"Wierzę swoim oczom, a one mówią mi, że większość jest po naszej stronie" - zaznaczyła opozycyjna kandydatka w niedzielnych wyborach prezydenckich na Białorusi. "My już zwyciężyliśmy, bo pokonaliśmy strach, apolityczność i apatię" - powiedziała o Białorusinach.

Zapowiedziała, że poczeka na oficjalne wyniki, zanim podejmie decyzję o dalszych działaniach. Jak wskazała, jej sztab oczekiwał, że dojdzie do fałszerstw podczas wyborów.

Współpracownic Cichanouskiej podali dane z trzech lokali w Mińsku, gdzie - jak powiedzieli - członkowie komisji nie przestraszyli się konsekwencji mówienia prawdy. Według tych danych w co najmniej tych trzech lokalach Cichanouska odniosła miażdżące zwycięstwo.

Reklama

Cichanouska powiedziała również, że nie uda się do centrum miasta z obawy o bezpieczeństwo ludzi i aby nie dać pretekstu do prowokacji.

"Rozpoczyna się bezprecedensowy kryzys polityczny i władza musi przyjąć, że większość społeczeństwa jest po drugiej stronie. Musi być gotowa do dialogu" - powiedziała współpracowniczka Cichanouskiej, Maryja Kalesnikawa.

Z Mińska Justyna Prus (PAP)