Dlaczego gaz przestał być ekologiczny?

Kotły zasilane błękitnym paliwem też emitują zanieczyszczenia, choć w mniejszym stopniu niż te na węgiel. To ma zintensyfikować realizację wielkiego projektu ogłoszonego w połowie lipca 2021 przez Komisję Europejską. Chodzi o Fit for 55 czyli pakiet zmian legislacyjnych, mających doprowadzić do ograniczenia emisyjność dwutlenku węgla gospodarki europejskiej o co najmniej 55 procent do 2030 roku. Odnośnikiem jest poziom emisji z roku 1990. To ma być krokiem do neutralności klimatycznej Europy w 2050 roku.

W imię wojny z dwutlenkiem węgla w połowie marca Parlament Europejski przyjął projekt nowelizacji dyrektywy w sprawie charakterystyki energetycznej budynków, zwanej też dyrektywą budynkową. Jakie zmiany przyniesie nowelizacja?

Nie będzie już dotacji do kotłów zasilanych paliwami kopalnymi

Pierwsze postanowienia związane z nowymi regulacjami zaczną już obowiązywać w 2025 roku i dotyczą zaprzestania stosowania zachęt finansowych dla indywidualnych instalacji kotłów zasilanych paliwami kopalnymi – wyjaśniał w wypowiedzi dla portalusamorządowego.pl Kamil Kwiatkowski z firmy Euros Energy.

To oznacza, że nie będzie już można udzielać dotacji ze środków publicznych na zakup pieców na paliwa kopalne. To wielka zmiana, bo przecież teraz można zyskać duże dofinansowanie na wymianę kopciucha na kocioł gazowy z rządowego programu Czyste Powietrze. Od przyszłego roku ma być to już niemożliwe.

Koniec pieców gazowych. Bruksela podaje datę

Znowelizowana dyrektywa budynkowa wprowadza kolejną ważną zmianę, która wejdzie w życie w 2030 roku. Wszystkie nowe budynki mają być zeroemisyjne, to znaczy, że przy ogrzewaniu i podgrzewaniu wody użytkowej nie będą emitować dwutlenku węgla. W praktyce będzie to oznaczać między innymi zakaz montowania w nowych budynkach pieców na paliwa kopalne, w tym na gaz ziemny. Taki zakaz ma objąć z czasem, do 2040 roku, wszystkie istniejące budynki.

Co zamiast pieca gazowego? Energia elektryczna wyprodukowana w instalacjach fotowoltaicznych zasilająca pompy ciepła to dziś optymalne rozwiązanie ogrzewania i chłodzenia domów – przekonują specjaliści. Jest ono bezpieczne klimatycznie i energetycznie, a w obecnej sytuacji także geopolitycznie. Każdy kraj może produkować energię odnawialną we własnym zakresie.

Czy ludzie zostali nabici w pompy ciepła? „Jestem goły i wesoły”

Ci, którzy się zdecydowali na takie rozwiązanie płacą rachunki grozy i płaczą. „Zadymę” na całą Polskę zrobił emeryt, który o swoich rachunkach grozy opowiedział marszałkowi Szymonowi Hołowni. Polityk w ramach cyklu "Pod jedną flagą" spotkał się z mieszkańcami Pleszewa w województwie wielkopolskim. Sprawę opisał Onet. Co usłyszał Hołownia od emeryta, który w ubiegłym roku skorzystał z programu wymiany kopciuchów i zainstalował u siebie pompę ciepła oraz fotowoltaikę.

— Uwierzyłem, zaufałem rządowi polskiemu. Trzeba było wyrzucić kopciucha, to było najważniejsze, żeby otrzymać dotację. Zrobiłem to wszystko zgodnie z planem. Okazało się, że moje szczęście trwało tylko do momentu, gdy dostałem rachunek za prąd. Nogi się zatrzęsły, ziemia się zapadła. W tysiącach złotych muszę płacić za mój prąd. Jestem goły i wesoły — mówił zrozpaczony emeryt, który w „tanią” energię zainwestował oszczędności swojego życia trzymane „ na czarną godzinę”. Wydał na to 50 tysięcy złotych. Jaki dostał rachunek za prąd? Prawie 2 tysiące złotych.

- Jestem zrujnowany. Moja emerytura... tak jakbym nie miał jej przez pół roku. Wszystko jest na rachunki 70 lat przeżyłem, różne systemy, rządy, ale takiego świństwa, krzywdy ludzkiej nie zaznałem. — powiedział z goryczą senior.

Ci, którzy palą węglem śmieją się z tych, którzy chcieli być eko

Po tej publikacji Onet został zasypany listami od ludzi, którzy poczuli się nabici w pompy ciepła. Sąsiedzi, którzy dalej mają kopciuchy się ze mnie śmiali, kiedy im opowiedziałam, jak przejechaliśmy się na pompie ciepła i fotowoltaice – to skarga mieszkanki z okolic Sandomierza. Przed kupnem pompy ciepła spalaliśmy zimą około tonę węgla na miesiąc. Po dzisiejszych kosztach to 1200-1300 zł. Jak wskazywała, już poprzedniej zimy za pra płaciła prąd 2 tys. złotych.

