Jeśli chce się mówić o sukcesie polskiego przemysłu obronnego ostatnich lat, to jednym z pierwszych skojarzeń jest nowy wóz piechoty, Borsuk – który zaczyna wchodzić na wyposażenie Wojska Polskiego. I chociaż nie jest jeszcze masowo produkowany, to już wzbudza zainteresowanie poza granicami kraju.
W Rumunii mają chęć na Borsuka
BWP Borsuk, jak na polskie warunki, zrobił dość szybką karierę, bowiem od rozpoczęcia badań nad tą konstrukcją, aż do dziś, gdy jest to niemal w pełni przetestowana maszyna, nie minęła nawet dekada. Już w założeniu, gdy zlecano prace nad nowym Bojowym Wozem Piechoty, było marzenie, aby zastąpił on wysłużone, poradzieckie BWP-1, od których roiło się nie tylko w Wojsku Polskim, ale też w innych armiach byłego Układu Warszawskiego. A gdy ta sztuka się udała, także inne państwa łakomie patrzą na polską konstrukcję.
Wyraz temu dali Rumuni, którzy odwiedzili targi MSPO w Kielcach, gdzie oczywiście jedną z głównych ról grał właśnie Borsuk. Przedstawiciele rumuńskiego, branżowego portalu „DefenseRomania.ro” postanowili porozmawiać o przyszłości Borsuka z przedstawicielem producenta, czyli Polskiej Grupy Zbrojeniowej i zapytać, czy firma byłaby zainteresowana sprzedażą swych maszyn także do ich kraju. Uzyskawszy zaś twierdzącą odpowiedź, wykazali zalety Borsuka, który doskonale może sprawdzić się też w realiach rumuńskiego pola walki.
„Jedną z największych zalet Borsuka jest to, że pojazd bojowy ma cechy amfibii. A w kontekście geografii Rumunii, usianej licznymi rzekami i Dunajem, jest to z pewnością zaleta. Podczas testów zweryfikowano możliwości amfibijne polskiego wozu bojowego. Borsuk spędził w wodzie ponad pięć godzin na różnych etapach testów, które zakończyły się sukcesem” – twierdzą Rumuni.
Borsuk może wygrać 3 miliardy euro
A skąd tak nagłe zainteresowanie polskim BWP, który tak doskonale radzi sobie z pływaniem? Odpowiedź na to pytanie nadchodzi z rumuńskiego MON, które również przymierza się do ogłoszenia wielkiego programu wymiany bojowych wozów piechoty. A chociaż na razie jeszcze nie została opublikowana specyfikacja i nie wiadomo, czy Borsuk spełni rumuńskie wymagania, czy też konieczne będzie stworzenie dla nich specjalnej wersji, to już wiadomo, że na samą myśl o tak wielkim kontrakcie, ręce zacierają najwięksi światowi gracze z branży zbrojeniowej.
Zainteresowanie dostarczeniem swojego Lynx KF41 wyraził niemiecki Rheinmetall, a chętkę na rumuńskie pieniądze mają też Szwedzi z BAE Systems, ze swoim CV90. Do tego do wyścigu chce stanąć austriacko-hiszpańska produkcja, czyli Ascod (Pizaro) i koreański Hanwha ze swym sztandarowym Redbackiem.
Jak widać, konkurencja jest niemała, ale też i bić się będzie o co, gdyż Rumuni zamierzają nabyć blisko 300 bojowych wozów piechoty. Koszty całego kontraktu szacuje się na 3 miliardy euro.
Borsuk zmierza na poligon
Pierwszy model Borsuka powstał w miarę szybko, gdyż zaledwie w 3 lata po złożeniu zamówienia na rozpoczęcie prac technicznych, a w 2018 roku na kieleckich targach zaprezentowano pierwszy demonstrator. Rok później pojawił się ulepszony prototyp, a w 2020 zaczęły się badania wstępne, natomiast po nich, kwalifikacyjno-wojskowe.
Testy wyszły bardzo dobrze i już na początku 2023 roku MON podpisało umowę ramową na dostawię 1000 Borsuków oraz 400 wozów specjalistycznych.
Borsuk uzbrojony jest w armatę Mk 44S Bushmaster kalibru 30 mm, podwójną wyrzutnię PPK Spike, oraz sprzężony uniwersalny karabin maszynowy UKM-2000C kalibru 7,62 mm. Na drogach utwardzonych osiąga prędkość 65 km/h, a w wodzie do 8 km/h. Wersja podstawowa waży 28 ton.