Rosja wysyłała gaz do Europy w napiętym okresie zimnej wojny. Także w czasach bardziej współczesnych, gdy sytuacja była napięta, na przykład po aneksji ukraińskiego Krymu przez Rosję w 2014 roku, transport surowca nie ustał. Można się zatem spodziewać, że Moskwa nie będzie chciała ryzykować przerwania przesyłu gazu również w przypadku agresji na Ukrainę. Ale prezydent Joe Biden ostrzegł Władimira Putina, że jeśli rosyjskie wojska wkroczą na Ukrainę, to Moskwa musi się liczyć z poważnymi sankcjami gospodarczymi.

Wprowadzenie takich sankcji, na przykład odcięcie Rosji od możliwości handlu walutami zagranicznymi czy nałożenie ograniczeń na rosyjskie banki, może wiązać się z ryzykiem dla przesyłu rosyjskiego gazu.

Sprawa ta miałaby bardzo duże znaczenie dla Europy, gdzie 1/3 gazu pochodzi z Rosji. Co więcej, Stary Kontynent mierzy się obecnie z jednym z największych kryzysów energetycznych od lat. 70. XX wieku. Europejskie zapasy błękitnego paliwa są aktualnie na bardzo niskich poziomach, a ceny w ciągu ostatnich sześciu miesięcy wzrosły ponad dwukrotnie.

Reklama

„Musimy się przygotować na prawie każdy scenariusz” – komentuje Gregor Pett, wicedyrektor działu analizy rynków w Uniper, która jest jednym z największych nabywców rosyjskiego gazu w Europie.

Zatem z jakimi scenariuszami należy się liczyć?

Sankcje finansowe i utrzymanie przepływu gazu

Państwa zachodnie wielokrotnie podkreślały, że rozważają odcięcie Rosji od międzynarodowego systemu rozliczeń SWIFT pomimo, że pomysł ten spotyka się z silnym oporem niektórych państw Starego Kontynentu.

Celem zachodnich sankcji byłby rosyjskie banki, ale możliwe, że pewne instytucje zostałyby oszczędzone, aby móc obsługiwać transakcje surowcowe - wiele z tych transakcji przeprowadza się w dolarach lub w euro. Wtedy rosyjski gaz wciąż mógłby płynąć na zachód.

Rosja odcina dostawy

To najbardziej ekstremalny scenariusz, w którym Gazprom w ramach odwetu za sankcje odciąłby dostawy surowca do Europy. W efekcie europejskie systemy energetyczne musiałby zmierzyć się z wielkim obciążeniem, zaś ceny gazu poszybowałyby jeszcze bardziej w górę. Wielu analityków ocenia, że Rosja nie posunie się aż tak daleko, gdyż mogłoby to uderzyć w jej własne interesy.

„Moskwa byłaby bardzo niechętna, aby odciąć gaz z dwóch powodów. Pierwszy z nich to reputacja stabilnego dostawcy” – komentuje Gregor Pett. Drugi powód wiąże się z tym, że przychody ze sprzedaży gazu stanowią dla Rosji bardzo ważny czynnik ekonomiczny – wyjaśnia Pett.

Sankcje na Nord Stream 2

Gdyby doszło do inwazji na Ukrainę, jednym z obiektów, który poniósłby konsekwencje, byłby niedawno wybudowany gazociąg Nord Stream 2. Podmorski projekt łączący Rosję z Niemcami jest gotowy do rozpoczęcia przesyłu surowca, ale przechodzi przez proces zatwierdzania na poziomie urzędów regulacyjnych.

Joe Biden zasygnalizował, że w razie rosyjskiej inwazji Nord Stream 2 zostanie obłożony sankcjami, zaś nowy kanclerz Niemiec Olaf Scholz poinformował, że eskalacja napięcia na Ukrainie oznacza koniec gazociągu. Rezygnacja z gazociągu, który może przesyłać 55 mld metrów sześciennych surowca, oznacza wykluczenie tej opcji tranzytowej.

Władimirowi Putinowi bardzo zależy na uruchomieniu tego połączenia, gdy umożliwi ono transport gazu bezpośrednio do Europy Zachodniej z pominięciem tranzytu przez Ukrainę.

Rosja odcina Ukrainę od gazu

Być może największą niewiadomą jest to, co stanie się z dużymi ilościami gazu, które Rosja przesyła przez Ukrainę na Zachód.

Moskwa mogłaby wstrzymać transport gazu przez Ukrainę w razie konfliktu – komentuje Wołodymyr Omelczenko, szef badań nad energią z ukraińskiego Centrum im. Razumkowa. To dałoby Moskwie lewar, aby „dyktować warunki Ukrainie i Unii Europejskiej” – dodaje Omelczenko.

Inni analitycy nie są jednak pewni, czy rzeczywiście do tego by doszło. Rosja bowiem chce utrzymać swoją pozycję dostawcy surowca i w razie konfliktu gaz dalej mógłby płynąć na Zachód – ocenia Chris Weafer, dyrektor moskiewskiego Mecro-Advisory Ltd.

W grze jest 40 mld metrów sześciennych gazu rocznie, który Rosja, zgodnie z umową, ma transportować przez Ukrainę na Zachód do 2024 roku. Stanowi to ok. 1/3 rosyjskiego gazu eksportowanego do Europy oraz prawie połowę tego, co rocznie zużywają same Niemcy.

Ukraina wstrzymuje tranzyt

To najmniej prawdopodobny scenariusz – uważa Wołodymyr Omelczenko z Centrum im. Razumkowa. „Jest to możliwe tylko wtedy, gdy dojdzie do zniszczenia gazociągów” – dodaje. Jeśli właśnie tak by się stało, wtedy Rosja mogłaby wykorzystać sytuację do promocji gazociągu Nord Stream 2 – ocenia analityk.

I choć przepływy rosyjskiego gazu do Europy bywały zakłócane np. w czasie sporów z Ukrainą o ceny surowca, to w dużej mierze były nieprzerwane – nawet po aneksji Krymu przez Rosję w 2014 roku.

Gdyby jednak doszło do zatrzymania transportu gazu przez Ukrainę, natychmiast odbiłoby się to na cenach. Zastąpienie ukraińskiego tranzytu nie byłoby łatwe. Gazprom mógłby przekierować część zasobów do gazociągu Jamalskiego, biegnącego przez Białoruś i Polskę, który jest dziś nie wykorzystywany w pełni. Pozostała cześć surowca trafiłaby pewnie na otwarty rynek.

Zwiększenie tranzytu gazu przez Białoruś mogłoby jednak napotkać pewne problemy. Prezydent tego kraju Aleksander Łukaszenka wielokrotnie groził UE odcięciem dostaw surowca przy w ramach odwetu za potencjalne sankcje wokół kryzysu migracyjnego.

Zniszczenie infrastruktury

W ramach każdego konfliktu istnieje ryzyko, że kluczowa infrastruktura ulegnie zniszczeniu – czy to przypadkowo, czy też celowo. Gdyby tak się stało, wówczas dostawy surowca do Europy oraz ceny gazu mogłyby ulec zmianie na całe lata do czasu odbudowy odpowiedniej infrastruktury.