Wielokrotnie już można było się przekonać, że Łukaszenka, który na polityka wyrósł z dyrektora kołchozu, cały kraj stara się traktować jak centralnie sterowane gospodarstwo. Czasem też sam daje „przykład”.

Łukaszenka bierze się za naukowców

Niejeden raz można było oglądać Łukaszenkę w czasie kampanii ziemniaczanej, jak bohatersko, wraz z innymi pracownikami kołchozów, zbiera ziemniaki, czy poucza właścicieli firm, jak mają produkować właściwe produkty. Teraz postanowił zabrać się za naukowców i powołał specjalną komisję, która patrzeć ma na ręce najmądrzejszym z mądrych, czyli członkom Narodowej Akademii Nauk. Ci bowiem, w oczach dyktatora, marnują czas na niepotrzebne zadania.

- Ostatnio zauważyłem, że Akademia Nauk popełniła poważne błędy w obliczeniach. To też się zdarza. Nauka to taka rzecz, kiedy trzeba zejść z utartych szlaków, kiedy trzeba opanować poważne problemy, wziąć się w garść. Dlatego, oczywiście, błędy są możliwe. Ale to, co mnie zaniepokoiło, to fakt, że Akademia Nauk popełniła błędy tam, gdzie nie powinna, gdzie już się czegoś nauczyliśmy: w hodowli zwierząt, w produkcji roślinnej – pogroził naukowcom, cytowany przez rządową agencję Biełta, Łukaszenka.

Zwrócił między innymi uwagę na centra naukowe i praktyczne, które jakiś czas temu założyła białoruska NAN, a jak się okazało, ich działalność nie jest najlepsza. O wiele lepiej mają sobie radzić podobne organizacje, ale działające w sektorze prywatnym.

Łukaszenka: „Nauka musi wyprzedzać czasy”

Do działania w naukowej sferze zmusiła Łukaszenkę także obserwacja tego, co dzieje się na Zachodzie. Z jednej strony sankcje ostro dają się temu krajowi we znaki, a z drugiej, dyktatora zaniepokoiły płynące z Zachodu zapowiedzi o bardziej intensywnym inwestowaniu w naukę. I chce zmobilizować naukowców, aby zabrali się za doganianie Zachodu.

- Bez prawdziwego przełomu w nauce wzniesienie się na kolejny etap będzie nie tylko trudne - niemożliwe. Nauka powinna wyprzedzać czasy, ale w żadnym wypadku nie powinna odstawać – mówił Łukaszenka.

Aleksander Łukaszenka zaznaczył, że sukces na nowych rynkach zależy od tego, z jakim produktem się na nie wejdzie i jak duże będzie na niego zapotrzebowanie. Aby osiągnąć ten cel, sektor uniwersytecki, przemysłowy i akademicki powinny ściśle ze sobą współpracować. Nowa komisja, która ma się przyglądać, jak pracują naukowcy, co roku ma składać prezydentowi raporty ze swej działalności. Jeśli wnioski nie będą zadowalające, wtedy należy się spodziewać, że do akcji wkroczy sam prezydent.