Przyszłość bitew miejskich nadjeżdża na gąsienicach
Do sieci trafiły nagrania pierwszych egzemplarzy nowego robotycznego kompleksu szturmowego „Szturm”, stworzonego przez koncern Uralwagonzawod. Niska jakość nagrań i publikacja w niszowych kanałach Telegramu oznacza, że ujawnienie tej konstrukcji nie było celem rosyjskiego MON. Szturm to ciężka, zdalnie sterowana platforma bojowa, bazująca na dobrze znanych podwoziach czołgów T-72 i T-90, zaprojektowana z myślą o działaniach w ciasnej, miejskiej zabudowie. Choć pojazd przypomina klasyczny czołg, jego możliwości wykraczają daleko poza tradycyjne pole walki.
Źródłem informacji o „Szturmie” jest krótki materiał wideo, pokazujący wyjazd pojazdu z terenu zakładów Uralwagonzawod. Filmik błyskawicznie obiegł rosyjskie media społecznościowe, a eksperci wojskowi natychmiast rozpoznali na nim nową wersję zrobotyzowanego pojazdu szturmowego. Co ciekawe, o planach stworzenia takiej maszyny wiadomo było już wcześniej. Uralwagonzawod złożył w tej sprawie odpowiedni wniosek patentowy, który zdradzał szczegóły koncepcji czołgu do działań w terenie zurbanizowanym.
Skrócona armata i ognisty arsenał
Najbardziej charakterystycznym elementem „Szturma” jest skrócona armata kalibru 125 mm, zaprojektowana specjalnie do walki w gęstej zabudowie miejskiej. Krótsza lufa oznacza większą zwrotność i możliwość prowadzenia ognia w wąskich uliczkach czy pomiędzy budynkami. To nie wszystko na wieży mogą zostać zamontowane bloki wyrzutni reaktywnych miotaczy ognia lub inne moduły uzbrojenia, dostosowane do konkretnych zadań bojowych.
Maszyna otrzymała także pancerz z elementami ochrony przeciwko broni kumulacyjnej m.in. granatnikom i ręcznym wyrzutniom przeciwpancernym czy dronom FPV. Do tego dochodzi buldożerowy lemiesz, który umożliwia fizyczne rozbijanie barykad, usuwanie gruzów i torowanie przejścia w zablokowanych strefach walki.
Sterowanie z wozu dowodzenia
Robotyczne czołgi „Szturm” mogą być sterowane zdalnie z wozów dowodzenia, które również bazują na czołgach T-72, ale zostały wyposażone w rozbudowane systemy łączności, anteny i elektronikę bojową. Operatorzy mogą sterować pojazdami z bezpiecznego dystansu, kierując ich ruchem i ogniem za pomocą konsoli – zupełnie jak w grze wideo. Jednocześnie każdy pojazd zachowuje możliwość ręcznego przejęcia kontroli przez załogę, jeśli sytuacja takiego działania wymaga. Podobne rozwiązanie przewidziano także w niedawno prezentowanych chińskich konstrukcjach.
Lekcje z Ukrainy: walka o każdy budynek
Doświadczenia z trwającej wojny w Ukrainie pokazały, jak trudne i krwawe są walki w zabudowie miejskiej. Rosyjskie oddziały wielokrotnie napotykały zacięty opór w takich miejscach jak Mariupol, Bachmut czy Awdijiwka. Każde miasto zamienia się w twierdzę, z siecią ukrytych stanowisk ogniowych, pułapek i barier, które dezorganizują działania klasycznych oddziałów pancernych.
Z tego powodu rosyjskie dowództwo szuka nowych sposobów przełamywania ukraińskich punktów oporu bez ponoszenia dużych strat w ludziach. Robotyczne czołgi mogą okazać się odpowiedzią – są w stanie prowadzić bezpośredni szturm na umocnione pozycje, niszczyć schrony, bunkry i budynki bez konieczności wysyłania piechoty w pierwszym rzucie. Ich obecność może umożliwić wojskom szybkie przełamanie linii obrony lub zabezpieczenie przestrzeni przed wkroczeniem żołnierzy.
Technologia jutra?
Choć prototypy już istnieją, nie wiadomo jeszcze, czy „Szturm” trafi w najbliższym czasie na front. Testy wciąż trwają, a poziom zaawansowania systemów zdalnego sterowania i odporności bojowej nie został oficjalnie potwierdzony. Jednak eksperci wskazują, że taki typ broni może odegrać kluczową rolę w przyszłości, zwłaszcza w walkach miejskich, gdzie zwykłe czołgi są zbyt narażone na zniszczenie.
Nie jest to pierwszy raz, gdy Rosjanie eksperymentują z pojazdami bezzałogowymi – wcześniej w Syrii bojowo testowano m.in. roboty bojowe Uran-9, ale ich praktyczne zastosowanie okazało się mocno ograniczone. Tym razem jednak postawiono na sprawdzone podwozie i znane technologie, co może zwiększyć szanse na sukces.