Jeszcze w lipcu bieżącego roku premier Albanii — Edi Rama — ogłosił, że jednym z jego celów jest całkowite wyeliminowanie płatności gotówkowych. Plan ten jest wyjątkowo ambitny, bo zakłada, że proces ten zakończy się już w 2030 roku i to od tego czasu, każda przeprowadzona w tym kraju transakcja będzie wyłącznie cyfrowa. Problemem w tej sytuacji mogą się jednak okazać sami Albańczycy, którzy do tej pory — mówiąc delikatnie — niespecjalnie ufają bankom.
Albańskie problemy z bankami
Narodowy żart, który przewija się w niemal każdym tekście, wspominającym o planach premiera Ramy mówi, że Albańczycy przez lata woleli trzymać gotówkę pod materacem obok swojego AK-47 niż w bankach. Jakkolwiek może się to wydawać zabawne, tak statystyki Banku Światowego tylko ten stan rzeczy potwierdzają, bo tylko niecałe 50 procent mieszkańców tego bałkańskiego kraju posiada konto bankowe. Kolorytu tej sytuacji dodaje fakt, iż szara strefa generuje tam od 29 do 50% PKB. Z czego jednak wynika tak duża niechęć Albańczyków do instytucji finansowych?
Genezy tej niechęci należy doszukiwać się jeszcze w połowie lat 90. XX wieku, kiedy to na tamtejszym rynku pojawiło się całkiem sporo prywatnych firm inwestycyjnych. Kusiły one Albańczyków nieprawdopodobnymi zyskami sięgającymi nawet 20% w skali miesiąca. W dość krótkim czasie okazało się, że 1/6 całego społeczeństwa zainwestowała swoje środki w inwestycje takich firm, co potem okazało się dla nich zgubne.
Wszystkie te firmy były bowiem piramidami finansowymi, które — tak szybko, jak zyskały na popularności — tak szybko runęły, pozostawiając wiele rodzin bez oszczędności. Szacuje się, że łączne straty obywateli sięgały wówczas 1,2 miliarda dolarów, co stanowiło wówczas połowę PKB Albanii. W ostateczności był to jeden z powodów, dla których w roku 1997 w Albanii wybuchły liczne zamieszki, w których zginęło około 200 osób. W dłuższej perspektywie doprowadziło to do niemal całkowitej utraty zaufania do instytucji bankowych.
Obecnie sytuacji tej nie poprawiają aktualnie także wysokie opłaty bankowe, które pobierane są za wszelkiego rodzaju operacje. To także w dłuższej perspektywie całkowicie zniechęca Albańczyków do płatności bezgotówkowych i jednocześnie przyczynia się do rozwoju szarej strefy.
Gotówka króluje w Albanii
Wszystko to sprawiło, że Albańczycy wolą zarządzać swoimi pieniędzmi poza systemami bankowymi i to niezależenie od regionu kraju. W niektórych przewodnikach turystycznych da się znaleźć nawet informację, że w tym kraju "gotówka jest królem". Oczywiście, w przypadku dużych restauracji, sklepach należących do wielkich sieci można płacić kartą, tak zupełnie inaczej wygląda to w przypadku mniejszych lokali, gdzie konieczne jest płacenie gotówką.
Nawet na polskiej stronie rządowej z informacjami dla podróżujących możemy przeczytać, że Albania charakteryzuje się najniższym poziomem płatności kartą w całej Europie. Można też tam przeczytać, że internetowe usługi finansowe w tym kraju mają ograniczony zakres, a oferta dla przeciętnego klienta również pozostawia wiele do życzenia.
Pomysł albańskiego premiera przyrównany do "strzelania do kur z armaty"
Mimo że rozwój szarej strefy i tak duży jej udział w PKB Albanii jest problemem, o którym mówią wszyscy politycy, tak nie wszyscy pochwalają plany Ediego Ramy. Były wicepremier i współzałożyciel albańskiej Partii Demokratycznej - Genc Pollo - stwierdził, że próba walki z szarą strefą poprzez likwidację gotówki jest jak "strzelanie z armaty do kur", wskazując, iż są to działania zbyt drastyczne w stosunku do problemu.
Mimo że zgodził się on z faktem, że albańskie banki są aktualnie drogie i nieatrakcyjne, tak zasugerował, że lepszym rozwiązaniem byłaby większa konkurencja w albańskim sektorze finansowym i mocniejszy nacisk na internetowe platformy pieniężne i kryptowaluty. Dodał także, iż nie wierzy w tezę, jakoby pozbycie się gotówki zwalczyło szarą strefę i proceder prania pieniędzy.
O wiele bardziej surowy wobec tego pomysłu jest Erald Kapri z Partii Opozycyjnej, który postrzega ten pomysł jako próbę odwrócenia uwagi obywateli od problemów politycznych. Twierdzi on bowiem, że aktualny premier chce w ten sposób przykryć tematy korupcji trawiącej albańskie instytucje publiczne oraz wysokie koszty utrzymania.
Małe szanse na wycofanie gotówki w Albanii
Mając na uwadzę ogólną niechęć Albańczyków do płatności bezgotówkowych i sceptycyzm wielu polityków, można śmiało założyć, że plany całkowitego wycofania gotówki do 2030 roku są niemalże nierealne. Eksperci twierdzą, że jest to aktualnie absolutny priorytet, jeśli chce się zwalczyć szarą strefę, jednak tutaj przede wszystkim chodzi o podejście samych obywateli.
Według danych Albańskiego Stowarzyszenia Banków tylko 34% mieszkańców tamtego kraju ufa instytucjom bankowym i jakkolwiek na te dane nie patrzeć, tak nie można powiedzieć, aby była to podstawa do wycofania gotówki. Co więcej, nawet w krajach takich jak Szwecja, Dania czy Irlandia, gdzie odsetek obywateli, którzy ufają bankom, jest większy, proces całkowitego przeniesienia się na płatności cyfrowe stanowi wielkie wyzwanie.