Jak mówił Morawiecki na konferencji prasowej, w czasie piątkowego spotkania z Ursulą von der Leyen powiedział, że system ETS jest zbudowany na spekulacyjnych przesłankach i w związku z tym jest bardzo niebezpieczny dla funkcjonowania całego rynku. Dlatego proponował Leyen wyłączenie wszystkich instytucji finansowych i pozaprzemysłowych z możliwości nabywania uprawnień do emisji CO2 w systemie ETS.

Jak stwierdził, odniósł wrażenie, że reakcja na jego słowa "jest nieco inna niż kilka miesięcy temu". "Z mojej strony nie tylko nie odpuszczamy tych punktów, dotyczących kosztów uprawnień do emisji CO2, ale pokazujemy ich wysoce zaburzający charakter. Charakter, który bardzo mocno psuje pierwotną ideę" - mówił polski premier. "Ze strony Brukseli czekam na poważniejszy ruch" - dodał.

Jak wyjaśniał Morawiecki, Komisja Europejska zaplanowała powolny, stały wzrost cen uprawnień, mniej więcej do poziomu 100 euro około 2040 r., tymczasem ceny już dziś osiąganą ten poziom. "Trzy-, czterokrotny wzrost w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy w dramatyczny sposób pogarsza warunki gospodarowania przedsiębiorstw, nie tylko zresztą energochłonnych" - stwierdził.

Reklama

Jego zdaniem w Brukseli jest "bardzo duże zrozumienie", i przyznano mu rację, że inflacja jest generowana z jednej strony przez wysokie ceny gazu z Rosji, ale także przez bardzo wysokie ceny w ETS, czyli przez politykę europejską.

"Nie można chować głowy w piasek. Zadziałaliśmy naszymi pakietami antyinflacyjnymi, ale to jest działanie na skutkach. Trzeba działać na przyczynach" - mówił Morawiecki, wskazując jako przyczynę ceny uprawnień do emisji.