W zeszłym tygodniu amerykańska Krajowa Federacja Biznesów Niezależnych (NFIB) wspólnie z The Conference Board przeprowadziły ankietę, a na podstawie wyników określono największe lęki przedsiębiorców w USA. O wnioskach płynących z badań dla CNN Business pisze Bryan Mena.

Recesja: jej widmo nadal krąży

Pierwszym i podstawowym lękiem biznesu, mimo wspomnianych wyżej sprzyjających warunków gospodarczych, jest widmo recesji. We wspomnianej ankiecie, w której wzięło udział 1200 amerykańskich menedżerów, 37 proc. z nich przyznało, że poczyniło przygotowania na taką ewentualność.

Reklama

W kwestii recesji analitycy są podzieleni. Część z nich uważa, że należy się jej spodziewać; są też i tacy, którzy w ostatnim czasie zmienili zdanie. Wśród tych ostatnich wymienić można ekonomistów z firmy Wells Fargo, którzy w swojej ostatniej notatce napisali: „Fakty zmusiły nas do zmiany zdania. Obecnie uważamy, że do 2025 roku amerykańska gospodarka będzie rosła”.

Inflacja: daleko jej do standardów biznesowych

Kolejną, największą po recesji obawą, jaką żywią przedsiębiorcy w USA, jest inflacja. Ta ostatnia od jakiegoś czasu spada, jednak daleko jej jeszcze do celu 2 proc., a jeszcze dalej do standardu, do jakiego Amerykanie byli przyzwyczajeni przed pandemią. A raczej amerykańscy przedsiębiorcy, bo zdaje się, że pewne przyspieszone przez pandemię trendy uczyniły rynek pracy dużo przychylniejszym dla pracowników.

- Inflacja co prawda spowolniła, ale ceny dla przedsiębiorców są nadal znacznie wyższe niż te, do których zdążyli przywyknąć przed pandemią. Muszą mierzyć się z niedoborem siły roboczej i silną presją płacową – skomentowała w wywiadzie główna ekonomistka w The Conference Board, Dana Peterson.

Stopy procentowe: czy firma popadnie w spiralę długów?

Co prawda przewiduje się, że w 2024 roku Fed obniży stopy procentowe, jednak, jak bardzo optymistycznego wariantu by nie zakładać, do poziomu bliskiego zeru, takiego jak w trakcie pandemii, raczej nie wrócą. Mogą zejść poniżej 3 proc., to wszystko. To i tak o wiele mniej w porównaniu do obecnego, najwyższego od 23 lat, zakresu 5,25-5,5 proc.

Może okazać się to sporym problemem dla tych przedsiębiorstw, które skorzystały z dogodnych warunków i w 2020 roku zaciągnęły pożyczki. Będą musiały je refinansować. Co w praktyce oznacza coś na kształt początku spirali długów – kredyt zaciągnięty na spłatę kredytów na mniej korzystnych warunkach.

- Jeśli będziemy mieli do czynienia z dużą ilością przedsiębiorstw, które staną przed koniecznością refinansowania długów, ryzyko niewypłacalności znacznie wzrośnie – powiedziała Peterson.

W dalszej kolejności wierzyciele nie będą w stanie spłacać długów swoim wierzycielom, a banki zaostrzą warunki udzielania kredytów. Oczywiście, jeśli czarny scenariusz się zrealizuje.