Funkcja spikera w niższej izbie parlamentu brytyjskiego jest prawie tak stara, jak sam parlament. Pierwsze wzmianki o posłach odpowiadających za porządek obrad pojawiły się już w 1258 roku. Warto zaznaczyć, że spiker Izby Gmin nie jest tożsamy z przewodniczącym Izby Gmin.

Jego podstawowym zadaniem jest czuwanie nad obradami w Izbie. Spiker dba o porządek, daje głos poszczególnym osobom podczas debat oraz nakłada kary na posłów nieprzestrzegających regulaminu Izby Gmin. W nadzwyczajnych wypadkach może też wezwać posłów do stawienia się w parlamencie nawet w czasie wakacyjnej przerwy (w przypadku, gdy zachodzi konieczność przeprowadzenia takich właśnie obrad). Spiker Izby Gmin musi zachowywać pełen obiektywizm i apolityczność, co wiąże się ze złożeniem mandatu partyjnego oraz unikaniem otwartego demonstrowania swoich poglądów politycznych.

Od czerwca 2009 roku tę funkcję pełni John Bercow (objął ją po rezygnacji Michaela Martina). Przed objęciem funkcji spikera Bercow był szeregowym posłem brytyjskiej Partii Konserwatywnej z okręgu Buckingham w Hrabstwie Buckinghamshire. Od czasu swojego powołania już trzy razy był ponownie wybierany na to samo stanowisko (2010, 2015 oraz 2017). Co ciekawe, na chwilę obecną jest już drugim najdłużej pracującym spikerem w Izbie Gmin.

Słowa i sława

Reklama

Dla odbiorców międzynarodowych, którzy nie śledzą intensywnie brytyjskiej polityki, osoba Johna Bercowa pozostawała nieznana przez znaczną część jego kadencji. Trend ten zaczął się gwałtownie odwracać od roku 2017, kiedy to Bercow zaczął coraz częściej oraz coraz głośniej jawnie wypowiadać się na bieżące tematy oraz przedstawiać osobiste opinie w kwestiach politycznych. Była to postawa wcześniej niespotykana w przypadku spikera parlamentu, co szybko zwróciło uwagę mediów nie tylko brytyjskich, ale i zagranicznych.

Wielu odbiorców niezaznajomionych ze szczegółami działania Izby Gmin błędnie odbierało – jak je określano – „nieroztropne” wypowiedzi spikera jako oficjalne stanowisko Izby Gmin lub rządu brytyjskiego, jeszcze bardziej zwiększając popularność krnąbrnego spikera i dalej podważając kompetencje Brytyjczyków do przeprowadzenia brexitu w sposób uporządkowany. Pierwszą głośną wypowiedzią Bercowa wychodzącą poza ramy narzucone przez wielowiekową tradycję brytyjskiego parlamentu było otwarte przyznanie się do głosowania za pozostaniem w Unii Europejskiej podczas pamiętnego głosowania dotyczącego pozostania Wielkiej Brytanii w Unii, które odbyło się w 2016 roku na prośbę Premiera Davida Camerona.

Po raz drugi Bercow trafił na usta Brytyjczyków zaledwie kilka tygodni później, gdy otwarcie przyznał, że jest przeciwny pomysłowi wygłoszenia przemówienia w Izbie Gmin przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa. Jego krytyczne zdanie miało być związane z rasistowskimi i seksistowskimi komentarzami głoszonymi przez prezydenta Trumpa. Bercow jako spiker Izby Gmin uważany jest za gospodarza parlamentu, dlatego jego komentarze dotyczące ewentualnego przemówienia obcej głowy państwa podważyły nie tylko jego kompetencje, ale również wywołały skandal dyplomatyczny, który wsparty przez liczne protesty mieszkańców Londynu doprowadził do odwołania wizyty prezydenta Trumpa w stolicy Wielkiej Brytanii (pod pretekstem „zapełnionego kalendarza”).

