Oto poranny brief - wszystko, co musisz wiedzieć o tym, co teraz dzieje się w gospodarce.

Giełdy wyglądają tak, jakby kończyły swój romans ze sztuczną inteligencją

Wielka miłość inwestorów giełdowych do sztucznej inteligencji, która miała zmienić cały świat i spółek z nią kojarzonych może nagle przeminąć. Możliwe, że dzieje się to już teraz. Jeśli ktoś już wcześniej uznał, że to, co dzieje się na giełdach z akcjami producentów półprzewodników wykorzystywanych przy tworzeniu systemów AI, to bańka spekulacyjna, to teraz może zacząć dostrzegać pierwsze sygnały pękania tej bańki. Akcje najbardziej powszechnie kojarzonej z AI NVidii spadły we wtorek na giełdzie nowojorskiej o kolejne 9,5 proc. Kolejne, bo od momentu publikacji swojego ostatniego raportu z wynikami finansowymi tydzień temu NVidia poleciała w dół łącznie już o 14 proc.

Reklama

Wyniki te były zresztą bardzo dobre, ale najwyraźniej inwestorzy mają coraz większe problemy ze znalezieniem w sobie wiary w to, że spółka, której akcje w ciągu niecałych dwóch lat poszły w górę z okolic 10 dolarów do ponad 140 dolarów, mogą urosnąć jeszcze bardziej. We wtorek wartość rynkowa NVidii spadła więc o 279 mld dolarów, co nominalnie jest największym jednodniowym spadkiem wartości dla jakiejkolwiek spółki w historii rynków kapitałowych

ikona lupy />
Wykres akcji Nvidii / investing.com

Szczyt notowań NVidia osiągnęła w czerwcu i od tamtej pory radzi sobie coraz słabiej, chociaż dotychczasowy trend wzrostowy na tych akcjach ciągle jeszcze nie został złamany.

Słabość NVidii przekłada się też na spadki innych producentów mikroprocesorów. Intel stracił we wtorek na wartości prawie 9 proc., akcje AMD i Applied Materials spadły wczoraj o ponad 7 proc. Quallcomm, Broadcom, a także TSMC w Azji i ASML w Holandii o ponad 6 proc. a Texas Instruments o 5 proc. Oczywiście w żadnej z tych spółek nie pojawiły się żadne nowe informacje, które mogłyby fundamentalnie zmienić ocenę perspektyw dla ich biznesów. Po prostu popyt na te akcje w dużym stopniu zniknął, a z drugiej strony, ci którzy kupili je wcześniej i zdążyli już na nich sporo zarobić, coraz częściej dochodzą do wniosku, że może to dobry moment na to, żeby je sprzedać i spieniężyć zyski.

Przy tak dużej przecenie w ramach jednej, albo bardzo ważnej dla giełdowych indeksów branży, nic dziwnego, że Nasdaq spadł o 3,3 proc. a S&P 500 o 2,1 proc. Złe nastroje z Ameryki przeniosły się do Azji, gdzie giełdy w Chinach i Japonii spadają o ponad 3 proc. Europejskim rynkom też trudno będzie uniknąć tego losu, przynajmniej w pierwszej części dzisiejszych notowań.

A co do NVidii, już po sesji giełdowej w USA pojawiła się informacja, że Departament Sprawiedliwości w Waszyngtonie zażądał od spółki informacji i wyjaśnień, w ramach śledztwa dotyczącego naruszania przez NVidię przepisów antymonopolowych. Wg Bloomberga istnieją podejrzenia, że NVidia gorzej traktuje tych klientów, którzy nie korzystają wyłącznie z jej układów AI. Podobno utrudnia też klientom przejście do produktów innych producentów w tym zakresie. Perspektywa procesu z oskarżenia rządu USA też zapewne w najbliższych dniach nie będzie pomagać rynkowej wycenie tej mającej wpływ na nastroje na wszystkich rynkach spółki.

Marża rafineryjna Orlenu spadła najniżej od ponad dwóch lat

WIG 20 spadł we wtorek o 1,9 proc., a jedna z dwóch największych spółek w tym indeksie, czyli Orlen, poszła w dół o 2,1 proc. Spadek ten mógł wynikać generalnie ze złych nastrojów na rynku, ale można go też skojarzyć z informacją o wysokości marży rafineryjnej w Orlenie, która została podana w trakcie trwania sesji giełdowej.

Okazało się, że w sierpniu marża rafineryjna w spółce spadła do 7,2 dolarów na każdej baryłce przerobionej ropy naftowej. To wyjątkowo skromna liczba, najniższa od lutego 2022 roku. Wygląda więc na to, że czasy wyjątkowo wysokich marż w przemyśle naftowym, które pojawiły się w marcu 2022 roku wraz z napaścią Rosji na Ukrainę i zwiększonym ryzykiem zakłóceń dostaw na europejskie rynki, odchodzą do przeszłości. Z punktu widzenia spółki i jej akcjonariuszy to oczywiście niedobra wiadomość.

ikona lupy />
Marża rafineryjna w Orlenie / Forsal.pl

Warto jednak pamiętać, że podawana co miesiąc modelowa marża rafineryjna to nie to samo, co marża operacyjna wynikająca z działalności spółki. Chodzi tu bowiem tylko o model, czyli wzór matematyczny, w którym z jednej strony mamy rynkową cenę ropy, a z drugiej strony rynkowe ceny produktów naftowych wytwarzanych w danej rafinerii, czyli różnego rodzaju paliw. Pokazuje więc ona zmiany w generalnej opłacalności funkcjonowania spółek przerabiających ropę, a władze poszczególnych rafinerii nie mają na nią wpływu, ponieważ dane podstawiane do wzoru pochodzą z rynków globalnych. Do tego na faktyczne wyniki finansowe tych spółek wpływ mają też inne składniki kosztów, takie jak chociażby wynagrodzenia, czy też koszty biokomponentów, które trzeba dodawać do paliw. Modelowa marża rafineryjna tych czynników nie uwzględnia, nie mówi nam więc wszystkiego o tym, co dzieje się w danej spółce.

