Od 3 lipca obowiązują limity dotyczące liczby pacjentów, którym lekarz przepisuje recepty oraz liczby wystawionych recept.

W odpowiedzi na pytania PAP resort wskazał, że zgodnie z przyjętymi rozwiązaniami, lekarz na 10 godzin pracy może przyjąć do 80 pacjentów, którym przepisze receptę, a liczba przepisanych recept w dziesięciogodzinnym cyklu pracy nie może przekroczyć 300.

Rozwiązania te – jak uzasadnia MZ - mają zapobiegać nadużyciom.

"Wprowadzamy obostrzenia w systemie elektronicznym, który obsługuje recepty w postaci ich limitu godzinowego. Nie ma prawnych przeciwskazań, aby zastosować mechanizm zwiększający bezpieczeństwo zdrowotne Polaków" – wskazał resort.

Reklama

Minister Adam Niedzielski poinformował w środę, że w dwa dni 283 lekarzy próbowało przekroczyć granicę 300 recept dla więcej, niż 80 pacjentów, w ciągu 10 godzin swojej pracy.

"Większość to pracownicy tzw. receptomatów. Rekordzista chciał wystawić w dwa dni 60 tys. recept. Czy to jeszcze medycyna, czy już tylko biznes? zdrowieNieBiznes" – napisał na Twitterze szef MZ.

Zdaniem lekarzy Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia Ministerstwo Zdrowia powinno zająć się nie liczeniem wystawionych recept, ale porządkowaniem bałaganu w systemie refundacji leków.

"W refundacji tkwi cały problem. Od co najmniej kilku lat apelujemy do Ministra Zdrowia o opracowanie jasnych i klarownych zasad refundacji, a przede wszystkim o zdjęcie z lekarzy obowiązku określania poziomu refundacji" – wskazała, cytowana w materiałach prasowych, prezes PPOZ Bożena Janicka.

"Limitowanie leków to ingerowanie w prawo wykonywania zawodu. Dla nas pacjenci nie są cyferkami i każdy z nich ma prawo do leczenia" – dodała prezes PPOZ.

30 czerwca minister zdrowia poinformował, że podpisał doniesienie do prokuratury w sprawie 10 lekarzy, którzy dopuścili się co najmniej pięciu przestępstw w związku z wystawieniem e-recept - w ciągu roku wystawili od 100 do 400 tys. recept. Oznacza to – jak wskazywał – że dziennie wystawiali oni od blisko trzystu do ponad tysiąca recept. Przestępstwa, o których mowa w doniesieniu, to – jak wyjaśnił – fałszerstwo intelektualne, czyli poświadczenie nieprawdy w związku z niewykonanym badaniem, oszustwa – bo część tych recept jest refundowana, sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia publicznego na masową skalę, narażenie na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia i ułatwienie dostępu do środków odurzających. Poinformował też o planowanym wprowadzeniu ograniczenia liczby wystawianych recept. (PAP)

Autor: Katarzyna Lechowicz-Dyl