Rekordowa liczba zakażeń prowadzi do niedoborów łóżek na oddziałach intensywnej terapii i tlenu, a kraje na całym kontynencie ponownie nakładają lockdowny. Rosną w związku z tym obawy wśród epidemiologów i przywódców politycznych, że może dojść do katastrofy zdrowia publicznego tak jak to miało miejsce na wiosnę w Indiach.

Tempo rozprzestrzeniania się wariantu, który został po raz pierwszy zidentyfikowany w Indiach i zmusza rządy na całym świecie do zaostrzenia ograniczeń działalności społecznej i gospodarczej, zaszokowało ekspertów ds. zdrowia w Afryce, gdzie częściowo dzięki młodszej populacji odnotowano dotąd mniejszą liczbę zgonów spowodowanych Covid-19 niż w innych regionach świata. Część ekspertów ostrzega, że wcześniejsze zakażenie innym szczepem koronawirusa może nie chronić przed Deltą, a więc część populacji, która uważana była za odporną, jest ponownie podatna na zachorowanie.

W RPA rodziny przewożą chorych krewnych przez granice stanów, próbując zabezpieczyć dla nich nieliczne łóżka pozostałe na oddziałach intensywnej terapii. "WSJ" przypomina, że pewnej czerwcowej nocy każdy z 30 pacjentów z Covid-19 przebywających na oddziale intensywnej opieki medycznej największego szpitala w Ugandzie zmarł, ponieważ skończyły się zapasy tlenu. W stolicy Zambii, Lusace, lekarze twierdzą, że w kostnicach zabrakło już miejsca.

"Jesteśmy w uścisku niszczycielskiej fali (epidemii), która według wszelkich wskazań wydaje się być gorsza od tych, które ją poprzedziły" – mówił w niedzielę prezydent RPA Cyril Ramaphosa w przemówieniu telewizyjnym, ogłaszając w swym kraju nowe restrykcje związane z pandemią.

Reklama

Trzecia fala infekcji w Afryce pojawia się w niebezpiecznym dla kontynentu momencie: zaledwie 1,1 proc. z 1,3 mld mieszkańców Czarnego Lądu jest w pełni zaszczepiony, zasoby medyczne wyczerpały się, lekarze są fizycznie i psychicznie wykończeni, a w niektórych przypadkach nawet nie dostają pensji, szpitale zaś nie przyjmują pacjentów ze względu na brak łóżek i tlenu medycznego - wskazuje "WSJ". (PAP)