Ropa naftowa najtańsza w tym roku

Skoro już jesteśmy przy paliwach, to rosną szanse na to, że będą one dalej tanieć. Cena ropy naftowej poszła we wtorek w dół o blisko pięć procent i dziś rano dalej spada. Baryłka ropy Brent kosztuje mniej niż 74 dolary, czyli najmniej od grudnia.

ikona lupy />
Wykres ropy Brent / investing.com

Kontrakty na dostawy diesla kosztuję obecnie najmniej od czerwca 2023 r, a w przypadku benzyny cena spadła już najniżej od grudnia 2021 roku.

Przyczyna pogłębiających się spadków jest ciągle ta sama: to obawa rynku o słabość popytu na paliwa na świecie. Wiąże się ona głównie z powolnym tempem wzrostu gospodarczego w Chinach, ale akurat wczoraj dodatkowy powód do pesymizmu na tym rynku dały nowe dane ze Stanów Zjednoczonych. Indeks ISM publikowany raz w miesiącu pokazał, że przemysł w USA jest w słabej kondyncji, powróciły więc obawy o ewentualną recesję w Stanach.

Pojawiły się też informacje o tym, że Libia może wkrótce wznowić eksport swojej ropy na rynki światowe, wstrzymany jakiś czas temu przez lokalne konflikty polityczne, chociaż zdecydowanie większy wpływ na ceny ropy od pewnego czasu mają nadzieje i oczekiwania rynku związane ze stroną popytową, a nie podażową.

24 mld zł zysku w bankach po lipcu

Rafinerie ropy naftowej to ostatnio coraz słabszy biznes, natomiast nadal bardzo opłaca się mieć bank. Te w Polsce łącznie w ciągu pierwszych siedmiu miesięcy zarobiły 23,97 mld złotych – podał właśnie Narodowy Bank Polski. To aż o 65 proc. więcej niż rok temu. Ten wzrost to efekt kombinacji dwóch czynników. Po pierwsze przychody operacyjne w bankach, a więc głównie te płynące z odsetek od udzielonych kredytów oraz obligacji, w które bank zainwestował, urosły o blisko 16 proc. Po drugie wartość odpisów, które zmniejszają zyski, a dotyczących na przykład niespłacanych kredytów, spadła o prawie 10 proc. z 3,9 mld zł rok temu do 3,5 mld zł teraz. Banki w tym roku ponoszą też zdecydowanie mniejsze, niż w poprzednich latach koszty związane z wakacjami kredytowymi. Również koszty przegranych spraw dotyczących kredytów frankowych nie rosną już tak szybko, jak rok, czy dwa lata temu.

Z drugiej strony wysokie stopy procentowe pozwalają im zwiększać swoje marże kredytowe wynikające z różnicy pomiędzy oprocentowaniem kredytów i depozytów. Wg NBP w lipcu średnie oprocentowanie nowego depozytu było na poziomie 4,17 proc. natomiast średnie oprocentowanie nowego kredytu mieszkaniowego to 7,93 proc., a do tego dochodzą jeszcze kredyty konsumpcyjne, gdzie średnie oprocentowanie urosło właśnie do 13,1 proc. z 12,1 proc. w czerwcu. W takich warunkach zyski banków biją rekordy i zapewne będą robić to dalej, dopóki NBP nie zacznie obniżać stóp procentowych.

Mrożenie cen prądu w 2025 ma kosztować 4,4 mld zł

Mrożenie cen prądu dla gospodarstw domowych w przyszłym roku na obecnym poziomie 500 złotych za megawatogodzinę będzie kosztować państwo 4,4 mld złotych – powiedziała minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska. Jej zdaniem w tej chwili w projekcie przyszłorocznego budżetu zabezpieczone na ten cel jest tylko 2 mld złotych, ale są też „jakieś dodatkowe źródła finansowania na horyzoncie”, chociaż trudno powiedzieć, co tutaj pani minister miała na myśli.

Ważne jest, że potwierdziła, że jest zgoda na poziomie rządu i całej koalicji rządzącej, aby przedłużyć na kolejny rok działania osłonowe związane z cenami prądu.

Oczywiście można dość łatwo wyliczyć, że jeśli środki na ten cel pozostaną na poziomie 2 mld złotych, to wtedy to mrożenie będzie można przedłużyć tylko do połowy przyszłego roku, a nie na cały 2025 r.

W całej koncepcji mrożenia cen prądu chodzi o to, aby sztucznie utrzymać ja na akceptowalnym dla odbiorców poziomie do momentu, w którym ceny rynkowe spadną do tego samego poziomu, po tym jak w 2022 roku wystrzeliły w górę po wybuchu wojny w Ukrainie. Dzięki temu pomysłowi odbiorcy nie musieli płacić horrendalnie wysokich cen dwa lata temu i rok temu, a spora część firm uniknęła bankructwa związanego z nagłym wzrostem kosztów.

Na rynku hurtowym kontrakt na dostawę prądu w przyszłym roku kosztuje obecnie niecałe 460 złotych za megawatogodzinę. Gdyby spadł jeszcze o kilkanaście procent i został na tym niższym poziomie, wtedy Urząd Regulacji Energetyki mógłby pokusić się o obniżenie taryf z cenami prądu dla gospodarstw domowych, a wtedy rząd mógłby wycofać się z mrożenia cen, ponieważ po przejściu na taryfy URE nie musiałyby one wzrosnąć.