Według fiskusa, a ostatnio także Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, najpierw należało zamknąć księgi rachunkowe i sporządzić sprawozdanie finansowe, a dopiero potem złożyć zawiadomienie o wyborze estońskiego ryczałtu. Jeżeli firma zrobiła na odwrót – co było regułą – to de facto… nie zmieniła formy opodatkowania.

Wyrok warszawskiego sądu jest na razie nieprawomocny, ale jeżeli taka wykładnia się utrzyma, wiele spółek znajdzie się w tarapatach.

– Może się okazać, że tysiące przedsiębiorstw, które chciały przejść na estoński ryczałt w trakcie roku, nie zyskały prawa do stosowania tej formy rozliczeń i powinny nadal płacić podatek na zasadach ogólnych (klasyczny CIT). A skoro tego nie robiły, to popadły w zaległości podatkowe – komentuje Tomasz Siennicki, doradca podatkowy i partner w KNDP.

Cały artykuł przeczytasz w dzisiejszym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.

Reklama