Landsbergis podkreślił, że decyzja dotycząca budowy linii obronnej nie jest wyrazem nieufności wobec zachodnich sojuszników. „Czujemy, że wojna jest blisko nas i rozumiemy, że jeśli Rosja nie zostanie powstrzymana w Ukrainie, posunie się dalej, a następne będą kraje bałtyckie” – powiedział minister. „Nikt nie zna harmonogramu szaleństwa Rosji” - dodał.

Według szefa litewskiej dyplomacji podejmując decyzję o budowie umocnień obronnych kraje bałtyckie starają się również zwrócić uwagę sojuszników na rzeczywiste zagrożenie.

Tak zwana bałtycka linia obronna ma się składać z różnych struktur i przyczynić do znacznego wzmocnienia zdolności Litwy, Łotwy i Estonii do ochrony swoich granic, a także zapewnić blokowanie i opóźnianie działań potencjalnego przeciwnika. Estończycy już zapowiedzieli, że na granicy z Rosją zbudują 600 bunkrów obronnych. Budowa pierwszych z nich ma się rozpocząć w przyszłym roku.

Z Wilna Aleksandra Akińczo (PAP)

Reklama