W pewnym sensie wracamy do normalności, czyli do sytuacji, w której bank centralny i rząd nie są ze sobą nazbyt zaprzyjaźnione. W ostatnich trzech dekadach było tak przez długie lata. Wiele rządów musiało znosić „zbyt restrykcyjną” politykę pieniężną. Sytuacja zmieniła się tak naprawdę dopiero w ostatnich kilku latach.

Powrót normalności odbywa się wyjątkowo burzliwie, a i sama „normalność” będzie dość specyficzna. Politycy dotychczasowej opozycji grożą Adamowi Glapińskiemu, prezesowi Narodowego Banku Polskiego, Trybunałem Stanu. Ten bierze te groźby zupełnie poważnie i chce się bronić, m.in. z pomocą międzynarodowych instytucji takich jak Europejski Bank Centralny czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Przedstawiciele banku mówią nawet o odwoływaniu się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Reklama

Cały tekst przeczytasz w weekendowym wydaniu MAGAZYNU Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP