„Trzeba wybronić ten skrawek ziemi dla naszych dzieci i wnuków. Nie myślcie, że oni, kiedy Polacy zajmą Białoruś (jak oni by chcieli) wszyscy tu będą naczelnikami. Traficie pod bat, i to jeszcze jaki” – mówił Łukaszenka, występując przed „kolektywem pracowniczym” Biełkoopsojuzu, zrzeszenia białoruskich spółdzielców. W ten sposób zagrzewał jego pracowników do działań nа niwie umacniania białoruskiej gospodarki.

„Jeśli wytrzymamy w gospodarce, w działalności Biełkoopsojuzu, żadne sankcje, żadni Polacy, Amerykanie nie będą nam straszni. Mamy czym odpowiedzieć” – oświadczył.

Wezwał również obecnych, by nie rozluźniali się po „wygranej rewolucji” (zapewne chodzi o ubiegłoroczne protesty). „Nie, moi drodzy. Będą nami chwiać długo, dopóki nie rzucą nas na kolana. Ale ja nie zamierzam padać na kolana” – dodał Łukaszenka.