnie 6,2 mld m³. PGNiG podpisało długoterminowe kontrakty na LNG, które zagwarantują Polsce dostawy 12 mld m³ od 2023 r. Wolumen ten przekracza możliwości terminala w Świnoujściu, ale spółka może wykorzystać wolne moce gazoportu w litewskiej Kłajpedzie lub przekierowywać dostawy w inne miejsca.

Jesienią 2022 r. zainagurowano gazociąg Baltic Pipe, bezpośrednio łączący Polskę ze złożami gazu w Norwegii i na Morzu Północnym. Do końca roku będzie miał on przepustowość 10 mld m³ rocznie. PGNiG może transportować tą drogą gaz z własnych złóż w Norwegii, ale prawdopodobnie podpisze też dodatkowe kontrakty z innymi skandynawskimi dostawcami. Spółka podpisała już kontrakt z duńską firmą Ørsted na dostawy 6,4 mld m³ gazu rocznie w latach 2023–2028.

Pomimo determinacji UE, by odejść od rosyjskiego gazu, Rosja nadal zaspokaja około 17 proc. zapotrzebowania Wspólnoty zarówno rurociągami, jak i tankowcami. Natomiast Polska nie sprowadza już w ogóle gazu z Rosji. Dzięki gazoportowi w Świnoujściu, rurociągowi Baltic Pipe oraz niedawno oddanym do użytku interkonektorom z Litwą i Słowacją marzenie o uniezależnieniu się od rosyjskich dostaw stało się rzeczywistością.

Grażyna Śleszyńska
ikona lupy />
Obserwator Finansowy - otwarta licencja / obserwatorfinansowy.pl