Firma konsultingowa McKinsey szacuje, że przy średnim światowym poziomie wdrożenia sztucznej inteligencji wykreuje ona dodatkową wartość ekonomiczną w kwocie 13 bilionów dolarów. Porównawczo wartość światowego PKB w 2022 roku według statystyk Banku Światowego wyniosła 101,3 biliona dolarów, w tym USA - 25,5 biliona, a Polski - niespełna 690 mld dolarów. Zatem dzięki AI światowy PKB w roku 2030 ma być o około 16 proc. wyższy niż obecnie. Oznacza to dodatkowe 1,2 punktu proc. wzrostu średniorocznie. McKinsey zakłada, że do końca dekady 70 proc. obecnie istniejących średnich i dużych firm przejdzie rewolucję w zakresie AI, wdrażając przynajmniej jedno rozwiązanie oparte na tej technologii, a mniej niż połowa wdroży w pełni pięć kategorii AI.

Ile miejsc pracy zagrożonych przez AI?

To będzie miało istotny wpływ na rynek pracy i zatrudnienie. Bank Goldman Sachs w analizie z kwietnia zeszłego roku wskazywał, że w ciągu 10 lat AI może zastąpić 300 mln pełnoetatowych miejsc pracy. Analizując zadania w ponad 900 zawodach, ekonomiści banku szacowali, że około dwie trzecie profesji w USA narażonych będzie na pewien stopień automatyzacji przez sztuczną inteligencję. Oznacza to, że technologia przejmie mniej więcej jedną czwartą do nawet połowy obciążenia pracą w tych zawodach. Jednak nie cała zautomatyzowana praca przełoży się na zwolnienia.

Reklama

Bardziej ostrożny w ocenie wpływu AI na zatrudnienie w USA jest McKinsey. Z opublikowanej w lipcu zeszłego roku analizy wynika, że „czynności, które pochłaniają do 30 procent godzin obecnie przepracowanych w amerykańskiej gospodarce, mogłoby zostać zautomatyzowane” do końca dekady. To spowoduje eliminację 2,4 mln stanowisk pracy na rynku amerykańskim, a także konieczność zmiany zakresu pracy przynajmniej 12 mln zatrudnionych. Z kolei ministerstwo edukacji Wielkiej Brytanii opublikowało raport, z którego wynika, że od 10 do 30 proc. stanowisk pracy można zautomatyzować za pomocą sztucznej inteligencji, choć zwiększy ona produktywność i stworzy nowe możliwości zatrudnienia.

W skali globalnej wpływ AI na rynek pracy nie będzie równomierny. Zwraca na to uwagę styczniowa analiza Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW). W gospodarkach rozwiniętych wdrożenie sztucznej inteligencji może dotknąć około 60 procent miejsc pracy. Mniej więcej połowa narażonych stanowisk pracy może odnieść korzyści z integracji sztucznej inteligencji, zwiększając produktywność. Z drugiej strony aplikacje AI mogą wykonywać kluczowe zadania realizowane obecnie przez człowieka, co może obniżyć popyt na pracę, prowadząc do niższych wynagrodzeń i redukcji zatrudnienia. Część zawodów zniknie.

Z kolei na rynkach wschodzących i w krajach o niskich dochodach oczekuje się, że AI wpłynie na odpowiednio 40 i 26 procent miejsc. Jednocześnie wiele z tych krajów nie posiada, ani cyfrowej infrastruktury, ani specjalistów, aby wykorzystać zalety sztucznej inteligencji, co zwiększa ryzyko, że z upływem czasu technologia ta będzie pogłębiać globalne nierówności.

Robot zamiast kucharza

​Według McKinsey 75 proc. przewidywanego spadku poziomu zatrudnienia spowodowanego sztuczną inteligencją dotyczyć będzie czterech kategorii zawodowych: pracowników biurowych, w tym obsługi prawnej, obsługi klienta i sprzedaży, usług gastronomicznych i produkcji. Wdrożenie nowej technologii najbardziej odczują pracownicy o niższych zarobkach. Badanie McKinsey wykazało, że prawdopodobieństwo, że Amerykanie na stanowiskach niskopłatnych będą musieli zmienić zawód do 2030 r., jest aż 14 razy większe niż w przypadku innych pracowników. Jednocześnie popyt na pracowników w zawodach o wyższych wynagrodzeniach w branżach, takich jak opieka zdrowotna, technologia i transport może wzrosnąć w nadchodzących latach, choć będzie to zależało od poziomu kompetencji zawodowych.

