Oto poranny brief - wszystko, co musisz wiedzieć o tym, co teraz dzieje się w gospodarce.
Ceny paliw w Polsce właśnie schodzą poniżej 6 złotych za litr
Na niektórych stacjach benzynowych w Polsce ceny paliw spadły już poniżej 6 złotych za litr – informuje serwis e-petrol.pl. Średnia cena na przykład na Lubelszczyźnie to teraz dokładnie 6 złotych za litr, zarówno jeśli chodzi o benzynę 95, jak i olej napędowy. Średnia dla całego kraju jest jednak wyższa i wynosi 6,12 zł dla benzyny i 6,14 zł dla diesla. Oznacza to jednak spadek tych cen o 7 groszy w ciągu ostatniego tygodnia.
Poniżej 6 zł za litr paliwa w Polsce kosztowały ostatni raz w lutym 2022 roku, tuż przed napaścią Rosji na Ukrainę.
Paliwa tanieją na całym świecie, w ślad za taniejącą ropą naftową, ponieważ profesjonalne prognozy publikowane chociażby przez kartel OPEC, albo Międzynarodową Agencję Energetyczną wskazują, że popyt na tych rynkach będzie rósł wolniej, niż wcześniej sądzono, z powodu słabej koniunktury gospodarczej w Chinach i w Europie. Rynek obawia się tez spowolnienia gospodarczego w Stanach Zjednoczonych.
W ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin ceny ropy wprawdzie nieco odbiły się w górę po tym, jak chwilę wcześniej spadły poniżej 70 dolarów za baryłkę, jednak nadal nie zmienia to obrazu sytuacji, w której baryłka ropy Brent w ciągu zaledwie kilkunastu ostatnich dni potaniała o 10 dolarów, z 80 do 70 USD.
Włoski Unicredit ma 9 proc. akcji właściciela mBanku
Włoski bankUnicredit ma 9 proc. akcji niemieckiego Commerzbanku. Co więcej, Włosi sugerują, że mogliby kupić więcej akcji i przejąć kontrolę nad Commerzbankiem, Niemcy są zaskoczeni, a sprawa jest dość sensacyjna, także od strony politycznej, ponieważ 4,5 proc. akcji Commerzbanku sprzedał Włochom niemiecki rząd, nie wiedząc, że Unicredit samodzielnie dokupi sobie na rynku kolejne akcje i będzie zwiększać swój pakiet. Teraz Unicredit jest już drugim największym akcjonariuszem Commerzbanku, większy 12 proc. pakiet akcji ma w nim nadal niemiecki rząd. Do tej pory zamierzał on sprzedać wszystkie swoje akcje na rynku przed przyszłorocznymi wyborami, zakładał on jednak, że zostaną one kupione przez szereg instytucji finansowych, z których żadna nie stanie się istotnym akcjonariuszem Commerzbanku. W sytuacji, w której Unicredit wyrasta na głównego gracza w niemieckim banku, rząd w Berlinie będzie musiał swój pomysł jeszcze raz przemyśleć. Już w tej chwili do obrony przed włoskim kapitałem namawiają rząd związkowcy z Commerzbanku, a zarząd wynajął fachowców z Goldman Sachs jako doradców przy ewentualnej obronie przed ewentualnymi próbami wrogiego przejęcia.
Możliwe przejęcie Commerzbanku przez Unicredit, byłoby też interesujące z naszego punktu widzenia, ponieważ Commerzbank jest głównym współwłaścicielem mBanku, a Unicredit do 2015 roku był głównym współwłaścicielem Banku Pekao SA. Gdyby doszło do przejęcia, Unicredit wróciłby na polski rynek jako podmiot kontrolujący mBank.
Na rynku europejskim mógłby to być z kolei sygnał do rozpoczęcia fazy konsolidacji, czyli serii przejęć i fuzji.
W kwestii Unicreditu warto też dodać, że obecnie jest on w trakcie przejmowania Aion Banku działającego na naszym rynku, jest to jednak podmiot znacznie mniejszy, niż mBank. Włoski bank jest też już właścicielem innego dużego banku w Niemczech – Hypovereinsbanku.
Popyt na polskie obligacje największy od stycznia 2021 roku
Minister finansów ma za sobą kolejną udaną aukcję długu. Sprzedał właśnie inwestorom nowe obligacje za 8 mld złotych, a następnie za kolejne 1,4 mld złotych w ramach sprzedaży dodatkowej (w czasie której cena jest już znana i nie może się zmieniać). Popyt na polskie obligacje kolejny raz był spory i sięgnął 14,9 mld złotych. Nie jest to rekord, bo na poprzednim przetargu w sierpniu wyniósł on nawet 18,5 mld złotych, natomiast wcześniej na takich poziomach popyt na polskie papiery skarbowe był w styczniu.
