Plany Chin dotyczące rozwoju sztucznej inteligencji są bardzo ambitne. Już obecnie technologia ta wykorzystywana jest na szeroką skalę: od rozpoznawania twarzy, przez zabiegi medyczne, po konstruowanie dronów. Państwo Środka zmierza do roli światowego lidera w tej dziedzinie.

Na głównych stacjach kolejowych w Chinach stosowane są systemy rozpoznawania twarzy. Policja korzysta z rozwiązań sztucznej inteligencji na wielu płaszczyznach – od namierzania groźnych przestępców po karanie osób nieprawidłowo przechodzących przez ulicę.

Wielkie farmy testują inteligentne maszyny w hodowli kurczaków i trzody chlewnej. Magazyny Cainiao i Tmall korzystają z samoładujących się robotów. Inteligentny Sogou Travel Translator dostaje dziennie 200 mln pytań głosowych, które tłumaczy z 97 proc. dokładnością.

W Chinach po raz pierwszy na świecie robot-dentysta bez ingerencji człowieka skonstruował implant zęba w jamie ustnej pacjenta. Kraj Środka oszalał na punkcie inteligentnych technologii i zmierza do pozycji globalnego lidera w zakresie sztucznej inteligencji (AI).

Chcą być potęgą

Reklama

W zeszłym roku chińska branża AI zanotowała 67 proc. wzrost i przenosi się z laboratoriów do komercji, gdzie jest wykorzystywana w szerokim zakresie, np. w finansach, produkcji, edukacji, bezpieczeństwie, ochronie środowiska, czy opiece zdrowotnej. Obecnie w Chinach powstaje najwięcej w świecie artykułów naukowych poświęconych tematyce AI.

Dużą rolę przypisuje się kształceniu kadry mogącej rozwijać nowe technologie, gdyż w tej dziedzinie Chiny mają sporo do nadrobienia w stosunku do swojego głównego konkurenta – Stanów Zjednoczonych. W USA prowadzi badania około 60 proc. z czołowych 1000 naukowców na świecie, natomiast w Chinach tylko 10 proc. W kwietniu chińskie Ministerstwo Edukacji wprowadziło 5-letni program dla 500 nauczycieli i 5000 studentów, który skupia się na szkoleniach w ramach AI na czołowych uniwersytetach.

Chińskie uczelnie podpisują umowy o współpracy z zagranicznymi prestiżowymi uniwersytetami – np. singapurskim Nanyang Technological University czy amerykańskim Massachusetts Institute of Technology – w zakresie prowadzenia badań nad AI.

Plany Pekinu dotyczące stworzenia z Chin potęgi światowej w zakresie AI do 2030 r. są bardzo ambitne, ale realne. W minionym roku chińskie startupy AI przyciągnęły największe środki z funduszy venture capital w świecie (aż 48 proc.), chociaż w Chinach funkcjonuje o połowę mniej startupów (około 591 tys.) niż w USA (1078 tys.). Szczególnie popularne są startupy w branży uczenia maszynowego, robotyki i autonomicznych samochodów (304 tys. firm), a następnie – w rozpoznawaniu obrazów i języków (273 tys.) i w infrastrukturze (14 tys.). Zgodnie z prognozami, chiński przemysł AI osiągnie w 2020 r. rozmiary 150 mld juanów, a w 2030 r. aż 1 bln juanów. Z kolei gałęzie wspierane przez AI będą warte w 2020 r. 1 bln juanów, a w 2030 r. – aż 10 bln juanów.

Liderzy w śledzeniu

Chińskie Megvii czy SenseTime stały się globalnymi liderami w dziedzinie wdrażania oprogramowania do rozpoznawania twarzy. SenseTime jest najwyżej na świecie wycenianym startupem AI, a Megvii niewiele mu ustępuje. Sława SenseTime jest jak najbardziej zasłużona, gdyż pokonywał on Google i Facebooka w konkursach rozpoznawania obrazów.

Firma dostarcza technologii, którą chiński rząd zamierza wykorzystać do śledzenia obywateli przez sieć 170 milionów kamer CCTV i urządzeń China Mobile. Liczne instytucje finansowe, więzienia, lotniska, czy policja już teraz znajdują się na liście klientów SenseTime. Z kolei Face ++ opracowany przez Megvii jest najbardziej znaną na świecie platformą rozpoznawania twarzy.

Innymi chińskimi gigantami w dziedzinie AI są: DJI – firma z 70 proc. udziałem w globalnym rynku dronów, wykorzystująca AI do rozpoznawania obiektów, Ubtech Robotics – tworząca humanoidalne roboty, znana szczególnie z robota Cruzr, Cambricon – konstruująca zoptymalizowane pod kątem możliwości głębokiego uczenia się chipy, które są montowane w smartfonach Huawei, LifeSmart – projektująca inteligentne domy, iFlytTek – stosująca AI w rozmowach między maszyną a człowiekiem, YITU – działająca w branży rozpoznawania twarzy i mowy, czy firma Cloudwalk, której inteligentne rozwiązania w zakresie bezpieczeństwa publicznego stosują 24 chińskie prowincje. Ostatnia z wymienionych firm niedawno podpisała umowę z Zimbabwe, w celu stworzenia tam bazy danych rozpoznawania twarzy. Tym samym stała się pierwszą chińską inicjatywą AI w Afryce.

