Grzegorz Bierecki (PiS) poinformował, że ma podstawy, aby nie wierzyć w słowa Leszka Czarneckiego zawarte w stenogramie nagrania ujawnionego przez "Gazetę Wyborczą". Czarneckiemu może chodzić o możliwość skorzystania z arbitrażu międzynarodowego - mówił podczas debaty nad ustawą o nadzorze.

Senat debatuje w środę nad ustawą o zmianie niektórych ustaw w związku ze wzmocnieniem nadzoru finansowego. W ustawie jest artykuł umożliwiający przejmowanie przez banki innych banków znajdujących się w kłopotach. Zdaniem opozycji artykuł ten ma najprawdopodobniej związek z zarzutami korupcyjnymi, jakie pod adresem b. szefa KNF Marka Chrzanowskiego wysunął Leszek Czarnecki w związku z ich nagraną i opublikowaną przez "Gazetę Wyborczą" rozmową z marca br.

Bierecki, który jako sprawozdawca ustawy odpowiada na pytania senatorów przekonywał, że interpretacja tej ustawy, przedstawiana przez opozycję, może być błędna.

Przekonywał w debacie, że w całej sprawie "zbyt łatwo daje wiarę się osobom, które w przeszłości posługiwały się kłamstwem".

Zauważył, że "mamy do czynienia z oświadczeniem człowieka, które prowadził przedsiębiorstwo bankowe, będące przedmiotem zainteresowania i troski KNF".

Reklama

Bierecki dodał, że w dniu publikacji nagrania doszło do umieszczenia jednego z banków Leszka Czarneckiego (Idea Banku - PAP) na liście ostrzeżeń publicznych KNF. "To pierwszy bank na tej liście, dotąd znajdowały się tam podmioty, które były piramidami finansowymi" - podkreślał senator PiS.

Przekonywał senatorów, że nie powinni być "zbyt skorzy do ferowania wyroków", bo sprawy mogą nie wyglądać tak, jak są przedstawiane przez jedną stronę.

Zaznaczył, że sam ma podstawy, by nie wierzyć w to, co jest w tym stenogramie nagrania Chrzanowskiego z Czarneckim. Bo dziś okazuje się np., zwracał uwagę, że wbrew temu co Leszek Czarnecki mówił w nagranej w marcu rozmowie, to nie sam Bierecki miał założyć lokatę w jego banku, tylko fundacja, i nie lokatę, tylko rachunek techniczny.

"To co, 60 czy 70 milionów miałem na taczce przywieźć?" - pytał Bierecki. Nic takiego, jak dodał, nie zrobił, więc ma podstawy, by "poddawać w wątpliwość treść całego tego stenogramu". Zdaniem Biereckiego Leszkowi Czarneckiemu "być może chodzi o możliwość skorzystania z arbitrażu międzynarodowego". Senator zwracał uwagę, że Czarnecki przez okres od marca do października dokapitalizował swoje banki kwotą 200 mln zł, wykonując zalecenia KNF, ale zrobił to poprzez swoją spółkę zarejestrowaną w Holandii. Przypomniał, że na podstawie prawa holenderskiego toczył się przez lata przed Trybunałem Arbitrażowym znany spór między spółką Eureko, a skarbem państwa, związany z prywatyzacją PZU.

W opinii Biereckiego, właśnie proces dokapitalizowania może być wyjaśnieniem zwłoki między rozmową, a zawiadomieniem prokuratury i opublikowaniem rozmowy Leszka Czarneckiego z Markiem Chrzanowskim. "Może wielu ludzi gra rolę w teatrzyku, który został przygotowany" - mówił Bierecki.

Jego zdaniem "są okoliczności, które pozwalają ostrzegać, by wypowiedziami nie wpisywać się w scenariusz, który ktoś przygotował".

>>> Polecamy: Spotkanie Czarneckiego z Chrzanowskim, czyli gdzie afery nie ma, a gdzie jest [OPINIA]