Utraty pracy powinni się obawiać zatrudnieni wykonujący powtarzane czynności, które najszybciej ulegną automatyzacji. Dotyczy to więc na przykład wprowadzania danych, telemarketingu, call center, obsługi klienta i linii montażowych. Czynności te zostaną przejęte przez boty lub roboty. Niepotrzebne mogą się stać sekretarki i pracownicy administracyjni, również w firmach reklamowych i agencjach zatrudnienia gdzie oferty pracy i kojarzenie poszukujących jej osób z potencjalnymi pracodawcami zostanie zautomatyzowane. Wiele firm zaczęło już korzystać z takich narzędzi do planowania spotkań, zarządzania planami podróży oraz analizy i raportowania kosztów. Duża część stanowisk pracy w transporcie i logistyce będzie również zagrożonych, gdy na drogach pojawiają się pojazdy autonomiczne. Taksówkarze, kierowcy Ubera i Lyfta, kierowcy ciężarówek i pracujący w firmach dostawczych mogą być zmuszeni do szukania nowej pracy, choć raczej nie w ciągu najbliższych 3-4 lat. Docelowo nawet połowa miejsc pracy w sektorze transportu może zostać wyeliminowana. W Singapurze i Szkocji już wożą pasażerów autonomiczne autobusy. Za rok autonomiczny transport publiczny, na razie na ograniczoną skalę, ma wprowadzić szwajcarska Genewa. Podobne plany ma niemieckie miasto Kronach i norweska stolica, Oslo.

Rewolucja czeka branżę gastronomiczną, bo praca kucharzy może zostać także zautomatyzowania. Pojawią się roboty przerzucające burgery i droidy składające taco mogą zastąpić ludzkie ręce w kuchniach typu fast food. Szefowie kuchni wykorzystujący sztuczną inteligencję mogą śledzić przepisy, odmierzać składniki i monitorować sprzęt kuchenny. Kioski samoobsługowe już pozwalają klientom składać zamówienia bez kasjera, a zeszłym roku sieć fast foodów Wendy's ogłosiła współpracę z Google w celu stworzenia chatbota opartego na sztucznej inteligencji, który może przyjmować zamówienia ustne w punktach typu drive-thru w USA.

Zmiana pracy specjalistów

Nawet zawody wymagające umiejętności technicznych muszą być przygotowane na automatyzację. W sektorze opieki zdrowotnej wyspecjalizowana sztuczna inteligencja została zaprojektowana do analizy skanów medycznych, wykrywania chorób, a nawet diagnozowania schorzeń. To wprost zastąpi pracę radiologów, patologów, laborantów, techników farmaceutycznych. Roboty znajdą zastosowanie w transporcie medycznym, w magazynowaniu środków medycznych, częściowo zastąpią salowe i będą asystować chirurgom.

Relatywnie bezpiecznie w kontekście sztucznej inteligencji mogą się czuć w kilkuletniej perspektywie przedstawiciele zawodów zajmujących się tworzeniem oryginalnych rozwiązań i treści, dokonywaniem subiektywnych ocen i wykorzystywaniem ludzkiej kreatywności. Ich jednak także czekają zmiany. Dotyczy to w dużej mierze nauczycieli. W ich przypadku AI przejmie wiele czynności o charakterze administracyjnym, jak sprawdzanie testów, prac pisemnych uczniów i studentów czy przygotowanie planu i zawartości lekcji. Praca w klasie czy salach wykładowych w znacznie mniejszym stopniu podlegać może ingerencji sztucznej inteligencji, bo jest oparta na interakcjach społecznych, dotyczy motywacji, inspiracji, rozwijania umiejętności i inteligencji społecznej, której maszyny na razie nie posiadają. Sztuczna inteligencja została już wdrożona do systemów edukacji w Singapurze, Korei Południowej, Chinach, Japonii, Finlandii a nawet częściowo w Indiach. W drugim z wymienionych krajów ministerstwo edukacji projektuje i pilotuje szeroko zakrojony program rozwoju nauczycieli w zakresie korzystania ze sztucznej inteligencji. Powstały dedykowane, modelowe sale lekcyjne, w których mogą ćwiczyć pedagodzy. Pełne wdrożenie zastosowań AI w procesie nauczania planowane jest na przyszły rok. Jedna trzecia badanych przez Oxford University Press nauczycieli w Wielkiej Brytanii przyznało, że w zeszłym roku szkolnym korzystało już z pomocy AI, a ponad jedna trzecia dostrzega korzyści z jej stosowania w procesie nauczania.

Receptą przekwalifikowanie

Aby zachować miejsca pracy w obliczu postępów sztucznej inteligencji, w przypadku znacznej części pracowników potrzebne będzie przekwalifikowanie lub zdobycie nowych umiejętności. Badania IBM przeprowadzone w zeszłym roku w ponad 20 krajach świata wskazują, że według kadry kierowniczej firm około 40 proc. zatrudnionych w nich będzie musiało podlegać przekwalifikowaniu się w ciągu najbliższych trzech lat. Co według Banku Światowego dotyczyć może 1,4 mld ludzi zatrudnionych na świecie.

Jednak 87 proc. badanych przez IBM menedżerów oczekuje, że generatywna sztuczna inteligencja raczej rozszerzy zakres kompetencji pracowniczych, a nie je zastąpi. Co więcej, wskazują oni, że osoby, które przystosowały się do pracy w środowisku sztucznej inteligencji, kreując dla firm wzrost przychodów, odnotowały premię w średniej wysokości 15 procent. Niestety zdobywanie nowych kompetencji technicznych przebiega zbyt wolno. Według kalifornijskiej firmy konsultingowej Korn Ferry do 2030 roku popyt na 85 mln nowych specjalistycznych stanowisk pracy w skali globalnej nie zostanie zaspokojony. W USA zabraknąć ma 6 mln, a w Chinach 12 mln specjalistów. Oznacza to dla firm utratę przychodów w wysokości 8,5 biliona dolarów.