"Każdy z tych trzech przywódców był w ostatnich miesiącach krytykowany za to, że wydaje się zbyt przychylny wobec rosyjskich pretensji i żądań, i potencjalnie zbyt chętny, by zadowolić Putina" - wskazuje w czwartek Politico.
Jak pisze, prezydent Francji Emmanuel Macron "bez końca negocjował z Putinem, nie osiągając sukcesu, i wielokrotnie wzywał, aby +nie poniżać+ Rosji; z kolei Berlin był powolny w wysyłaniu (Ukrainie) natychmiast potrzebnej broni". Z kolei Włochy tradycyjnie znajdują się w grupie krajów UE mających najbliższe relacje z Moskwą, więc mocne słowa premiera Maria Draghiego w Kijowie, gdy poparł Ukrainę i skrytykował Rosję, "bez wątpienia zadały Putinowi szczególny cios" - ocenia Politico.
Macron, Draghi i kanclerz Niemiec Olaf Scholz w Kijowie wysłali także inną wiadomość do Rosji: UE i jej sojusznicy nie zmuszą Ukrainy do poddania się lub do kompromisu terytorialnego w celu zakończenia wojny - pisze Politico. Zdaniem portalu takie zapewnienie to ogromna ulga dla ukraińskich władz, które obawiały się, że zachodni sojusznicy mogą próbować wymusić na nich niesprawiedliwe rozwiązanie konfliktu.
"A jednak, mimo zachęcającej retoryki, trójka przywódców reprezentujących największe, najbogatsze i najpotężniejsze kraje UE nie ogłosiła żadnej spektakularnej nowej pomocy wojskowej lub finansowej dla Ukrainy, która mogłaby przeważyć szalę wojny na korzyść Kijowa. Dla porównania, prezydent USA Joe Biden ogłosił w środę dodatkowy 1 mld dolarów wsparcia dla Ukrainy" - wskazuje Politico.
Jak zauważa portal, liczba ofiar rosyjskiej inwazji na Ukrainę rośnie i nic nie wskazuje na to, by Ukraina mogła osiągnąć pokój bez kolejnych dostaw pomocy militarnej.
"Ogłoszenie poparcia dla statusu kandydata do UE nastąpiło podczas bardzo symbolicznej - choć spóźnionej o kilka miesięcy - podróży na Ukrainę, w trakcie której przywódcy odwiedzili Kijów i Irpień (...). Inni przywódcy, w tym premierzy Czech, Polski i Słowenii, odwiedzają targaną wojną Ukrainę od połowy marca" - zauważa Politico.
"Przez większość tego czasu Macron był zajęty kampanią wyborczą we Francji, a Scholz odrzucał zaproszenia (do Kijowa) po tym, jak Ukraina zlekceważyła prośbę niemieckiego prezydenta Franka-Waltera Steinmeiera, który chciał odwiedzić ją w kwietniu" - dodaje portal.
W Kijowie do tych trzech przywódców dołączył w czwartek prezydent Rumunii Klaus Iohannis, reprezentujący "młodsze" kraje członkowskie UE z Europy Środkowo-Wschodniej. Według Politico stanowiło to wyraźną próbę odparcia możliwej krytyki, że duże kraje założycielskie UE działają jak "ekskluzywna koteria".
"(Prezydent Ukrainy Wołodymyr) Zełenski wyraził zadowolenie z wypowiedzi swoich gości, jednak wśród władz w Kijowie nastroje w czwartek nie były szczególnie ekstatyczne, co odzwierciedla zarówno trudy toczącej się wojny, jak i fakt, że status kandydata (do UE) to tylko krok w znacznie dłuższym procesie bez określonej daty końcowej" - podsumowuje Politico. (PAP)