Jak podał portal Stiri, jeden z największych protestów odbył się rano w centrum stolicy pod budynkiem Państwowego Urzędu Regulacji Energetyki (ANRE). Jego uczestnicy skandowali hasła dotyczące wstrzymania wzrostu cen energii. "Zatrzymajcie podwyżki! Dosyć wzrostu cen energii!" - krzyczeli uczestnicy manifestacji zorganizowanej przez prorosyjską partię PSRM.

Wśród kilku piątkowych protestów w Kiszyniowie najbardziej nietypowym była demonstracja pod domem prokuratora generalnego kraju Iona Munteanu. Kilkadziesiąt osób z zamaskowanymi lub pomalowanymi twarzami przyniosło na miejsce pikiety transparenty, na których widniały zarzuty o rzekomy udział Munteanu w korupcji.

W piątek służby policyjne potwierdziły, że w ostatnich godzinach doszło też do fałszywego alarmu bombowego. Jego celem była siedziba jednego ze stołecznych sądów.

W wywiadzie opublikowanym we wtorek przez bukareszteńską telewizję Digi24 prezydent Mołdawii Maia Sandu oceniła, że organizowane w Kiszyniowie protesty mają związek z próbą ingerencji przez Moskwę w wewnętrzne sprawy Mołdawii. Działania Kremla określiła mianem wojny hybrydowej.

Reklama

W ocenie Sandu Rosja poprzez sukcesywne ograniczanie dostaw gazu ziemnego i prądu próbuje doprowadzić do podwyżek cen energii oraz wywołać masowe protesty społeczne, skutkujące obaleniem władz Mołdawii.

zat/ szm/