Pojawienie się SolarWorld AG w Hillsboro w stanie Oregon zapowiadało się jako punkt zwrotny dla miasta na zachód od Portland. „Nie tylko ze względu na sam SolarWorld”, wspomina Tom Hughes ówczesny burmistrz Hillsboro, „ale z powodu innych firm, które pociąga za sobą, aby stworzyć klaster produkcyjny oparty na krzemie i energii słonecznej w Hillsboro”.

Było to w 2008 roku. W tym czasie uważano, że energia słoneczna stała się jednym z najszybciej rozwijających się źródeł energii na świecie napędzanym ostrzeżeniami o zmianach klimatycznych. Politycy obiecali, że zielone miejsca pracy nie tylko zastąpią te zagrożone na krajowych polach naftowych i kopalniach węgla, ale zapewnią też bezpieczniejsze i bardziej stabilne zatrudnienie.

Jednak po drugiej stornie Pacyfiku szybko rozwijający się konkurent również postawił sobie za cel zdominowanie produkcji energii słonecznej. Chiny, chcąc udowodnić wyższość swojego socjalistycznego modelu rynkowego, gromadziły rządowe inwestycje, które przyćmiły wysiłki USA. Ponadto rząd w Pekinie połączył inwestycje z krajowymi nakazami, które zmuszały przedsiębiorstwa użyteczności publicznej do korzystania z energii odnawialnej.

Państwo Środka stworzyło kompleksowy łańcuch dostaw – kraj wytwarza obecnie większość światowego polikrzemu, kluczowego materiału w panelach słonecznych – i zignorowało prośby ekologów o zamknięcie elektrowni węglowych, które dostarczają tanią energię elektryczną potrzebną do produkcji sprzętu słonecznego.

Reklama

Chiny utrzymywały również koszty pracy na niższym poziomie niż większość krajów uprzemysłowionych i były gotowe wspierać nierentowne operacje.

Efekt? Chińskie firmy dostarczają obecnie trzy czwarte światowych paneli słonecznych.

ikona lupy />
Zdolność produkcyjna dla dominującej technologii paneli słonecznych z krystalicznego krzemu w USA i Chinach / Bloomberg

Miał być rozkwit branży, a są zamknięcia zakładów

Według Jenny Chase, szefowej działu analiz w BloombergNEF, 20 lat temu 22 proc. amerykańskich firm z branży fotowoltaicznej posiadało produkcję zlokalizowaną na terenie Stanów Zjednoczonych, podczas gdy obecnie tylko 1 proc. firm ma fabryki na amerykańskiej ziemi.

W pewnym momencie w USA istniało 75 głównych fabryk części fotowoltaicznych, a liczba ta miała wzrosnąć wraz z rozkwitem branży. Niestety większość z nich została już zamknięta.

Zakład Hillsboro właśnie do nich dołączył, zamykając swoje podwoje po zaledwie 13 latach pracy.

Przemysł związany z produkcją paneli nie zakorzenił się w Stanach Zjednoczonych pomimo miliardów dol. zachęt rządowych i prawie dwóch dekad obietnic od prezydentów, że ​​USA będą supermocarstwem czystej energii.

Nawet miażdżące cła nałożone przez byłych prezydentów Baracka Obamę i Donalda Trumpa nie pomogły. Doprowadziły tylko do wypchnięcia produkcji z Chin do innych krajów azjatyckich.

Część polityków uważa, że Chiny skorzystały na nieuczciwych praktykach handlowych i pracy przymusowej. Jednak Chińczycy zarzuty te odrzucają, a analitycy twierdzą, że czynniki stawiane w zrzutach prawdopodobnie nie odegrały znaczącej roli w sukcesie chińskiej energii słonecznej. Uważają natomiast, że dominacja Chin jest raczej wynikiem dużego zaangażowania Pekinu w opanowanie rynku.

„Starali się bardziej niż my” – uważa Sarah Ladislaw, starsza doradczyni w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych. „Chiny miały plan i wykonały go. Mieli politykę tworzenia podaży, mieli politykę tworzenia popytu i realizowali ją”.

Niespójna polityka w USA

Podczas gdy Chiny realizowały swój plan opanowania rynku energii słonecznej, USA parały się krótkotrwałymi zachętami i wprowadzaniem barier handlowych, które pobudzały odwet konkurencji zamiast renesansu produkcji.

Ladislaw jest zdania, że niespójna, fragmentaryczna polityka Waszyngtonu nie może się równać z chińską „strategią przemysłową” zdominowania produkcji energii słonecznej.

