Zamordowanie na półtora tygodnia przed głosowaniem, najpewniej na zlecenie jednego z karteli narkotykowych, dziennikarza Fernando Villavicencio, który postanowił ubiegać się o najwyższy urząd w państwie, sprawiło, że końcówka kampanii przebiegała w atmosferze napięcia i niepewności.

Lasso objął urząd prezydenta Ekwadoru w maju 2021 roku, obiecywał unowocześnienie kraju i szersze otwarcie na świat, a zmuszony był do rządzenia w warunkach narastającego kryzysu politycznego. Postępy w umacnianiu gospodarki nie zdołały zahamować pogłębiającego się rozwarstwienia ekonomicznego w społeczeństwie.

Kryzys polityczny i kartele narkotykowe

Reklama

Sytuacji prezydenta, jak podkreślają komentatorzy, nie ułatwiała ostra polaryzacja klasy politycznej i silna przewaga opozycji w Zgromadzeniu Narodowym, które wszczęło wobec szefa państwa procedurę impeachmentu. Aby tego uniknąć Lasso, korzystając z uprawnień konstytucyjnych, rozwiązał parlament i ogłosił przedterminowe wybory prezydenckie, w których nie startuje.

Przebieg kampanii wyborczej doprowadził jednak do gwałtownego zaostrzenia kryzysu politycznego w państwie i ośmielił gangi, w tym narkotykowe, do aktów przemocy na ulicach miast Ekwadoru i w więzieniach.

W 2022 roku w porównaniu z rokiem poprzednim liczba zabójstw w kraju wzrosła z 13,7 do ponad 25 przypadków na 100 tysięcy mieszkańców. „To statystyka bez precedensu nawet w Ameryce Łacińskiej” - komentowały media. Dwóch na trzech Ekwadorczyków, jak wynika z sondażu przeprowadzonego przez Instytut Gallupa, „nie czuje się bezpiecznie, wychodząc wieczorem na ulicę”.

Prezydent Lasso zmuszony był ogłaszać kilkakrotnie przed wyborami stan wyjątkowy w kilku miastach i prowincjach kraju, m.in. w przemysłowym Guayaquil.

Śmierć dziennikarza

9 sierpnia, gdy zastrzelony został Fernando Villavicencio, prezydent ogłosił stan wyjątkowy w kilku prowincjach najbardziej zagrożonych terrorem gangów narkotykowych. Krajowa Rada Wyborcza nazajutrz po tym zabójstwie potwierdziła termin wyborów i wówczas wysłano na ulice 53 tys. uzbrojonych policjantów oraz 43 tys. żołnierzy.

Według ostatnich sondaży przedwyborczych największym poparciem cieszy się Luisa Gonzalez, określana przez media jako „spadkobierczyni polityczna byłego prezydenta Rafaela Correi”. Gonzalez, kandydatka lewicowej Rewolucji Obywatelskiej, może liczyć na ok. 30 proc. głosów. Jeśli sprawdzą się prognozy i nie uzyska ona absolutnej większości, odbędzie się druga tura wyborów, ale – jak komentują media – „wszystko jest w Ekwadorze możliwe”.

Niespodzianki nie są wykluczone, ponieważ w stosunkowo niewielkiej odległości za Gonzalez sytuowało się w sondażach kilku mniej lub bardziej lewicowych kandydatów, ale również przedsiębiorca Jan Topic, zwolennik polityki silnej ręki, porównywany do salwadorskiego przywódcy Nayiba Bukele.

ik/ ap/