Przeglądam doniesienia agencyjne zróżnych państw Unii: wjednych czytam o„operacji wojsk Putina” i„aktywności wojskowej”, wdrugich, jednak, o„wojnie”, „agresji”, „inwazji rosyjskiej na Ukrainę”. Iwypowiedzi ważnych polityków: mówią o„inwazji”, „konflikcie” bądź „bardzo poważnym naruszeniu norm”, oproblemie, który chcieliby rozwiązać magicznymi formatami dyplomatycznymi.
Słowa, jak wiadomo, same w sobie nie zmieniają losów świata, ale fakt, że nazywanie po imieniu ataku na Bogu ducha winne państwo sprawia tak wiele kłopotów, skłania do refleksji. Z jednej strony to nie świadczy źle o Europie, że z takim trudem postrzega ohydę postępowania Putina.
CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP I NA E-DGP