Pompa ciepła nie dla każdego. Gdzie tkwi problem?

Jak to jest z tymi pompami ciepła? Onet przytacza opinię fachowca, który podkreśla, że pompa ciepła nie jest dla każdego i nie wszędzie się sprawdzi. Duże znaczenie ma to, w jakim regionie Polski mieszkamy. Na uchodzącym za biegun zimna Podlasiu, czy w górach na południu kraju, dom trzeba ogrzewać dłużej i intensywniej.

Kolejna kwestia to budynek, w jakim pompa ciepła zostanie zainstalowana. Jeśli dom jest stary, niedocieplony, z nieszczelnymi oknami, ciepło będzie uciekać jak przez sito, a koszt ogrzewania będzie duży. Istotne jest też ile osób mieszka w takim domu. Jedną z najbardziej energochłonnych czynności nie jest wbrew pozorom samo zagrzanie kaloryferów, ale codzienne podgrzewanie wody do mycia. Jeśli pompa będzie nawet kilka razy dziennie podgrzewała bojler wodą dla wieloosobowej rodziny, zużyje do tego bardzo dużo energii. Kluczowe znaczenie ma też powierzchnia danego domu i liczba zainstalowanych tam grzejników oraz łączna powierzchnia ogrzewania podłogowego.

Skrajnie niekorzystne umowy

Specjaliści z którymi rozmawiał Onet wskazują też, regulacje prawne i umowy, jakie zakłady energetyczne podpisują z właścicielami urządzeń fotowoltaicznych, są dla zwykłych ludzi skrajnie niekorzystne. Dlaczego? Bo obecnie za prąd wyprodukowany elektrownia płaci o wiele mniej, niż później sama każe sobie płacić za prąd dostarczany. W wielu wypadkach ci, którzy niedawno podpisali umowę na odbiór prądu z paneli fotowoltaicznych, "sprzedają" swoje kilowatogodziny energii około trzy razy taniej niż później te same ilości prądu odkupują.

— Czyli panel fotowoltaiczny pracuje trzy godziny, by później przez jedną godzinę działała pompa ciepła — wyjaśnia w rozmowie hydraulik. - A klimat naszego kraju jest nieubłagany. W wielu miejscach na przykład na moim rodzinnym Podhalu ogrzewa się domy od października do końca kwietnia. To siedem miesięcy. Czyli tylko przez pięć kolejnych miesięcy prąd produkuje się na zapas. Tymczasem by "rachunek wyszedł na zero", trzeba by "zbierać" kilowaty aż dwadzieścia jeden miesięcy...

Ten problem ma emeryt z Pleszewa?

Zdaniem Onetu, wszystko wskazuje na to, że właśnie taki problem ma emeryt z Pleszewa, który poskarżył się Szymonowi Hołowni. W podobnej sytuacji są tysiące innych Polaków. Ci bogatsi ratują się, stawiając w swoich ogrodach dodatkowe panele fotowoltaiczne, ale jak zauważa portal, taki zakup to ogromny koszt, a inwestycja będzie im się zwracać latami.

Jesteśmy skazani na pompy ciepła?

Unia Europejska zakłada zainstalowanie w krajach członkowskich około 20 mln pomp ciepła do 2026 r. i prawie 60 mln do 2030 roku - pisał serwis muratordom.pl. To wymaga zwiększenia produkcji urządzeń i ułatwienia dostępu do finansowania pomp ciepła. Aby spełnić taki warunek w Polsce, potrzebna jest interwencja państwa i wsparcie w finansowaniu nowoczesnych instalacji grzewczych i montażu pomp ciepła w domach jednorodzinnych, bo ze względu na ubóstwo energetyczne nie wszystkich będzie na to stać – wskazuje branżowy portal

Remontowanie domów pod przymusem

Dyrektywa, która jest częścią pakietu „Fit for 55” narzuca też wymagania regularnej modernizacji istniejących budynków, co ma prowadzić do poprawy ich efektywności energetycznej. Co to oznacza w praktyce? Żeby spełnić ekologiczne wymogi Brukseli trzeba będzie remontować domy na potęgę.

Właściciele budynków już liczą koszty dyrektywy. Modernizacja istniejących budynków pochłonie krocie, bo należy wziąć pod uwagę docieplanie ścian czy dachu, wymianę okien, instalację nowoczesnych systemów grzewczych, chłodzących i wentylacyjnych.

Co więcej, trzeba też doliczyć koszty przeprowadzenia audytu energetycznego budynku, koszt certyfikatów i pozwoleń oraz koszty kredytu zaciągniętego na modernizację. Wedle wyliczeń ekspertów, w Polsce termomodernizacji wymaga ponad cztery miliony budynków. Koszty inwestycyjne pochłoną do roku 2025 ponad 1,5 miliarda złotych.