Herasymczuk, cytowana przez portal Ukrainska Prawda, powiedziała, że Narodowe Biuro Informacyjne codziennie otrzymuje zgłoszenia, dotyczące wywiezionych dzieci. Wyjaśniła też, że takie zgłoszenie umożliwia władzom rozpoczęcie poszukiwań konkretnych osób.

Dane przymusowo wywiezionych dzieci Ukraina przekazuje Czerwonemu Krzyżowi i innym organizacjom międzynarodowym. Jak wyjaśniła Herasymczuk organizacje te są proszone o pomoc w poszukiwaniach i ustaleniu miejsca pobytu dzieci.

Jak zaznaczyła, nie wszystkie dzieci są sierotami. Na liście są również te, które wywieziono razem z rodzicami lub bliskimi, a także dzieci, które zostały przymusowo rozdzielone z rodziną.

Reklama

Rzeczniczka przytoczyła historię 11-letniego Saszy z Mariupola, który wraz z mamą znalazł się w szpitalu na terenach okupowanych. Matka została następnie wyrzucona ze szpitala „pod lufą karabinu” i od tamtej pory nie ma z nią kontaktu. Chłopiec natomiast zdołał skontaktować się z babcią, a następnie udało się sprowadzić go na tereny kontrolowane przez władze w Kijowie.

„Udało się przywieźć 46 dzieci. W każdym przypadku to jest oddzielna operacja specjalna. Nie ma jednego algorytmu działania i najprawdopodobniej nie będzie” – powiedziała Herasymczuk.