Dla prezydenta Joe Bidena, który uczynił inwestycje w odnawialne źródła energii centralnym elementem swoich inicjatyw na rzecz zmiany klimatu i wartego wiele bilionów dolarów planu infrastrukturalnego, nieudane strategie jego poprzedników stanowią poważne ostrzeżenie.

Produkcja energii słonecznej w USA nigdy nie wygenerowała oczekiwanego, gwałtownego wzrostu liczby miejsc pracy. Mimo to USA, podobnie jak Chiny, wierzą, że przyszłość będzie napędzana pojazdami elektrycznymi, a Biden obiecał, że Stany Zjednoczone wygrają wyścig o ich budowę. Jednak kolejna porażka w starciu z Chinami, tym razem na polu motoryzacji elektrycznej, będzie bardziej bolesna.

Podczas gdy w Detroit planuje się przestawienie produkcji na pojazdy elektryczne, Kongres wciąż kłóci się o ulgi podatkowe i kwestię, czy płacić za stacje ładowania samochodów elektrycznych. W tym czasie Chiny zainstalowały około 800 tys. publicznych stacji ładowania pojazdów elektrycznych – około ośmiokrotnie więcej niż w USA – i wykorzystały kombinację ulg podatkowych, dotacji na grunty, niskooprocentowanych pożyczek i innych dotacji, aby stać się największym światowym producentem pojazdów przez sześć lat z rzędu. Setki firm budują pojazdy elektryczne w dziesiątkach specjalistycznych ośrodków produkcyjnych utworzonych w całym kraju, aby wykorzystać niedrogie półprzewodniki i baterie — dwie inne branże, które Pekin postanowił zdominować.

Kompleksowa strategia, będąca częścią planu prezydenta Chin Xi Jinpinga, która ma sprawić, że Chiny staną się supermocarstwem w produkcji aut elektrycznych, odzwierciedla tę, którą wykorzystano do podbicia światowej produkcji paneli słonecznych.

Zwycięstwo Chin w dziedzinie paneli słonecznych było tak kompletne, że nawet niegdysiejsi zwolennicy budowania amerykańskiej strategii rozbudowy branży produkcji paneli twierdzą, że nadszedł czas, aby zrezygnować z walki i zadowolić się miejscami pracy w usługach instalacji systemów stworzonych na bazie taniego chińskiego sprzętu.

To gorzka pigułka dla Hillsboro i jego 106 tys. mieszkańców.

Panele SolarWorld produkowane w USA po prostu nie mogły konkurować z lepszymi i tańszymi subsydiowanymi opcjami z Chin. Nawet centrum kongresowe Oregon Convention Center oddalone o zaledwie 18 mil zdecydowało się na sprzęt importowany z Chin.

SolarWorld złożył wniosek o ochronę przed upadłością w 2017 roku, a rok później sprzedał fabrykę Hillsboro konkurentowi SunPower Corp., który obecnie zamyka fabrykę.

ikona lupy />
Liczba fabryk produkujących panele słoneczne / Bloomberg

Nie tak miało być

Obama wygrał wyścig do Białego Domu w 2008 roku dzięki obietnicy stworzenia 5 milionów zielonych miejsc pracy – a zalany słońcem południowy zachód kraju miał być głównym beneficjentem wzrostu projektów słonecznych.

Do prac zachęcała ulga podatkowa z 2005 r., która pozwoliła na odliczenie 30 proc. kosztów projektu fotowoltaicznego. Chociaż ta ulga podatkowa nie wymagała użycia amerykańskich części, to administracja Obamy próbowała kultywować krajowy przemysł produkcji paneli, obniżając rachunki podatkowe również dla producentów czystej energii.

Pakiet stymulacyjny z 2009 roku stworzył oddzielną 30-proc. ulgę podatkową, aby skierować 2,3 mld dol. do ponad 180 zaawansowanych producentów energii. I chociaż tylko ośmiu odbiorców wyprodukowało panele słoneczne, to w programie motywacyjnym zabrakło pieniędzy już po roku. Administracja Obamy przekazała również pieniądze do firm fotowoltaicznych poprzez program gwarancji kredytowych stworzony za rządów Busha w celu pielęgnowania zaawansowanych technologii energetycznych.

I wyglądało na to, ze poniesione wydatki przyniosą owoce w 2010 roku, kiedy Obama zatrzymał się w nowej fabryce Solyndra LLC, startupu fotowoltaicznego w Fremont w Kalifornii, aby wychwalać potencjał branży.

