We wtorek w Łodzi spotkali się: szef polskiego MSZ Zbigniew Rau, minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock oraz szef francuskiej dyplomacji Jean-Yves Le Drian.

Baerbock powiedziała na konferencji prasowej, że przyjechała do Łodzi, by wyrazić wdzięczność wobec Polek i Polaków, którzy w ostatnich dniach okazują solidarność z Ukraińcami, przyjmują ich w Polsce, przyjeżdżają po nich prywatnymi samochodami do rejonu przy granicy polsko-ukraińskiej.

"Jestem głęboko poruszona, jestem pod wrażeniem zaangażowania społeczeństwa obywatelskiego (...). Wzdłuż zewnętrznej granicy UE widać, że wspólne europejskie serce bije razem, setki tysięcy ludzi w Europie Środkowo-wschodniej ucieka (przed wojną), głównie kobiety i dzieci, często zabierają tylko ze sobą to, co najważniejsze w małym bagażu, to trudno sobie wyobrazić" - mówiła szefowa niemieckiego MSZ.

Podkreśliła, że "przede wszystkim mylił się Władimir Putin". "Spekulował, że pozwolimy na to, żebyśmy byli podzieleni, ale wprost przeciwnie jesteśmy jeszcze bardziej w tych ciężkich czasach jeszcze bardziej spójni, razem stoimy u boku Ukrainy, ponieważ wiemy jaka jest stawka" - oświadczyła Baerbock.

Reklama

Dodała, że Zachód musi działać wspólnie. "Ta napaść (na Ukrainę) nas spaja; wspólnie razem w ciągu tygodnia pokazaliśmy światu, że jesteśmy w stanie współdziałać, nałożyliśmy sankcje jakich jeszcze do tej pory nie było, żeby Putin i jego poplecznicy zobaczyli, że idą nie tą drogą" - mówiła minister spraw zagranicznych Niemiec.

Zwróciła uwagę, że ta wojna przyniesie też wielkie szkody dla Rosji. "Chciałabym wyrazić głęboki szacunek wszystkim Rosjankom i Rosjanom, którzy wychodzą na ulice w swoim kraju wiedząc dobrze, że prawdopodobnie zostaną aresztowani i ci ludzie chcą pokazać, że to nie jest ich wojna, tylko że to jest wojna prezydenta Rosji" - powiedziała Baerbock. (PAP)

autor: Karol Kostrzewa, Hubert Bekrycht