O gospodarce indyjskiej i o przyszłości strategicznych jej obszarów mówi redaktor Paweł Woźniak, szef działu gospodarki Gazety Polskiej Codziennie.

Jan Przemyłski: Słuchając światowych mediów można odnieść wrażenie, że Indie dzisiaj bardzo szybko zyskują w różnych obszarach, przede wszystkim w gospodarce.

Paweł Woźniak: O tak. Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że Indie są obecnie jednym z najszybciej rozwijających się krajów świata, zaś indyjska gospodarka jest najdynamiczniej rozwijającą się na świecie. Dzieje się tak dlatego, że w ostatnich kilkudziesięciu latach kraj ten przeprowadził szereg reform, które pozwoliły mu wejść na ścieżkę bardzo szybkiego rozwoju. Pierwsze reformy zostały zrealizowane już na początku lat 90. XX w. Obecne przemiany są realizowane od 2014 r., od kiedy na czele rządu stanął premier Narendra Modi. Mówi się, że Indie dokonały największych zmian w gospodarce w ostatnim czasie i największego skoku wśród rozwijających się rynków. Przeprowadzane reformy skupiły się na kilku strategicznych obszarach, takich jak uproszczenie biurokracji, zwiększenie wydatków infrastrukturalnych, transformacja energetyczna, a także uelastycznienie polityki pieniężnej, zarówno monetarnej, jak i fiskalnej. Reformy premiera Modi umożliwiły ustabilizowanie indyjskiej gospodarki również poprzez niskie ceny energii, podniesienie produktywności w ubogim sektorze rolnym oraz utrzymanie stosunkowo niskich stóp procentowych, które powodują wzmożoną aktywność gospodarczą kraju. Wszystko to sprawia, że Indie są coraz wyżej notowane we wszelkich rankingach ekonomicznych.

Na którym miejscu w tym momencie byśmy uplasowali gospodarkę indyjską na świecie?

Reklama

W ostatnich kilku latach Indie prześcignęły Francję, stając się szóstą gospodarką świata za USA, Chinami, Wielką Brytanią, Niemcami i Japonią, co mówi dużo o tej gospodarce. Kraj będąc zatem członkiem G20 jako jeden z największych rynków wschodzących, może skutecznie zabiegać o realizację swoich interesów na arenie międzynarodowej, wręcz w skali globalnej. Olbrzymim atutem tego azjatyckiego państwa jest też demografia. Indie zajmują bowiem drugie miejsce na świecie pod względem liczby ludności. W kraju żyje ponad 1,3 mld obywateli, z czego około 35 proc. zamieszkuje wielomilionowe metropolie. A w porównaniu do krajów europejskich społeczeństwo Indii jest natomiast bardzo młode. Prawie połowa mieszkańców ma poniżej 30 lat, a ponad 60 proc. społeczeństwa jest w wieku produkcyjnym. Agencje ratingowe prognozują, że indyjskie PKB będzie rosło do 2030 r. średnio o ponad 6 proc. rocznie, co dla krajów europejskich jest nie do osiągnięcia. Zakłada się też, że gospodarka tego kraju wzrośnie dwukrotnie w przeciągu dekady. Indie wciąż są zaliczane do gospodarek wschodzących, ale ponieważ są najszybciej rozwijającą się dużą gospodarką na świecie, to według niektórych analiz mogą w przyszłości, i to raczej bliższej niż dalszej, stać się trzecią gospodarką co do wielkości na świecie po Chinach i Stanach Zjednoczonych. Niektóre prognozy mówią też, że przed 2050 r. Indie staną się drugą największą gospodarką świata po Chinach, a przed Stanami Zjednoczonymi. To sprawia, że jest to rynek, obok którego nie da się przejść obojętnie i muszą się z nim liczyć wszystkie światowe mocarstwa.

To bardzo optymistyczne prognozy. Ale na ulicach Delhi czy Bombaju wciąż widoczne jest ubóstwo.

