W rozmowie z "SE" Hołownia odniósł się do słów wicerzecznika PiS Radosława Fogla, który stwierdził, że "nie ma żadnej afery Pegasusa". "Oczywiście, że jest, bo jeśli niezależne instytucje - a taką jest Citizen Lab - z 20-letnim doświadczeniem twierdzą, że Pegasus był zainstalowany na telefonach polskich polityków, adwokatów i prawdopodobnie dziennikarzy, no to mamy do czynienia z aferą, z jaką nie mieliśmy do czynienia w ciągu ostatnich 30 lat" - podkreślił lider Polski 2050.

Pytany, czy komisja śledcza to ciało, które miałoby wyjaśnić sprawę Pegasusa, Hołownia odpowiedział, że ma ona "pewne narzędzia, które mogą pomóc zobowiązać kogoś do pokazania dokumentów, które inaczej nie ujrzałyby światła dziennego". "To może być narzędzie, które uświadomi Polakom, z kim mają do czynienia. A mają do czynienia z ludźmi, którzy zachowują się jak jacyś bezwstydni podglądacze" - ocenił.

Lider Polski 2050 mówił również o inflacji i skoku cen energii. "Moi rodzice dostali parę dni temu 500 proc. podwyżki za gaz i nie są jedyni w kraju. Co mają zrobić ludzie, którzy stoją przed sytuacją, w której za chwilę 18 stopni w domu to będzie luksus? (...) Ceny gazu używanego do celów grzewczych powinny być zamrożone na pół roku. (...) +Dobra zmiana+ to było chyba najzabawniejsze hasło polityczne ostatniej dekady. Jeśli nie ostatnich 30 lat. (...) PiS już się z tego nie podniesie, pytanie tylko, jak bardzo nas do tego grobu wciągną i jak szybko powinniśmy to przerwać" - powiedział.

Według Hołowni, "optymalnym scenariuszem byłoby, gdyby w Sejmie udało się stworzyć rząd techniczny, który poprowadzi Polskę do uczciwych, wolnych i demokratycznych wyborów". "Bo jeśli Kaczyński położy wniosek o samorozwiązanie, a PO za nim zagłosuje, to co się wtedy dzieje? Wtedy Kaczyński dostaje państwo bez żadnej kontroli na trzy miesiące z hakiem. Bo nie ma wtedy Sejmu, który może kontrolować rząd" - zwrócił uwagę.

Reklama