Entuzjastyczne podejście

Różnica między chińskim a amerykańskim podejściem do rozwoju AI tkwi głównie w implementacji i determinacji. We wdrażaniu rozwiązań najnowocześniejszych technologii liczy się szybkość, wykonanie, jakość produktu i wsparcie rządowe. W Chinach spełnione są wszystkie te elementy. Ponadto tamtejsi przedsiębiorcy nie wykazują awersji do nużących i powtarzalnych testów produktów, wprowadzania w nich modyfikacji, czy podejmowania ryzykownych przedsięwzięć, gdyż wierzą, iż jest to jedyna droga do sukcesu.

Po tym, jak Uber i Didi dowiodły, że można wykorzystać ekonomię współdzielenia na przykładzie jazdy, chiński świat startupów wpadł w gorączkę dzielenia się. Przedsiębiorcy w Kraju Środka wypróbowywali każdą możliwą iterację: wspólne rowery, wspólne motorowery, wspólne betonomieszarki, czy nawet współdzielone ładowarki do telefonów komórkowych.

Część z tych inicjatyw szybko przestała istnieć, jednak kilka z nich stało się jednorożcami. Za taki przykład może posłużyć firma Mobike, która stała się największym na świecie operatorem wypożyczania rowerów. W kwietniu tego roku aplikacja została przejęta przez Meituan-Dianping za 2,7 mld dol. Niedawno wprowadziła do swojej oferty rower elektryczny.

Duże znaczenie dla rozwoju AI ma też nastawienie społeczeństwa. Chińczycy mają wyjątkowo dobre zdanie o rozwiązaniach najwyższych technologii. Przeprowadzone w czerwcu tego roku badanie przez Boston Consulting Group ukazało wielki entuzjazm i nadzieje, jakie wiążą mieszkańcy Kraju Środka z AI.

Społeczeństwo nie zważa na zagrożenie, iż średnio i nisko wykwalifikowana kadra, wykonująca rutynowe czynności, będzie szczególnie podatna na ryzyko wypchnięcia jej z rynku pracy przez AI. Część miejsc pracy okaże się też niepotrzebna, gdyż AI wyraźnie skłania obywateli do podnoszenia swoich kwalifikacji cyfrowych, co potencjalnie poskutkuje zwiększeniem nierówności dochodowych.
Automatyzacja wzmocni wzrost

Chińska branża technologiczna budowana jest na ogromnych wyrzeczeniach i większym wysiłkiem niż jej amerykański odpowiednik. 12-godzinny dzień pracy i spędzanie w niej 7 dni w tygodniu jest typowym grafikiem pracy wielu chińskich startupów.

Silna jest także presja na jakość chińskich produktów, co stanowi rezultat bardzo dużej konkurencji, będącej wręcz walką przedsiębiorców na śmierć i życie. Takie podejście pozwoliło na stworzenie nietypowych modeli biznesowych, które funkcjonują efektywnie. Stąd Chiny posiadają najcenniejsze na świecie firmy zajmujące się rozpoznawaniem obrazów, rozpoznawaniem i syntezą mowy, tłumaczeniem maszynowym, czy konstrukcją dronów.

Współcześnie Alibaba, Tencent i Baidu są jednym tchem wymieniane obok Google, Facebooka, Amazona i Microsoftu jako najpotężniejsze w zakresie badań i wdrażania rozwiązań AI. Każda z tych firm skupia się na innym dziale AI – np. Alibaba koncentruje się na chmurach obliczeniowych wykorzystywanych do budowy smart city, a Tencent – na branży rozpoznawania obrazów. Podsumowując: AI ma szansę silnie poprawić wydajność w chińskiej gospodarce, co może okazać się kluczowe dla podtrzymania wzrostu gospodarczego w obliczu zmniejszającej się liczby pracowników.

Istnieją badania wskazujące, iż połowa działań pracochłonnych w Chinach może zostać zautomatyzowana. Daje to Państwu Środka pierwsze miejsce w świecie w zakresie potencjału automatyzacji. Jednak, aby strategia Pekinu w zakresie budowania potęgi AI przyniosła oczekiwane rezultaty należy stworzyć trwały system danych, przyspieszać wprowadzanie rozwiązań AI do tradycyjnych branż, wzmacniać potencjał kadr zajmujących się AI, a tym samym dostosować system edukacji i szkoleń do wymogów gospodarki opartej na najnowszych technologiach.

Autor: Ewa Cieślik, adiunkt na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu; specjalizuje się w chińskim rynku finansowym.