By zatrzymać skład, wystarczy radiotelefon za kilkaset złotych, znajomość odpowiedniej częstotliwości fal i konkretnych parametrów sygnału – takie informacje można znaleźć w internecie.

Jak wyjaśniał nam Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, problem jest znany od co najmniej kilkunastu lat. I co? I nic. To znaczy PKP PLK modernizują system łączności i w tym roku miał on nawet być już cyfrowy, ale faktycznie stanie się to za trzy lata. Albo trochę później. To oznacza, że przez ten czas dalej będziemy narażeni na tego typu incydenty. Dziś jeszcze nie wiemy, czy aresztowani w Białymstoku mężczyźni „bawiący” się w zatrzymywanie pociągów to amatorzy idioci, czy też są oni elementem inspirowanej na Wschodzie akcji.

Wiemy za to, że liczba ataków hybrydowych, którym jesteśmy poddawani, jest duża. Ten najbardziej dla nas kosztowny to kryzys migracyjny, którym sterują białoruskie oraz rosyjskie służby. Dziś już nie obserwujemy tak spektakularnych wydarzeń jak bitwa policji z migrantami pod Kuźnicą, bo na granicy pojawił się płot, na który jako podatnicy wydaliśmy w sumie prawie 2 mld zł. Jednak to nie rozwiązało problemu, bo liczba migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu, którzy w poszukiwaniu lepszego życia chcą się przez Polskę dostać na zachód Europy, jest wciąż duża, co potwierdzają statystyki nielegalnych przekroczeń granicy polsko-niemieckiej. Z punktu widzenia państwa polskiego ten problem jest bardzo dotkliwy, ponieważ do codziennego pilnowania rubieży angażowane są olbrzymie siły i środki.

CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP I NA E-DGP

Reklama