To, jak wysokim zainteresowaniem cieszą się polskie obligacje na rynku, można też mierzyć wskaźnikiem „bid to cover”, czyli relacją popytu na obligacje do wielkości oferty proponowanej przez ministra. Wskaźnik ten wyniósł teraz 1,9, po tym jak w sierpniu sięgnął 2,1. Ostatni raz na tych wysokich poziomach przez dwie aukcje z rzędu był on w styczniu 2021 roku, czyli jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie i falą wysokiej inflacji.
Taka sytuacja oznacza, że polski rząd w tej chwili nie ma najmniejszych problemów ze sprzedażą na rynku kolejnych porcji obligacji oraz ściąganiem z rynku pieniędzy potrzebnych do finansowania naszego deficytu budżetowego. Chętnych do kupowania naszych obligacji jest więcej, niż w ciągu ostatnich paru lat.
W środę okazało się też, że świetnie poszła sprzedaż nowych obligacji w euro, wyemitowanych przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Bank sprzedał je za 2,25 mld euro, przy popycie sięgającym 5,3 mld euro. Obligacje są dziesięcioletnie i dwudziestoletnie. Te pierwsze sprzedano przy rentowności 3,89 proc. a te drugie przy 4,37 proc.
Inflacja w USA spadła do 2,5 proc.
Inflacja w Stanach Zjednoczonych w sierpniu spadła z 2,9 proc. do 2,5 proc., czyli bardziej od oczekiwań, ponieważ analitycy spodziewali się spadku do 2,6 proc. Inflacja bazowa zgodnie z oczekiwaniami stoi w miejscu na poziomie 3,2 proc. Z kolei w skali miesiąca poziom cen podniósł się o 0,2 proc. – też zgodnie z oczekiwaniami, a w przypadku inflacji bazowej o 0,3 proc. i ten wynik jest nieco powyżej oczekiwań.
Mamy więc w tym zestawie jedną małą niespodziankę pozytywną i jedną małą negatywną.
Rynek na te dane prawie w ogóle nie zareagował, ponieważ i tak jest już przekonany, że Fed za tydzień zacznie obniżać stopy procentowe. Inflacja w Stanach nadal jest powyżej celu, ale z drugiej strony jest już na tyle nisko, że nie będzie to stanowić przeszkody w obniżkach. Nowe dane i drobne niespodzianki w nich zawarte w żaden sposób nie zmieniły więc obowiązującego na rynku już wcześniej scenariusza bazowego. Fed zresztą sygnalizował ostatnio, że większym problemem dla niego jest obecnie stopniowo pogarszająca się sytuacja na amerykańskim rynku pracy, a nie schodząca powoli do celu inflacja.
Rynek kontraktów terminowych na stopę procentową zakłada obecnie, że do końca tego roku główna stopa w USA pójdzie w dół o 100 punktów bazowych: we wrześniu o 25, w listopadzie (dwa dni po wyborach prezydenckich) o 50, oraz w grudniu o 25.
Orlen odkrył ropę naftową pod Świebodzinem
Orlen odkrył nowe złoża ropy naftowej w lubuskim, niedaleko Świebodzina. Złoże zawiera ponad 100 tysięcy ton surowca, a całkowite zasoby są w nim szacowane na 500 tysięcy ton. Tona to 7,4 baryłek, tak więc można to przeliczyć na 3,7 mln baryłek, które dziś mogą być warte 262,7 mln dolarów, jeśli pójdziemy na łatwiznę i wycenimy je wg bieżącej ceny rynkowej za ropę Brent.
Spółka twierdzi, że to jedno z największych odkryć ropy w ostatnich latach. Dokonano go w odwiercie Rzeczyca – 1, w którym wiercenie rozpoczęto w czerwcu. W ciągu 63 dni dowiercono się na głębokość 2750 metrów (średnio 43,7 metra dziennie).
Planowane wydobycie ropy z odwiertu ma wynosić 16,5 tysiąca ton ropy rocznie. Do tej pory Orlen wydobywał w Polsce 824 tys., ton rocznie, nie będzie to więc znaczący wzrost produkcji. Wzbogaci się na tym za to gmina Świebodzin, ponieważ do samorządów, na terenie których odbywa się wydobycie, trafia 90 proc. opłaty eksploatacyjnej. Zdaniem prezesa Orlenu Ireneusza Fąfary oznacza to w tym przypadku dodatkowe wpływy do budżetu gminy w wysokości nawet miliona złotych rocznie. Dochody w tegorocznym budżecie Świebodzina wynoszą jednak aż 205 mln złotych, tutaj więc także z powodu nowego odkrycia rewolucji nie będzie.