W kampanii wyborczej polityka imigracyjna była jednym z tematów budzących największe emocje. Dotyczyły jej dwa z czterech pytań referendalnych zaproponowanych przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Z kolei Koalicja Obywatelska wytykała PiS hipokryzję i korupcję w sprawie wiz, do absurdu naciągając rzekome liczby imigrantów, którzy w wyniku afery pojawili się w Polsce. Padały oskarżenia ciężkiego kalibru: o zbrodnie na granicy, chęć zalania kraju przybyszami z krajów arabskich i uległość wobec Brukseli.

Dziś rząd dalej prowadzi działania na granicy, a temat imigracji nie znalazł się w umowie zawartej przez nową koalicję. Tymczasem potrzebna jest szeroka, dojrzała i oparta na faktach debata o tym, jaka powinna być polska polityka w tym obszarze. Podobnie jak polityka obronna czy energetyczna, podejście do migracji powinno mieć charakter strategiczny, a nie doraźny. Dotyczy bowiem kwestii, które są ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa, demografii, spójności społecznej czy rozwoju gospodarczego. Skutki zaniedbań, jak widzimy na przykładzie państw Europy Zachodniej, ujawniają się w całej swojej złożoności dopiero po dekadach.

Treść całego artykułu przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.