- F-47 – przyszłość sił powietrznych USA i... cios dla Lockheeda
- F-35 nowej generacji – czyli 80% NGAD za 50% budżetu
- Nowe oczy i większa dyskrecja
- Silnik z turbo-dopalaczem i tajemnicza broń
- Zasięg większy niż myślisz
F-47 – przyszłość sił powietrznych USA i... cios dla Lockheeda
F-47 to robocza nazwa nowego myśliwca szóstej generacji, który ma powstać w ramach programu NGAD (Next Generation Air Dominance). To flagowy projekt przyszłości sił powietrznych USA, mający zastąpić F-22 Raptor i zapewnić absolutną dominację Ameryki w powietrzu. W marcu 2025 roku ogłoszono, że kontrakt na budowę F-47 zdobył Boeing, pokonując tym samym Lockheed Martin – producenta F-22 i F-35. To poważna porażka dla Lockheeda, który przez lata dominował na rynku najnowocześniejszych maszyn bojowych.
Dlatego firma szybko przeszła do kontrataku – nie w sądzie, a na polu technologii i finansów. Jej najnowszy pomysł? Przekształcenie F-35 w maszynę 5+ generacji, która kosztowałaby mniej niż nowy F-47, ale oferowała większość jego możliwości.
F-35 nowej generacji – czyli 80% NGAD za 50% budżetu
Szef Lockheed Martin, Jim Taiclet, przekonuje, że F-35 można zmodernizować w taki sposób, by osiągnąć aż 80% możliwości planowanego F-47, a kosztowałby przy tym jedynie około 150 milionów dolarów – czyli dwa razy mniej niż nowy NGAD. Klucz? Wykorzystanie sprawdzonych technologii z F-22 oraz samego NGAD. W ten sposób myśliwiec piątej generacji może zyskać status „5+”, co miałoby zainteresować nie tylko Pentagon, ale też międzynarodowych partnerów USA.
Nowe oczy i większa dyskrecja
Zmodernizowany F-35 miałby otrzymać zaawansowane sensory, m.in. nową wersję systemu poszukiwania i celowania w podczerwieni, który testowano już na F-22. Do tego dochodzi potencjalna zmiana konstrukcji – w grę wchodzi pozbycie się ogona i modyfikacja skrzydeł, co jeszcze bardziej utrudni wykrycie maszyny przez radar. Jeśli stealth będzie ważniejszy niż manewrowość, to zmniejszenie przeciążeń konstrukcyjnych również jest możliwe.
Silnik z turbo-dopalaczem i tajemnicza broń
Nowa wersja F-35 mogłaby otrzymać silniki z programu AETP, opracowane przez GE i Pratt & Whitney, które dałyby jej wyraźną przewagę w szybkości, wznoszeniu i przyspieszeniu. Choć Siły Powietrzne USA wycofały się z ich finansowania, Lockheed ma nadzieję, że temat wróci. Wisienką na torcie ma być supertajna rakieta AIM-260 JATM – projektowana z myślą o dominacji w powietrzu i zdolna „trafić, zanim przeciwnik zdąży zobaczyć”.
Zasięg większy niż myślisz
Nowe pylony i zbiorniki paliwa typu stealth, testowane już na F-22, mogłyby trafić również do nowej wersji F-35. To oznacza większy zasięg bez rezygnowania z trudnowykrywalności. Wciąż nie wiadomo, o ile dokładnie wydłuży to lot, ale potencjał jest obiecujący.
Tajne rozmowy… a raczej ich brak
Choć pomysł Lockheeda wydaje się atrakcyjny, firma nie skonsultowała go wcześniej z siłami powietrznymi USA. Generał Joseph Kunkel zastrzegł, że nie prowadził żadnych rozmów z producentem, a program F-35 Joint Program Office również odmówił komentarza. Na razie wszystko to jedynie propozycja, ale Taiclet nie traci wiary – decyzja będzie należeć do Białego Domu i Kongresu.
A co z Polską? Modernizacja F-35 brzmi kusząco, ale...
Polska należy do grona użytkowników F-35, a pierwsze maszyny mają trafić do naszego kraju już w najbliższych latach. Potencjalna modernizacja oferowana przez Lockheed mogłaby znacząco zwiększyć możliwości naszego lotnictwa – szczególnie w kontekście potencjalnego zagrożenia ze strony wschodniego sąsiada. Jednak warto dodać, że nowe funkcje i technologie nie będą tanie, a każda aktualizacja wymaga zarówno środków, jak i czasu. Czy Warszawa zdecyduje się na „super-F-35”? To może zależeć od tego, jak bardzo nowa wersja zbliży się do możliwości F-47 i ile będzie kosztować bezpieczeństwo z najwyższej półki.