Rosjanie nie ustają w testowaniu nowego sprzętu wojskowego, a teraz postanowili poddać dalszym eksperymentom swoje najnowsze dzieło – okręt podwodny „Wielkie Łuki”. Maszyna już pojawiła się na wodach Morza Bałtyckiego.

Reklama

Nowy okręt Rosjan z dziwnym uzbrojeniem

Okręt ten zwodowany został pod koniec 2023 roku i jest trzecią maszyną projektu 677 (seria "Łada"), choć przyznać trzeba, że nie wszyscy jego poprzednicy spełnili nadzieje konstruktorów. Pierwszy, o nazwie „Sankt Petersburg”, zwodowany w 2010 roku, 12 lat później musiano spisać na straty, bowiem jak informowała w grudniu 2022 roku agencja TASS, koszty napraw przewyższyły to, co trzeba by było wydać na budowę nowego okrętu.

Dlatego też jego następca, „Wielkie Łuki”, miał być wolny od wad poprzednika, a pierwsze jego zdjęcia wpadły przed kilkoma dniami w ręce rosyjskich miłośników wojskowości. Okręt wypłynąć miał na Bałtyk na kolejne testy, jednak gdy uważnie mu się przyjrzano, twarze obserwatorów rozjaśnił promienny uśmiech. Wypatrzyli bowiem na jego kiosku coś, czego w pierwotnym projekcie nie było – karabin maszynowy kalibru 12,7 mm. Taka broń pokładowa, z której słynęły U-booty z czasów II wojny światowej, dawno odeszła do lamusa i stąd pojawiły się przypuszczenia, po co Rosjanie nagle do niej powrócili. Odpowiedzi postarali się poszukać eksperci z portalu Defence Express.

„Oczywiście w celu ochrony przed możliwym atakiem ukraińskich sił powietrznych, lub dronów morskich.Można zrozumieć logikę, dlaczego rosyjska armia zdecydowała się zastosować takie środki ostrożności i „wzmocnić” karabin maszynowy na łodzi podwodnej. Nawet jeśli mówimy o wodach Morza Bałtyckiego, gdzie teoretycznie rosyjskiej flocie nie mogą jeszcze zagrażać nasze drony” – śmieją się autorzy ukraińskiej publikacji.

Rosyjski okręt z Kalibrami pływa po Bałtyku

Gdy jednak strona ukraińska z niekłamaną satysfakcją raduje się z obaw Rosjan przed ich dronami, takie, wydawałoby się, zacofane rozwiązania mogą mieć sens, a przy pomocy ciężkiego karabinu może udać się zniszczyć niejednego drona. Mimo jednak tego gadżetu, sam okręt „Wielkie Łuki”, choć nie jest to jednostka o napędzie atomowym, budzi respekt. Jest nie tylko cichszy i trudniejszy do wykrycia od swych poprzedników klasy „Warszawianka”, ale też potężniej uzbrojony.

Choć szczegóły uzbrojenia nadal pozostają tajne, to jednak specjaliści wskazują, że okręty typu 677 posiadać mają 18 torped, lub rakiet, a podwodne wyrzutnie kalibru 533 mm przystosowane są też do odpalania pocisków rakietowych. Zakładano, że będzie on w stanie użyć zarówno rakiet przeciwokrętowych 3M-54, jak i rakiet manewrujących 3M-14 przeciwko celom lądowym, o zasięgu ponad 2000 km, czyli znanych Kalibrów. Na wyposażeniu miał posiadać też rakietotorpedy 91R, służące do zwalczania innych okrętów podwodnych.