Zgadza się. Z jednej strony same Indie oraz elity tego kraju szybko się bogacą, zaś z drugiej strony produkt krajowy brutto w przeliczeniu na jednego mieszkańca należy do najniższych na świecie. Indie nazywane są często krajem wielkich kontrastów – kontrastów społecznych, gospodarczych i religijnych i przede wszystkim pełnym dysproporcji pod względem zamożności mieszkańców. Milion z nich osiągnęło status milionera, ale większość Hindusów żyje za mniej niż 2–3 dol. dziennie. Na ulicach miast ubóstwo żebraków sąsiaduje z przepychem bogaczy, ich pałaców, drogich samochodów. Kontrasty gospodarcze biorą się jednak w dużym stopniu z rosnącej klasy średniej, coraz większej rzeszy ludzi bardzo dobrze wykształconych i bardzo dobrze zarabiających, np. informatyków czy lekarzy. Warto wspomnieć też o przeprowadzanych bardzo wysoko zaawansowanych badaniach i innowacjach w takich dziedzinach, jak kosmonautyka czy farmaceutyka. Ale ponad połowa społeczeństwa utrzymuje się jednak z rolnictwa, które jest nieefektywne, zacofane i odznacza się bardzo niską produktywnością. Stąd właśnie biorą się te dysproporcje w bogactwie społeczeństwa indyjskiego.

Indie mogą zatem dać wiele światu. Mówiliśmy o produkcji żywności, o zaangażowaniu w branże naukowe, takie jak kosmonautyka. Jak więc świat może z tego korzystać?

Indie zbudowały przede wszystkim zróżnicowany przemysł, który obecnie jest jednym z największych w krajach się rozwijających. Do największych gałęzi zalicza się przemysł samochodowy, np. producent Tata, który występuje również w Europie, ale przede wszystkim sprzedaje na rynek azjatycki.

Ale u nas chyba nie jest za bardzo popularny?

Tak. Ale jeśli wziąć pod uwagę ten segment samochodów budżetowych, to zyskuje coraz większą popularność. Dla przykładu motorowery i motocykle indyjskie zadomowiły się już w Polsce. Indyjski przemysł motoryzacyjny zdobywa świat, również w Europie. Ale Indie mają też przemysł metalurgiczny, przemysł tekstylny i odzieżowy, farmaceutyczny, chemiczny, petrochemiczny, bogaty przemysł energetyczny – chodzi o przemysł gazowy – elektryczny, bogatą telekomunikację oraz przemysł informatyczny. Z Indii pochodzi wielu doskonałych informatyków. Rozwinęła się tu także sfera usług outsourcingowych, a także ochrona zdrowia i biotechnologia. Wymienione indyjskie branże są obecne na wszystkich kontynentach. Warto wspomnieć też o środowisku naturalnym Indii, które sprzyja rozwojowi rolnictwa. Sektor ten zatrudnia prawie połowę pracujących obywateli, którzy zajmują się przede wszystkim produkcją wyrobów mlecznych, uprawą ryżu, zbóż, warzyw, a także roślin przemysłowych. Indie słyną także na całym świecie z przepysznej herbaty. Kraj ma również bardzo bogatą bazę surowcową. Przede wszystkim eksploatuje złoża węgla kamiennego, ale dysponuje też wieloma poszukiwanymi obecnie surowcami, takimi jak chrom, magnez, wapień czy tytan.

Oddzielnym tematem może być rozrywka indyjska, w tym przede wszystkim kinematografia, czyli znane na całym świecie Bollywood. Produkowane tam filmy i seriale są dosyć charakterystyczne i często poruszają tematykę miłości.

I pełno w niej muzyki oraz tańca.

