Polska jest jednym z najszybciej rozwijających się krajów podczas globalnego spowolnienia gospodarczego; nasza gospodarka odłącza się od cyklu koniunkturalnego Niemiec - powiedział PAP dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego Piotr Arak.

OECD podwyższyła we wtorek prognozę wzrostu PKB w Polsce w 2019 r. do 4,2 proc. z 4,0 proc., a w 2020 r. do 3,5 proc. z 3,3 proc. W majowej edycji raportu "Economic Outlook" ekonomiści OECD podtrzymali, że CPI i bazowy CPI w 2020 r. wzrośnie w okolice 3 proc. OECD zarekomendowała zacieśnienie polityki fiskalnej w Polsce prognozując deficyt sektora finansów publicznych w 2019 r. na poziomie 1,4 proc. PKB (0,6 pkt. proc. wyżej niż poprzednio), a w 2020 r. w wysokości 1,0 proc. (+0,1 pkt. proc.).

"Wzrost gospodarczy Polski prognozowany przez OECD wyniesie w 2019 r. 4,2 proc., co jest czwartym najwyższym wynikiem prognozowanym przez OECD w 45 krajach" - zaznaczył szef PIE.

Dodał, że Stany Zjednoczone będą np. rosły w tempie 2,8 proc., Niemcy - 0,7 proc., a strefa euro - 1,2. "Wyprzedzą Polskę tylko Indie, Chiny i Indonezja" - powiedział.

"Polska jest jednym z najszybciej rozwijających się krajów na świecie podczas globalnego spowolnienia gospodarczego, które odczuwają większe gospodarki" - zaznaczył szef PIE.

Reklama

Przypomniał, że z wiosennych prognoz wzrostu gospodarczego przygotowanych przez Komisję Europejską wynika, że Polska będzie drugim państwem w UE o najwyższym wzroście gospodarczym. "Wyprzedza nas jedynie Malta, ale skala naszych gospodarek jest nieporównywalna" - wskazał.

"To oznacza, że nasza sytuacja gospodarcza ma dobre perspektywy - także w ocenie innych ośrodków analitycznych - aczkolwiek nasz wzrost gospodarczy w 2020 r. będzie wynosił tylko 3,5 proc. według OECD" - zaznaczył.

Według Araka dobre wyniki naszej gospodarki to efekt m.in. impulsu fiskalnego, który wpływa na zachowania konsumenckie. Są też wynikiem tego, że "następuje odłączenie się naszej gospodarki od cyklu koniunkturalnego niemieckiego". "Wskazuje na to rozziew między prognozami dot. wzrostu gospodarczego dla Niemiec (0,7 proc.) oraz Polski (4,2 proc.)" - wyjaśnił.

Oznacza to, że mamy bardziej zdywersyfikowaną gospodarkę - podkreślił. "Nie tak, jak na początku lat 2000., czy w roku 2008, gdy wybuchł kryzys gospodarczy - wówczas bardzo szybko reagowaliśmy na wszelkie zmiany w gospodarce niemieckiej. Wydaje się więc, że zaszła znacząca zmiana w strukturze polskiego przemysłu" - ocenił.

Przypomniał, że już ponad 1/5 polskiej wymiany handlowej międzynarodowej przypada na kraje pozaunijne. "Nie mamy jednego rynku, na który sprzedajemy polskie produkty - w przeszłości była to m.in. Rosja, a dziś jest ich znacznie więcej. Podobnie jest z importem - rośnie w naszej wymianie handlowej udział np. Bałkanów" - wskazał.

Jak podkreślił szef PIE, główny problem, jeśli chodzi o fundamenty naszego wzrostu gospodarczego, jest powiązanie go z konsumpcją. "Ale już w zeszłym roku nastąpiła zmiana tej struktury - wzrost gospodarczy był w większym stopniu niż w latach poprzednich oparty o inwestycje w środki trwałe" - przypomniał.

Arak zauważył, że choć konsumpcja nadal ma ponad 60-proc. udział w naszym wzroście, to zwiększa się czynnik związany z wydatkami inwestycyjnymi. Jego zdaniem ten trend będzie też obserwowany - z powodu niedoboru pracowników - w roku 2019 i 2020.

"W związku z tym firmy są coraz częściej zmuszane do tego, by więcej inwestować w zakłady produkcyjne po to, żeby zwiększać produktywność" - podsumował.

>>> Czytaj też: Polska otrzyma 5,1 mld euro "nagrody" za wydawanie unijnej kasy