Rosjanie, pełną garścią czerpiąc doświadczenia jeszcze z czasów carskich, zawsze specjalizowali się w organizowaniu dywersji i sabotażu, a także usuwania przeciwników politycznych, a fakt, że ci mieszkali w innych krajach, nie stanowił dla nich żadnej przeszkody. Teraz fakt ten zauważono na Zachodzi i podniósł się alarm.

Oddział morderców na usługach Kremla. Już szaleje na Zachodzie

A wszystko za sprawą publikacji „The Wall Street Journal”, który dotarł do materiałów wywiadowczych, potwierdzających, iż w państwach Zachodu pojawiła się nowa rosyjska organizacja dywersyjna. Powstać miała na bazie znanej od lat jednostki FSB nr 29155, której funkcjonariusze stali między innymi za otruciem agenta Siergieja Skripala. Nowa organizacja jest jednak o wiele większa i bardziej bezwzględna, a choć działa dopiero od 2023 roku, na swym koncie ma już pierwsze „osiągnięcia”.

To właśnie ich zasługą ma być podpalenie w maju ubiegłego roku niemieckiej fabryki firmy Diehl oraz podkładanie wybuchowych paczek do samolotów transportowych. Mieli też odpowiadać za próbę zamachu na szefa niemieckiej firmy zbrojeniowej, Armina Pappergera. I gdy na Zachodzie oburzają się taką ingerencję Rosjan w wewnętrzne sprawy ich państw, polscy oficerowie wywiadu, którzy na Rosjanach zjedli zęby i przez lata przemierzali rosyjskie bezdroża, jedynie z pobłażaniem się uśmiechają.

- Rosjanie mieli taki sam wydział, nawet pod dowództwem tego samego człowieka, Awerianowa i to była jednostka, która w latach 2019-2022 odpowiadała za wybuchy w składach amunicyjnych, zabójstwa. Wywiad brytyjski i amerykański rozkuły tę jednostkę, dotarły nawet do danych tych Rosjan i ci musieli zrobić lifting. Rosjanie teraz zgromadzili dodatkowych ludzi, którzy jeszcze nie zaświecili się zachodnim wywiadom i będą robić dokładnie to samo, tylko jeszcze brutalniej – mówi Forsalowi major Robert Cheda, były oficer Agencji Wywiadu, pracujący na kierunku rosyjskim.

Jednostka morderców przeniesie się do Polski

Jak twierdzi ekspert, Rosjanie na swe bazy wybrali głównie kraje, w których niewiele im zagraża, czyli Węgry, Słowację oraz Austrię, ale na razie działają głównie w Niemczech. To ten kraj jest ich głównym celem, bowiem sparaliżowanie najsilniejszego gospodarczo członka Unii Europejskiej przyniesie najlepsze efekty, a stamtąd paraliż i strach rozejść mogą się na resztę Europy. Rosyjska taktyka może jednak się zmienić, szczególnie jeśli w życie wejdą ustalenia nieformalnego szczytu w Paryżu, gdzie europejscy przywódcy zadeklarowali dalsze wspieranie Ukrainy. Jeśli deklaracje te zamienią się na konkretne działania, Rosjanie znów zainteresują się Polską.

- Oni nie są głupi i wiedzą, gdzie się przesuwa środek ciężkości. Przeniosą te akcje nie tylko do nas, ale na Szwecję, Finlandię. Jeśli cokolwiek wyjdzie z powstania takiej sytuacyjnej koalicji pomocowej dla Ukrainy, już po rozejmie, to cały nacisk przeniesie się do nas, bo wyrośniemy na kluczowy kraj pod każdym względem – ostrzega Robert Cheda.

Jest on przekonany, że na terenie Polski mają wiele uśpionych osób, które tylko czekają, aby dostać rozkaz do działania. Oprócz nich jest też duże zaplecze grup przestępczych, także o wschodnim rodowodzie, z których usług rosyjski wywiad bardzo lubi korzystać.

- Teraz jednak Rosjanie zdecydowanie przenieśli nacisk na ludzi, którzy są do kupienia, tylko ktoś siedzi na miejscu i bezpośrednio z terenu przeciwnika nadzoruje te akcje – mówi ekspert.

Amerykanie porzucą Polskę? Niekoniecznie

Ostrzeżenia o rosyjskich sabotażach pojawiały się u nas od samego początku ukraińskiej wojny, a w jej trakcie udało się ująć całkiem pokaźną grupę szpiegów. Większość nich to były jednak płotki, może oprócz Pawła Rubcowa, któremu perfekcyjnie udało się zaprzyjaźnić z wieloma wpływowymi środowiskami w Warszawie. Teraz jednak, jak ocenia Robert Cheda, działania Rosjan w Polsce będą wyglądały nieco inaczej

- Jestem pewny, że u nas też mają ludzi, trzymanych na zasadzie śpiochów z GRU, którzy odpalą dywersję i to bardziej dotkliwe, niż dotychczas. Będą uderzali jednak w infrastrukturę i temu trzeba zacząć się przyglądać. Będziemy obszarem tranzytowym, to będą walić właśnie w infrastrukturę– mówi specjalista.

Na szczęście wiele wskazuje na to, że mimo zmiany stosunku USA do Europy i nawet głosów mówiących o wycofaniu wojsk lądowych, nadal nie pozostaniemy samotni jeśli chodzi o kwestie kontrwywiadu. W ocenie Roberta Chedy, Amerykanie nie porzucą nas i nie zostawią jedynie we własnym, europejskim towarzystwie. Nie powinni tego zrobić, a to z uwagi na własny interes.

- Z samą Europą Rosjanie na razie mogą zrobić wszystko, ale Amerykanie się nie wycofają do końca. Zostawią u nas bardzo silne ekspozytury i nawet jak zabiorą wojska lądowe, to współpraca wywiadowcza będzie po staremu, bo to leży w interesie USA. Jak się zdejmie z przemówienia wiceprezydenta USA tę warstwę ideologiczną, to czuć, że oni zdają sobie sprawę, że jak się stąd wycofają, to w to miejsce wejdą nie tylko Rosjanie, ale Chiny. Nie będzie próżni – twierdzi Robert Cheda.