Od wielu już miesięcy pomiędzy europejskimi służbami, a Rosją trwa cicha wojna o przyszłość tzw. floty cieni, która pływając po Bałtyku, w najlepsze handluje rosyjską ropą naftową i jak się okazuje, na razie z rywalizacji tej zwycięsko wychodzą Rosjanie. Aby mieć jednak względny spokój, musieli uciec się do śmiesznie prostego oszustwa.
Rosjanie oszukali całą Europę
Mając pełną świadomość, iż tankowce, z których korzystają, to zazwyczaj maszyny stare i zdezelowane, zagrażające środowisku naturalnemu, Rosjanie wiedzieli, iż właśnie ekologia będzie miejscem, które zaatakują europejskie służby. Nie mylili się, bowiem wiele ich tankowców poddawanych było rutynowym kontrolom, a od kapitanów żądano przedstawienia certyfikatów ubezpieczeniowych dla wątpliwej jakości statków. Ci oczywiście je mieli, ale dziwnym trafem większość z tych dokumentów wystawiana była przez zarejestrowaną w Norwegii firmę Ro Marine.
I właśnie ta firma stała się celem dziennikarskiego dochodzenia, jakie przeprowadzili Danwatch i NRK, szybko docierając do wiadomości, które jakoś umknęły europejskim śledczym. Okazało się bowiem, że na czele firmy Ro Marine stoi mieszkający w Petersburgu Rosjanin, Andriej Mochalin, a pozwolenie na wydawanie certyfikatów ubezpieczeniowych dla pływających bomb ekologicznych wydać miał mu Norweski Urząd Nadzoru Finansowego. Dokument taki posiadał, jednak był on...sfałszowany.
„Podczas inspekcji w Zatoce Fińskiej co najmniej osiem statków przewożących ropę przedstawiło certyfikaty Ro Marine, ale nikt nie podejrzewał, że są to podróbki. Władze Danii zamierzają nawiązać kontakt z Norwegią i innymi państwami, pod których banderami pływają statki „ubezpieczone” przez Ro Marine” – informuje raport z dochodzenia.
Oszustwo w biały dzień. Jego skala przeraża
A okazuje się, że proceder ten nie zamyka się na ujawnieniu kilku takich przypadków jawnego oszustwa, bowiem jak naliczyli dziennikarze, co najmniej 255 wykorzystywanych przez Rosjan tankowców było wyposażonych w ubezpieczenia wystawione przez Rio Marine. Firma, która posiadała nawet fikcyjny adres rejestracji w Norweskim Stowarzyszeniu Armatorów w Oslo, ze zwykłego oszustwa wytworzyła proceder, którego skala objęła większość rosyjskiego transportu ropy naftowej przez Morze Bałtyckie. Wszystko to zaś działo się w czasie, gdy Unia Europejska nakładała coraz to nowe sankcje na rosyjski handel węglowodorami. Duńczycy, którzy wpadli na trop tego przestępczego interesu, zamierzają zwrócić się do Norwegii z prośbą o pomoc w ustaleniu szczegółów procederu.
„Eksperci przesłuchani przez śledczych stwierdzili, że precedens ten podważa cały międzynarodowy system zapobiegania katastrofom ekologicznym na morzu. Faktem jest, że firmy ubezpieczeniowe mają obowiązek sprawdzać, czy statki spełniają normy bezpieczeństwa, aby ograniczyć ryzyko wypadków, a Ro Marine tego nie zrobiła. Tankowce z floty cieni Kremla mogłyby więc co najmniej łamać wymogi techniczne” – informuje The Moscow Times.
Specjaliści zwracają też uwagę, że ujawniony system oszustw to wielkie przedsięwzięcie, bowiem na Morze Bałtyckie przypada nawet połowa rosyjskiego eksportu ropy naftowej. A jak wiadomo, zyski z niego zasilają machinę wojenną państwa, które najwyraźniej na kłamstwach i oszustwach buduje swoją potęgę.