W piątek Marek Zirk-Sadowski, prezes NSA, wydał zarządzenie (nr 39) w sprawie odwołania rozpraw. Obowiązuje ono od soboty.
– Zarządzenie prezesa NSA nikogo na pewno nie dziwi. Jednak dla podatników, którzy już przygotowywali się do rozpraw, nie jest to dobra wiadomość – ocenia Agnieszka Tałasiewicz, partner w Zespole Postępowań Podatkowych i Sądowych EY.
Gerard Dźwigała, radca prawny i partner w Kancelarii Prawnej i Podatkowej Dźwigała, Ratajczak i Wspólnicy, zwraca uwagę, że tytuł zarządzenia wskazuje, że nowe zasady są wprowadzane w związku z objęciem Warszawy czerwoną strefą. Ale w jego par. 3 wskazano, że chodzi o wszystkie WSA działające w miastach objętych czerwoną strefą. Zarządzenie obejmuje więc również WSA w Bydgoszczy, Krakowie, Gdańsku, Kielcach, Poznaniu, Białymstoku, Lublinie, Łodzi i Olsztynie.

Co na niejawnym

Reklama
Z zarządzenia prezesa NSA wynika, że:
  • odwołuje się rozprawy, a sądy mają orzekać jedynie na posiedzeniach niejawnych,
  • sprawy wyznaczone do rozpatrzenia na rozprawie mają być załatwiane na posiedzeniu niejawnym.
Takie zasady mają obowiązywać do odwołania.
Eksperci przyznają, że nie oznacza to, że automatycznie wszystkie sprawy będą od dziś załatwiane na posiedzeniach niejawnych. Jak przypomina Gerard Dźwigała, szczególne tryby rozpoznawania spraw przez sądy administracyjne w okresie epidemii wprowadził art. 15zzs4 ustawy covidowej.
Po pierwsze, NSA może rozpoznać skargę kasacyjną na posiedzeniu niejawnym, jeżeli wszystkie strony w sposób wyraźny wyrażą na to zgodę. – A więc bez ich zgody albo nawet jeżeli nie zajmą w tej sprawie stanowiska, sprawa powinna trafić na rozprawę – wskazuje Dźwigała.
Po drugie, jest możliwość przeprowadzenia rozprawy tzw. odmiejscowionej, czyli za pomocą teletransmisji. – W praktyce do tej pory rozwiązanie to było stosowane rzadko – mówi ekspert. Polegało ono na tym, że strony stawiały się na rozprawę kasacyjną przed NSA we właściwym wojewódzkim sądzie administracyjnym (który rozpoznawał sprawę w I instancji) i między salą w WSA a salą w NSA była prowadzona teletransmisja.
Po trzecie, można skierować sprawę na posiedzenie niejawne bez zgody strony. – Wydaje się, że właśnie z tego rozwiązania skorzystał obecnie prezes NSA w zarządzeniu – mówi Dźwigała.
Inaczej ocenia to Agnieszka Tałasiewicz. Jej zdaniem zarządzenie prezesa NSA nie rozstrzyga, którym z trybów posłuży się NSA. – W przypadku spraw podatkowych niewątpliwie NSA stanie przed dylematem – uważa ekspertka. Tłumaczy, że z jednej strony niełatwo jest uznać sprawy podatkowe za takie, które wymagają natychmiastowego rozstrzygnięcia, a z drugiej – trudno dzisiaj przewidzieć, jak długo będzie trwał stan epidemii.

Praktyczne problemy

Gerard Dźwigała zwraca uwagę, że zgodnie z art. 15zzs4 ust. 3 sprawę na posiedzenie niejawne może skierować bez zgody strony przewodniczący składu, a nie prezes NSA.
– To nie jest bez znaczenia, gdyż zarządzenie zgodnie z jego par. 3 ma być stosowane także przez WSA, które są w czerwonych strefach. A więc oznaczałoby to, że prezes NSA kieruje na posiedzenia niejawne sprawy np. w WSA w Lublinie. Moim zdaniem jest to niezwykle problematyczne – uważa ekspert.
Zwraca też uwagę, że posiedzenie niejawne bez zgody strony może się odbywać, jeśli nie ma możliwości przeprowadzenia teletransmisji. A w praktyce jest to możliwe.
– Zarządzenie budzi więc istotne wątpliwości – komentuje Gerard Dźwigała. Zwraca uwagę, że w sądach powszechnych rozprawy są w pełni transmitowane. Strony w nich uczestniczą, ale fizycznie nie są obecne w budynku sądu. – Tak powinno być również w sądach administracyjnych – podkreśla.
Agnieszka Tałasiewicz dodaje, że podatnicy, którym bardzo zależy na przeprowadzeniu rozprawy, mogą i powinni wyrazić ten pogląd na piśmie. – Nie ma gwarancji, że NSA uwzględni ich stanowisko, ale jeśli sama strona wskaże, że ważniejsza dla niej jest możliwość udziału w rozprawie niż szybkie rozpoznanie sprawy, to jest szansa, że NSA przychyli się do takiego wniosku – uważa.

