Do podmiotów, które wkrótce po inwazji na Ukrainę postanowiły zderusyfikować swoje dostawy, należy Gaspol. Spółka twierdzi, że udało jej się w pełni zastąpić paliwo ze Wschodu m.in. zwiększonymi dostawami od producentów krajowych i ze Szwecji. Z rosyjskiego LPG (to gaz najbardziej znany jako paliwo samochodowe) zrezygnował też główny udziałowiec spółki, operujący w 25 krajach holenderski koncern SHV Energy. Z nieoficjalnych informacji DGP wynika, że na podobny ruch zdecydował się inny duży podmiot działający na polskim rynku – AmeriGas, spółka córka amerykańskiej UGI Corporation – choć firma ta nie ogłosiła swojej decyzji publicznie.
Sylwester Śmigiel, prezes Gaspolu, podkreśla, że polska branża LPG – dzięki lokalnej produkcji, dostawom, np. pociągami z portów ARA (Amsterdam–Rotterdam–Antwerpia) czy terminalom morskim w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie, jest w pełni przygotowana na zablokowanie importu z Rosji. – Uważamy, że powinny do nas dołączyć wszystkie podmioty, które do tej pory korzystały z rosyjskiego LPG – mówi. Podkreśla, że nasz rynek jest znaczący z punktu widzenia rosyjskich producentów (według danych z 2019 r. trafiało tu niemal 30 proc. eksportu rosyjskiego) i jego utrata będzie bolesna dla Moskwy.
Jak tłumaczy nam Maciej Chyż, rzecznik prasowy Gaspolu, decyzja zarządu wynikała z przesłanek etycznych, ale również biznesowych, bo kontynuacja importu ze Wschodu wiązałaby się z ryzykiem zakłóceń w terminowości dostaw. Firma musiała się przy tym liczyć z kosztami zmiany kierunku zaopatrzenia oraz z ryzykiem „dwubiegunowości” rynku, gdy z jednej strony dostępny będzie w dalszym ciągu tani produkt z Rosji, a z drugiej – część firm przestawi się na droższy odpowiednik z zachodnich źródeł zaopatrzenia. W ocenie przedstawiciela Gaspolu sytuację na rynku mogłoby uzdrowić embargo na surowce energetyczne z Rosji i Białorusi.
Jak ustalił DGP, część firm handlujących LPG nadal zaopatruje się w Rosji. Tylko za pośrednictwem jednej z platform tradingowych, Argus Open Market (AOM), która obsługuje około jednej trzeciej dostaw rosyjskich, przede wszystkim od tamtejszego giganta petrochemicznego, należącego do państwa koncernu Sibur, do Polski, od początku wojny na Wschodzie polskie firmy kupiły prawie 38 tys. ton paliwa za ponad 23 mln dol. Według danych, które widzieliśmy, zdecydowaną większość, ponad 32 tys. ton, pozyskało tą drogą pięć firm: Unimot, Barter, Bialchem, Polski Gaz oraz grupa Solumus. Zarejestrowano też mniejsze transakcje m.in. czeskiego Kralupolu. W marcu skala handlu zarejestrowanego na platformie AOM była jednak niższa niż w poprzednich miesiącach – w lutym sprzedano tą drogą ponad 39 tys. ton LPG, w marcu były to niecałe 32 tys. Jeszcze wyraźniejszy był spadek w porównaniu z ubiegłym rokiem, kiedy to przez AOM sprzedano w marcu prawie 45 tys. ton paliwa.
Reklama
Rosyjskie LPG było w tym czasie tańsze niż to dostępne na rynkach zachodnich. Z danych rynkowych wynika, że w kulminacyjnym momencie różnica cen mogła sięgać prawie 400 dol. na tonie mieszanki propan-butan, przy stawkach rynkowych przekraczających 1 tys. dol.
O zakupy rosyjskiego LPG zapytaliśmy m.in. grupę Unimot, która – według danych, do których dotarliśmy – była w ostatnich tygodniach największym nabywcą paliwa na platformie AOM (kupiła ponad 8 tys. ton w średniej cenie 607,91 dol. za tonę). Spółka ta w ramach realizacji wydanych przez Komisję Europejską warunków fuzji Orlenu i Lotosu ma wkrótce przejąć nowe aktywa m.in. w logistyce paliwowej (spółka Lotos Terminale). Zapewnia ona, że „posiada zdywersyfikowane źródła dostaw gazu LPG i sprowadza ten produkt zarówno z kierunku wschodniego, jak i zachodniego”. Podkreśla również, że większość uczestników rynku LPG w Polsce sprowadza cały czas gaz ze Wschodu, a ponadto rosyjskie produkty energetyczne ani tamtejsi kontrahenci Unimotu nie zostały objęte sankcjami. „Niezależnie od tego Unimot przez cały czas poszukuje kolejnych alternatywnych źródeł dostaw, by móc maksymalnie uniezależnić się od importu produktów ze Wschodu” – informuje nas biuro prasowe grupy.

Cały artykuł przeczytasz w dzisiejszym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.