Jednak Solyndra nie wywiązała się ze swojej gwarancji pożyczki w wysokości 535 mln dol. po tym, jak prawie cała kwota została wypłacona, co wywołało skandal i rzuciło trwały cień na cały program. Rząd w dużej mierze przestał oferować gwarancje kredytowe w ramach programu pod koniec 2011 r. a Stany Zjednoczone nie osiągnęły 10 proc. światowego ryku zapowiadanego przez Obamę.

Tymczasem Chiny wykorzystywały wszystkie dostępne im narzędzia do rozwijania własnego przemysłu fotowoltaicznego. Samorządy lokalne oferowały tanie grunty, a wspierane przez państwo banki zapewniały przyjazne warunki finansowania. Pekin stworzył również popyt na produkty dzięki hojnym subsydiom, które pomogły uczynić ten kraj największym na świecie nabywcą paneli.

Chińskie fabryki pracowały również nad poprawą wydajności i obniżeniem kosztów. Na przykład wykorzystano nowe narzędzia do cięcia cieńszych płytek polikrzemowych przy mniejszej ilości odpadów, produkując więcej ogniw słonecznych z tej samej ilości surowca. Ta innowacja pomogła obniżyć koszty o 80 proc., czyniąc energię słoneczną tak tanią jak węgiel w wielu częściach świata.

Przypływ tanich paneli z Chin zadał miażdżący cios amerykańskim producentom – a Solyndra nie była jedyną ofiarą chińskiej ekspansji. Po tym, jak trzech innych amerykańskich producentów energii słonecznej ubiegało się o ochronę przed bankructwem, Obama w 2012 r. uderzył w import z Chin cłem. W odpowiedzi producenci przenieśli działalność z Chin, ale fabryki nie trafiły do USA. Zamiast tego duzi producenci omijali amerykańskie taryfy, budując obiekty do montażu ogniw i modułów słonecznych w Azji Południowo-Wschodniej.

Chińskie cło odwetowe

Co gorsza, Chiny zemściły się, nakładając własne cła w wysokości do 57 proc. na import polikrzemu wyprodukowanego w USA. Chińskie taryfy sparaliżowały amerykańskich producentów materiału przewodzącego stosowanego w panelach słonecznych. „To była katastrofa dla amerykańskich marek” – powiedział analityk ds. energii słonecznej BloombergNEF, Xiaoting Wang.

Przed wprowadzeniem chińskich ceł, wyprodukowany w USA polikrzem był wysyłany do Państwa Środka i wykorzystywany produkcji ogniw słonecznych. Ale cła sprawiły, że amerykański polikrzem był zbyt kosztowny, wyjaśnia Wang, a Stany Zjednoczone przeszły z produkcji 50 proc. światowego polikrzemu w 2007 roku do mniej niż 5 proc. obecnie.

Obecnie połowa światowych dostaw polikrzemu pochodzi z chińskiego regionu Sinciang, gdzie według szacunków ONZ, w ostatnich latach przetrzymywano około miliona mniejszości etnicznych, w tym muzułmańskich Ujgurów, w antyterrorystycznych ośrodkach internowania.

Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Unia Europejska i Kanada nałożyły sankcje na chińskich urzędników za domniemane łamanie praw człowieka Ujgurów, w tym oskarżenia o wykorzystywanie pracy przymusowej w chińskich fabrykach. Administracja Bidena rozważa również zakaz importu niektórych produktów solarnych zawierających polikrzem z tego regionu.

Pekin zaprzecza zarzutom dotyczącym łamania praw człowieka i wskazuje, że zagraniczne rządy wykorzystują oskarżenia dotyczące pracy przymusowej jako sposób pomocy własnym firmom w konkurowaniu z chińskimi. Kiedy UE nałożyła sankcje na początku tego roku, chińskie ministerstwo spraw zagranicznych stwierdziło, że są one „oparte wyłącznie o kłamstwa i dezinformacje”.

Tymczasem produkcja paneli słonecznych w USA spadała. Trump obejmując urząd w 2017 roku, obiecał rozprawić się z Chinami i postawić „Amerykę na pierwszym miejscu”. I chociaż nie był orędownikiem energii odnawialnej, rozszerzył swoją protekcjonistyczną politykę również na przemysł fotowoltaiczny, nakładając w 2018 r. limity importowe i taryfy na zagraniczne ogniwa słoneczne i panele fotowoltaiczne.

