Zamknięcie nieba nad Oslo

Wieczorem 22 września norweskie służby bezpieczeństwa zamknęły lotnisko w Oslo, gdy nad jego terenem zauważono drony w pobliżu wojskowych obiektów, w tym historycznej twierdzy Akershus. Wojsko szybko potwierdziło obecność bezzałogowców, a policja przystąpiła do akcji. Zatrzymano dwóch obywateli Singapuru, którzy mogą mieć związek z tajemniczymi lotami. Tymczasem kolejny dron pojawił się także w pobliżu lotniska w Oslo około północy, co doprowadziło do ponownego zamknięcia przestrzeni powietrznej.

ikona lupy />
Przekładane loty / flightradar24.com / flightradar24

Drony w Kopenhadze zatrzymały całe lotnisko

Zaledwie kilka godzin później podobna sytuacja miała miejsce w Kopenhadze, gdzie największe lotnisko Danii zostało całkowicie sparaliżowane. Według informacji policji i agencji Reuters, w okolicach portu lotniczego obserwowano od dwóch do czterech dużych dronów, co wymusiło natychmiastowe zawieszenie wszystkich startów i lądowań.

ikona lupy />
Lotnisko w Kopenhadze / X.com / flightradar24

Ruch lotniczy został wstrzymany na kilka godzin, a co najmniej 15 lotów przekierowano do innych miast. Flightradar24 potwierdził, że od godziny 20:26 lokalnego czasu wszystkie operacje lotnicze zostały zatrzymane. Przedstawiciel lotniska poinformował, że loty wznowiono dopiero późnym wieczorem.

Tajemnicze światła i... błędna identyfikacja?

Sytuacja wokół kopenhaskiego lotniska jeszcze bardziej stawała się tajemnicza. Drony miały włączać i wyłączać światła w sposób losowy, co wzbudziło podejrzenia o możliwy cyberatak. Jednak niektórzy eksperci uważają, że zaobserwowane drony mogły w rzeczywistości należeć do... władz, które używały ich do monitorowania operatorów nielegalnych urządzeń.

Nie ma jednak dowodów, że oba incydenty są ze sobą powiązane. Władze Norwegii przypuszczają, że w ich przypadku chodziło o komercyjnego drona, który znalazł się w złym miejscu o złym czasie.

Policja: „Drony zniknęły bez śladu”

Jak podaje The Telegraph, zastępca komendanta policji w Kopenhadze, Jakob Hansen, potwierdził, że rozpoczęto śledztwo mające ustalić typ i pochodzenie dronów, które sparaliżowały działanie kopenhaskiego lotniska.

„Drony zniknęły, i żadnego z nich nie udało się przechwycić” – powiedział Hansen w rozmowie z mediami. Na pytanie o możliwe rosyjskie pochodzenie bezzałogowców, odpowiedział, że nie może tego ani potwierdzić, ani wykluczyć. – „Nie wiadomo, skąd się wzięły te drony ani dokąd poleciały” – dodał.

Policja Norwegii i Danii potwierdziła, że wspólnie prowadzą dochodzenie, próbując ustalić, czy oba incydenty są ze sobą powiązane.

Dronowa histeria powraca?

To wszystko przypomina zeszłoroczną falę alarmów w Europie i USA, gdy drony masowo pojawiały się nad lotniskami, bazami wojskowymi i elektrowniami. Do dziś wiele z tamtych incydentów pozostało niewyjaśnionych. Drony wprowadzały zamęt, ale nigdy nie udało się jednoznacznie ustalić, kto za nimi stoi. Czy zatem Europa znów padła ofiarą niewidzialnych operatorów dronów? A może to zwykły zbieg okoliczności i przesadna reakcja służb?