Międzynarodowa awantura i groźna wymian zdań zaczęła się od czegoś, co na pierwszy rzut oka wydawać może się drobiazgiem, a mianowicie od zmiany nazwy muzeum w obwodzie królewieckim. Pierwszy krok wykonali Rosjanie.
Rosja grozi sąsiadowi Polski. Oskarża go o niecne plany
Postanowili bowiem wymazać jakiekolwiek pozostałości litewskiej obecności na ziemiach obwodu, który sami nazywają kaliningradzkim i pogmerać przy Muzeum Denelaitisa w Tolminkiemis. Uznali, iż o wiele ładniej będzie brzmiała nazwa Muzeum Literatury, ale decyzja ta nie spodobała się pobliskiej Litwie. Była na tyle drażniąca, że głos postanowił zabrać prezydent kraju, Gitanas Nausėda. Podkreślił, że żaden z rosyjskich twórców nie miał nic wspólnego z kształtowaniem kultury tego regionu, ale Rosjan zabolało dopiero, gdy użył historycznej nazwy regionu – Mała Litwa. Dodał również, iż jakby Rosja się nie starała, to "Karaliaučius (Królewiec) nigdy nie stanie się Kaliningradem".
To już wystarczyło, aby do ataku ruszył rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow. Z tych krótkich słów wysnuł, jak to ma w zwyczaju, skomplikowaną konstrukcję geopolityczną, z której wynika, iż Litwa dybie na bezpieczeństwo Rosji.
- Okazuje się, że ten kraj ma roszczenia terytorialne wobec nas. To uzasadnia nasze głębokie obawy i potwierdza wszystkie obecne i przyszłe działania mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa Rosji – powiedział Pieskow, komentując słowa litewskiego prezydenta.
W tej wydawałoby się krótkiej wypowiedzi jasno widać, że Rosja ma względem Litwy jakieś niecne zamiary, a wielokrotnie stosowany zwrot o „zapewnianiu bezpieczeństwa Rosji” często kończył się wysuwaniem roszczeń terytorialnych. Nic też dziwnego, że Litwa postanowiła nie czekać z założonymi rękoma.
Rosja grozi, a Litwa kupuje czołgi
Już wcześniej, czując na karku oddech większego sąsiada, Litwini zaczęli się zbroić, a poziom zbrojeń, planowanych na 2025 roku poznać mogliśmy kilka dni po wypowiedzi Pieskowa. Ujawniła go minister obrony narodowej Litwy, Dovile Šakalene.
- Gwałtowny wzrost budżetu obronnego sojuszników z NATO i stałe wsparcie Ukrainy to dla nas wszystkich kwestia bezpieczeństwa narodowego. Litwa to rozumie… Już w tym roku planujemy wydać na obronę prawie 4 proc. PKB – powiedziała litewska polityk.
Za słowami tymi idą czyny, bowiem Litwa kupuje z USA systemy Javelin, broń przeciwlotniczą, pojazdy opancerzone JLTV, HIMARS-y i helikoptery Black Hawk. W Wilnie zapadła też decyzja, aby od Niemców nabyć najnowsze czołgi Leopard 2A8 i zamówiono ich aż 44 sztuki, co na możliwości finansowe stosunkowo niewielkiego kraju jest dużym wyzwaniem. Kontrakt z Niemcami, którego efektem ma być wystawienie batalionu czołgów, opiewać ma łącznie na ok. 2 mld dolarów i być rozłożony na kilka lat. Innego wyjścia Litwini nie mają, gdyż ich roczny budżet obronny, i to już po bardzo wysokich podwyżkach, to 800 mln euro. Niemieckie czołgi dojechać mają na Litwę do 2035 roku.