Jeśli jednak te wypowiedzi umknęły osobom zainteresowanym brytyjską polityką, to i tak prędzej czy później usłyszałyby (dosłownie) o spikerze Izby Gmin dzięki jego charakterystycznemu przywoływaniu posłów do porządku podczas chętnie transmitowanych i szeroko omawianych debat w sprawie brexitu. Jego okrzyk „ooooordeeeeer” (ang. spokój, porządek) poznał chyba cały świat, co w połączeniu z jego charakterystycznymi krawatami i porzuceniem typowych dla spikerów szat i peruk spowodowało, że John Bercow stał się jedną z kluczowych osób powiązanych z brexitem na poziomie porównywalnym z premier Theresą May, Nigelem Farage'em oraz przewyższającym ważnych aktorów pierwszoplanowych tego procesu, takich jak Jeremy Corbyn czy Boris Johnson.

Kto zastąpi (od)chodzącą legendę?

To właśnie podczas debat nad przyszłością brexitu Bercow często i bez ogródek prezentował swoje prounijne poglądy, rozsierdzając członków swojej byłej partii i zdobywając wiele sympatii wśród posłów opozycji, którzy uważali go za ważny głos przeciwko wychodzeniu z Unii bez względu na negatywne konsekwencje. Jego działania wspierające inicjatywy dążące do zablokowania brexitu bez umowy, słynne już zablokowanie ponownych głosowań nad propozycją umowy przedstawianą przez premier May, jak również wspieranie prób związania rąk premiera Johnsona tak, aby nie dopuścić do brexitu bez umowy 31 października, wyniosły go na pierwsze strony gazet. A niewybredne komentarze wymierzone w Borisa Johnsona po tym, jak udało się mu zablokować obrady parlamentu na 5 tygodni, z niegdyś popularnego konserwatywnego spikera zrobiły z Bercowa wroga numer jeden partii rządzącej. Zapewniły mu też szerokie poparcie opozycji oraz części brytyjskiego społeczeństwa, przeciwnego wyjściu Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej.

Niezależnie jednak od afiliacji politycznych Bercowa należy podkreślić, że sam fakt tak otwartego głoszenia poglądów przez osobę sprawującą te funkcję jest złamaniem kilkusetletniej tradycji. Nawet komentatorzy otwarcie proeuropejscy i lewicowi przyznają, że działania Bercowa są często niczym więcej, niż lwią przysługą, przynoszącą obozowi pro-unijnemu więcej problemów i zarzutów o naginanie zasad, niż korzyści.

Dość liberalne poglądy spikera Bercowa oraz jego powolne, acz konsekwentne przechylanie na lewą stronę spectrum politycznego spowodowało, że w Partii Konserwatywnej już we wczesnych latach 2010-tych dyskutowano o potrzebie usunięcia go z funkcji. Jego wypowiedzi oraz działania z 2017 oraz 2018 roku, jawnie wymierzone przeciwko Partii Konserwatywnej i jej wizji brexitu, zdały się przelewać czarę goryczy. O odejściu Bercowa mówiono bardziej w kontekście „kiedy”, niż „czy”. Jego sprawa znalazła w końcu finał, gdy sam ogłosił, że zamierza ustąpić z funkcji 31 października 2019 roku.

Data odejścia nie została wybrana przypadkowo i jest obecnie oficjalnym terminem wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, co jednak po wydarzeniach z początku września, wydaje się wielce nieprawdopodobne z uwagi na decyzje podjęte przez parlament i wsparte właśnie przez samego spikera Izby Gmin. Jego następca wybrany zostanie już w listopadzie w niejawnym głosowaniu. Obecnie nie są jeszcze znane nazwiska pretendentów do zastąpienia Bercowa, ale już teraz wiadomo, że jego następca będzie miał niezwykle trudne zadanie, jeśli zechce dorównać mu barwnością i popularnością.

>>> Czytaj też: Farage: przygotowujemy drugie referendum w sprawie brexitu