We wtorek 27 państw UE uzgodniło wspólne oświadczenie w sprawie sytuacji na Białorusi. W imieniu Wspólnoty wydał je szef unijnej dyplomacji Josep Borrell.

Unia podkreśliła w nim, że podczas kampanii wyborczej Białorusini dali wyraz chęci demokratycznych zmian, jednak wybory nie były ani wolne, ani uczciwe.

"Władze państwowe zastosowały nieproporcjonalną i niedopuszczalną przemoc, powodując co najmniej jedną ofiarę śmiertelną i wiele obrażeń. Zatrzymano tysiące ludzi i nasiliły się represje wobec wolności zgromadzeń, mediów i wolności słowa. Wzywamy białoruskie władze do natychmiastowego i bezwarunkowego uwolnienia wszystkich zatrzymanych" - napisano w unijnym oświadczeniu. Podkreślono ponadto, iż wiarygodne raporty krajowych obserwatorów pokazują, że proces wyborczy nie spełniał międzynarodowych standardów.

UE wezwała też białoruskich przywódców politycznych do podjęcia prawdziwego i pluralistycznego dialogu z społeczeństwem, aby uniknąć dalszej przemocy. "UE będzie nadal wspierać demokratyczną, niezależną, suwerenną, zamożną i stabilną Białoruś" - zadeklarowano w oświadczeniu.

Reklama

"Będziemy oceniać działania władz Białorusi w obecnej sytuacji i przeprowadzać dogłębną analizę stosunków UE z Białorusią. Może to obejmować m.in. podjęcie działań wobec osób, odpowiedzialnych za zaobserwowaną przemoc, nieuzasadnione zatrzymania, fałszowanie wyników wyborów" - zaznaczono.

"Cieszę się z oświadczenia szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella, wydanego w imieniu UE. Unia dokona przeglądu stosunków z Białorusią i podejmie działania przeciwko osobom odpowiedzialnym (za przemoc oraz łamanie wolności i praw - PAP)" - napisała na Twitterze szefowa KE Ursula von der Leyen.