Tak. Większość z nich to są musicale. Do niedawna powszechnie sądzono na Zachodzie, że indyjskie kino komercyjne nie zasługuje na uwagę. Zachodni krytycy twierdzili, że produkcje z bombajskich wytwórni są często niezrozumiałe dla zachodniego widza i rozgrywają się wśród sztucznych, pełnych taniego blichtru dekoracji. Nie można więc ich sprzedawać poza Indiami. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Bollywoodzkie produkcje są jednymi z najpopularniejszych na świecie. Rocznie powstaje ich więcej niż w samym Hollywood. Czy popularnością przebijają amerykańskie dzieła? Pod względem ilości na pewno tak, ale ich odbiór na świecie wypada odrobinę słabiej niż produkcji hollywoodzkich. Nie zmienia to faktu, że ludzie zakochali się w roztańczonym Bollywood.

Mówiąc o Indiach i gospodarce, nie można nie wspomnieć oczywiście o turystyce i propozycji, jaką Indie oferują światu. Kraj ten wabi turystów wspaniałą, odmienną kulturą, sztuką, egzotycznymi widokami, piękną architekturą, zarówno tą etniczną, jak i kolonialną – angielską, a także smaczną kuchnią, choć troszkę niebezpieczną. Indie są ojczyzną Kamasutry, jogi. Słyną z pięknych plaż, a także wysokich gór, np. Himalaje, wspaniałych parków narodowych, wielu rzadkich gatunków zwierząt, wspaniałych architektonicznych cudów świata – z Tadź Mahal na czele. Egzotyka i magia, której chcą doświadczać turyści z całego świata, jest zatem wielkim atutem Indii. Turystyka to bez wątpienia szansa na dalszy rozwój tego kraju.

Wracając do gospodarki Indii, to jak będzie się ona rozwijała na przestrzeni najbliższych lat, ale też co może zagrozić rozwojowi tego kraju?

Trudno dyskutować z prognozami największych banków inwestycyjnych, które przewidują, że gospodarka Indii stanie się trzecią bądź nawet drugą gospodarką świata w przeciągu najbliższych dwóch dekad. Co natomiast może przeszkodzić? Rozwojowi Indii mogłoby zaszkodzić zaprzestanie reformowania gospodarki, gdyby Hindusi spoczęli na laurach. Na szczęście nic na to nie wskazuje. W ostatnim czasie wiele mówiło się też o tym, że Indie handlują z Rosją. Z jednej strony faktem jest, że ten azjatycki kraj korzysta z rabatów na surowce, przede wszystkim ropę naftową, oferowanych przez Kreml. Z tego powodu Indie w 2022 r. były postrzegane jako kraj, który mocno zbliżył się do Rosji. Z drugiej jednak strony premier Narendra Modi, mimo zapowiedzi, nie spotkał się np. z prezydentem Rosji Władimirem Putinem na grudniowym dorocznym szczycie Indie–Rosja, chociaż we wrześniu, obaj przywódcy spotkali się w kuluarach szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy i wielokrotnie rozmawiali telefonicznie ze sobą.

Warto zauważyć, że Indie szukają obecnie innych dostawców broni niż Rosja, z której pochodziło główne uzbrojenie dla indyjskiej armii. Wiele jednak zmieniła inwazja na Ukrainę. Indie planują obecnie znacznie ograniczyć te zakupy. Po pierwsze z powodu sankcji gospodarczych nałożonych na Rosję, utrudniających zakup uzbrojenia, a po drugie chcą postawić na rodzimą produkcję zbrojeniową. Podobna sytuacja dotyczy wielu innych dziedzin przemysłu, w których Indie chcą się usamodzielnić. Indyjskie władze nareszcie zrozumiały, że jeśli chcą realizować plany wskoczenia na podium największych gospodarek świata, to ten cel powinny jednak realizować pod rękę z cywilizacją zachodnią, a nie z Władimirem Putinem.

Obserwator Finansowy

ikona lupy />
obserwator otwarta licencja / obserwatorfinansowy.pl