33-letni Chen siedzi w ciemnozielonej koszulce na spotkaniu zorganizowanym dla zagranicznych dziennikarzy. Na jego twarzy widać przejęcie, jest wyraźnie zestresowany skupioną na nim uwagą. W ręku trzyma swoją nową książkę "Nie jestem bohaterem" - w której zrelacjonował osiem miesięcy swego udziału w obronie Ukrainy przed rosyjską inwazją między wrześniem 2022 a majem 2023 r.

Chen walczył w Ukrainie po stronie Kijowa

Chen był jednym z kilkunastu tajwańskich ochotników walczących w cudzoziemskim legionie w Ukrainie, sformowanym tuż po rozpoczęciu rosyjskiego ataku na pełną skalę w lutym 2022 r. Według Kijowa do formacji zgłosiło się ok. 20 tys. zagranicznych żołnierzy.

"Tajwan może znaleźć się w tej samej sytuacji co Ukraina"

Tajwańczyk tłumaczy, że zdecydował się napisać książkę o swoim doświadczeniu, aby przybliżyć swym rodakom realia wojny. "Tajwan może znaleźć się w tej samej sytuacji co Ukraina - oba państwa są mniejszymi krajami broniącymi się przed agresją potężniejszego wroga" - mówi.

Komunistyczne władze w Pekinie uznają demokratycznie rządzony Tajwan za nieodłączną część ChRL i dążą do przejęcia nad nim kontroli, nie wykluczając przy tym możliwości użycia siły. Wywiad USA twierdzi, że przywódca Chin Xi Jinping nakazał wojsku, aby w 2027 roku było gotowe do aneksji Tajwanu.

Według sondażu Narodowego Instytutu Badań nad Obronnością i Bezpieczeństwem 61 proc. Tajwańczyków uważa jednak, że atak Chin na wyspę w ciągu najbliższych pięciu lat jest "mało lub bardzo mało prawdopodobny".

Chen: Tajwan nie przeszedł momentu przebudzenia

Chen argumentuje, że niskie poczucie zagrożenia wynika po części z tego, że Tajwan - inaczej niż Ukraina - nie przeszedł "momentu przebudzenia". "W 2014 roku Ukraińcy uświadomili sobie ambicje Rosji. Wojsko zdało sobie wówczas sprawę ze swoich niedociągnięć, po czym rozpoczęło reformę i reorganizację" - tłumaczy.

Po aneksji Krymu przez Rosję i rozpoczęciu wojny w Donbasie w 2014 r. Ukraina dokonała szeroko zakrojonej modernizacji sił zbrojnych, aby dostosować je do zachodnich standardów. Zwiększono liczbę żołnierzy oraz zmieniono m.in. uzbrojenie, wyposażenie i taktykę, co pozwoliło jej lepiej się przygotować na wybuch wojny na pełną skalę w 2022 r.

"Tajwan potrzebuje takiego ostrzeżenia. Wojsko musi sobie zdać sprawę z tego, że ma za mało zasobów, za mało środków i potrzebuje głębokiej reformy" - sądzi Chen.

Co jest największym problemem Tajwanu?

Jego zdaniem jedną z bardziej palących kwestii, z którymi mierzy się kraj, jest niedobór wyszkolonych żołnierzy. Na Tajwanie każdy mężczyzna w wieku poborowym musi przejść szkolenie wojskowe. Z początkiem 2024 r. jego okres został wydłużony z czterech miesięcy do roku. Jednak zdaniem Chena zmiany te nie są wystarczające.

"Teoretycznie mamy 2,5 mln rezerwistów, ale liczba ta nie odzwierciedla naszych realnych zdolności" - zaznacza. "Nie mamy wystarczająco instruktorów, aby ich szkolić, i sprzętu, żeby ich uzbroić. Faktycznie zdolnych do walki jest więc od 100 do 200 tys. osób" - twierdzi. Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza liczy zaś ok. 2,8 mln żołnierzy w czynnej służbie.

Skostniała struktura wojska utrudnia zmiany

Ważnym problemem jest także brak doświadczenia bojowego - podkreśla Chen. Jak tłumaczy, to sprawia, że strategia i taktyka tajwańskiej armii nie odpowiadają realiom współczesnego konfliktu zbrojnego. Skostniała i hierarchiczna struktura wojska utrudniają zaś przeprowadzenie potrzebnych zmian. "Utknęliśmy w przeszłości" - uważa Chen.