Taryfy Trumpa miały potencjał, aby pomóc garstce producentów paneli utrzymać się na powierzchni, ale kosztem szerokiej grupy krajowego przemysłu energii słonecznej. Podczas gdy producenci SolarWorld, Suniva Inc. i First Solar Inc. cieszyli się z taryf, ostro sprzeciwiali się im producenci i instalatorzy energii odnawialnej, którzy obawiali się, że rosnące ceny paneli wypchną ich z rynku.

Taryfy na krótko wzmocniły niektórych amerykańskich producentów. SunPower i First Solar zwiększyły produkcję. Ale głód Ameryki na energię słoneczną oznaczał, że import z Azji i tak wzrósł, ponieważ krajowi producenci wykorzystali lukę w kupowaniu niepodlegających cłom dwustronnych paneli wyprodukowanych za granicą. Ostatecznie cła Trumpa nie wystarczyły, by uratować bankrutujące Sunivę i SolarWorld.

Chociaż obecnie w Stanach Zjednoczonych jest około 231 474 miejsc pracy związanych z energią słoneczną, to tylko 14 proc. z nich zajmuje się produkcją, podczas gdy zdecydowana większość, zamiast paneli fotowoltaicznych, wytwarza systemy montażowe, falowniki i inne komponenty.

ikona lupy />
Liczba miejsc pracy w branży fotowoltaicznej w USA / Bloomberg

Stany Zjednoczone nie są jedynym krajem, który ucierpiał na Chińskiej ekspansji. Niemcy odnotowały gwałtowny spadek produkcji paneli. „Niegdyś świetnie prosperujący niemieccy producenci paneli, ogniw i modułów fotowoltaicznych teraz w dużej mierze zniknęli” – oceniają Ladislaw i inni autorzy w swoim tekście z lutego. „Wszyscy zostali pokonani i doprowadzeni do bankructwa w efekcie szybkich redukcji kosztów po stronie firm firm zagranicznych”.

Niezrażony tym Joe Biden obiecuje, że jego polityka klimatyczna będzie kultywować miejsca pracy w USA, ale nie jest jasne, czy będzie to dotyczyć produkcji paneli słonecznych.

Nawet niektórzy beneficjenci ceł wprowadzonych przez Trumpa nie zmuszają Bidena do odnowienia taryf, gdy wygasną w lutym przyszłego roku. Na przykład firma First Solar opowiedziała się za szerszą strategią przemysłową w celu pobudzenia produkcji paneli domowych.

Prezydent Biden próbuje zachęcić do produkcji energii odnawialnej za pomocą swojego pakietu wartego wiele bilionów dolarów i planu ożywienia wygasłej ulgi podatkowej z 2005 r.

Ale kilka nowych amerykańskich fabryk paneli to zbyt mało, aby rozluźnić dominację Chin w pozostałej części łańcucha dostaw energii słonecznej. Chiny produkują obecnie ponad 80 proc. polikrzemu i około 98 proc. dwóch innych kluczowych komponentów – płytek i sztabek krzemowych – które są używane w panelach na całym świecie, nawet tych produkowanych i montowanych w innych krajach.

Prezydent Biden, nawet kiedy zachwala działania na rzecz klimatu jako tworzące miejsca pracy, to wydaje się być skupiony na potencjale innych dziedzin niż produkcja paneli.

„Nie ma powodu, dla którego łopaty do turbin wiatrowych nie mogłyby być budowane w Pittsburghu zamiast w Pekinie, nie ma powodu, dla którego amerykańscy robotnicy nie mogliby przewodzić światu w produkcji pojazdów elektrycznych i akumulatorów”, powiedział Biden na wspólnej sesji Kongresu na początku tego roku.

Aby uniknąć błędów z przeszłości, zwolennicy energii słonecznej twierdzą, że przyszłe wysiłki muszą być duże i długotrwałe.

„Istnieje realna szansa na dokonanie trwałych zmian, aby wzmocnić przemysł tutaj w kraju i stworzyć nowe miejsca pracy” – powiedział Ron Wyden, senator Demokratów z Oregonu, który był na otwarciu fabryki Hillsboro. „Potrzebne będą skoordynowane wysiłki całego rządu – od badań i rozwoju, ściślejszego egzekwowania przepisów handlowych i reform po kodeks podatkowy – aby lepiej zachęcać krajową produkcję, wyrównać szanse i przywrócić USA do gry w produkcji energii słonecznej ”.