Sądy powszechne i Sąd Najwyższy pozostaną otwarte

Ministerstwo Sprawiedliwości nie planuje ani projektowania przepisów zmierzających do ponownego zamrożenia rozpoznawania spraw w sądach, ani wydawania wytycznych prezesom sądów, które do tego by prowadziły.

– Nie mamy planu zamykania sądów, przynajmniej obecnie. Sądy są kluczowe dla ludzi, gdyż zapadają w nich najważniejsze decyzje dotyczące życia. Jeden stracił kontakt z dzieckiem, drugi utracił majątek. Dlatego wszelkie decyzje należy podejmować niezwykle ostrożnie – mówi nam Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości.

W ostatnich dniach na niektórych internetowych forach adwokackich zrzeszających prawników wskazywano, że jest „rządowy plan zamykania sądów”. Warchoł mówi wprost, że to nieprawda.

Jednocześnie tak jak nie ma jednej ogólnej decyzji, tak poszczególni prezesi sądów mogą samodzielnie podejmować decyzje o ograniczeniu liczby rozpatrywanych spraw, a nawet odroczeniu wszystkich. Z przeprowadzonej przez DGP kwerendy wynika jednak, że wprowadzenie strefy czerwonej z powodu zagrożenia epidemicznego na terenie większości miast wojewódzkich nie spowoduje na razie dalszego ograniczania pracy sądów, w których od początku pandemii koronawirusa i tak wprowadzano ścisłe restrykcje obowiązujące interesantów. Jak przyznają jednak rzecznicy prasowi sądów okręgowych, sytuacja jest dynamiczna i niewykluczone, że w tygodniu prezesi sądów wydadzą nowe zarządzenia, które zmienią obecny stan.

W mediach w ostatnich dniach jako przykład pierwszego sądu, który postanowił się zamknąć z powodu koronawirusa, podawano Sąd Okręgowy w Szczecinie. Rzeczywiście 15 października zawieszono działalność dwóch wydziałów w tym sądzie – I Wydziału Cywilnego oraz II Wydziału Cywilnego Odwoławczego. Zawieszenie jednak ograniczono do trzech dni i nie ma związku z wprowadzeniem strefy czerwonej na terenie miasta.

– Zawieszenie działalności wydziałów było spowodowane wykryciem koronawirusa u jednego z pracowników. Oba wydziały cywilne mieszczą się w tym samym budynku, dlatego konieczne było podjęcie takiej decyzji, aby przez trzy dni umożliwić dokładną dezynfekcję. Takie działania są niezbędne, by w dobie pandemii zapewnić jak największe bezpieczeństwo interesantom, chociaż oczywiście szkoda spraw, które spadły przez to z wokandy – wyjaśnia sędzia Tomasz Szaj, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Szczecinie.

Niezagrożone na razie również są wokandy w Sądzie Najwyższym. Jego rzecznik prof. Aleksander Stępkowski podkreśla, że I prezes SN podejmuje obecnie intensywne działania mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa pracownikom oraz uczestnikom postępowań przed SN, jednak na chwilę obecną nie zamierza wydać zarządzenia o odwołaniu rozpraw i posiedzeń.

– Staramy się wypełniać konstytucyjne i ustawowe zadania pomimo obiektywnych trudności. Odwołanie rozpraw lub posiedzeń byłoby ostatecznością. Ewentualne decyzje w tej mierze będą zależały od rozwoju sytuacji epidemicznej – informuje Stępkowski.

To, co jest bardziej prawdopodobne niż zamknięcie sądów, to powrót do restrykcyjnych ograniczeń we wpuszczaniu na rozprawy publiczności. W maju i czerwcu do większości sądowych gmachów ludzie nie mogli wejść, jeżeli ich obecność na sądowej sali nie była niezbędna. Później jednak podejście stało się bardziej liberalne – w większości przypadków ograniczona jest po prostu liczba miejsc dla publiczności, zaś w niektórych sądach trzeba wystąpić o przepustkę. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w kilku sądach – jeżeli liczba zakażeń koronawirusem nie będzie się w najbliższych dniach zmniejszać – rozważany jest zakaz wpuszczania osób postronnych. ©℗