Około godziny 13:00 przed lokalem, gdzie od kilku godzin trwało wydarzenie, pojawiła się policja, "sprawdzając, jakie kroki należy podjąć, aby je przerwać" - poinformował portal Brussels Times. Konferencja była zamykana "stopniowo", co oznacza, że ludzie nie byli zmuszani do opuszczenia budynku, ale ci, którzy go opuścili, nie byli wpuszczani z powrotem.

Farage: Wiedziałem, że nie będę mile widziany w Brukseli

Decyzję o przerwaniu wydarzenia wydał Emir Kir, burmistrz dzielnicy Sainte-Josse-ten-Noode, na której terenie odbywało się sympozjum. Argumentował on, że zrobił to w celu ochrony "bezpieczeństwa publicznego", i zadeklarował, że "skrajna prawica nie jest tu mile widziana".

Reklama

Policja dostarczyła organizatorom nakaz przerwania wydarzenia w momencie, gdy na scenie przemawiał brytyjski polityk Nigel Farage, główny "sprawca" Brexitu.

"Wiedziałem, że nie będę mile widziany w Brukseli. Jedno miejsce wycofało się z goszczenia konferencji - ok. Jednak wycofanie się dwóch obiektów jest absolutnie oburzające. Być może wiecie, że do lokalu, który nas w końcu przyjął, wydzwania tutejszy burmistrz i wysyła policję, żeby zamknęła tę konferencję" - powiedział były europoseł.

"Powiedzieli właścicielowi, że jeśli konferencja się odbędzie, to on zbankrutuje"

"Powiedzieli tunezyjskiemu właścicielowi (lokalu), który wierzy w wolność słowa, że jeśli konferencja się odbędzie, to on zbankrutuje. Właśnie z tym się mierzymy" - dodał Farage.

Organizatorzy w wydanym oświadczeniu zapowiedzieli, że będą dążyli do uchylenia decyzji burmistrza na drodze sądowej, ponieważ "nie ma żadnych zakłóceń porządku publicznego ani podstaw do zamknięcia zgromadzenia".

Konferencja Narodowego Konserwatyzmu jest organizowana od 2019 r. przez holenderską Fundację Edmunda Burke’a i jest jednym z najważniejszych wydarzeń tego środowiska na świecie. W poprzednich edycjach brali udział m.in. obecna premier Włoch Giorgia Meloni i gubernator Florydy Ron DeSantis. W tym roku współorganizatorami kongresu w Brukseli są m.in. węgierskie Kolegium Macieja Korwina i Instytut Herzla z Jerozolimy.

Reakcje w kraju i za granicą

"Nieakceptowalne" - tak belgijski premier Alexander De Croo określił działania burmistrza, który zdecydował o przerwaniu konferencji NatCon

"To, co wydarzyło się dzisiaj w Claridge (nazwa lokalu, w którym odbywała się konferencja - PAP), jest nieakceptowalne. Autonomia gmin jest kamieniem węgielnym naszej demokracji, ale nigdy nie może stać nad belgijską konstytucją, gwarantującą wolność słowa i pokojowych zgromadzeń od 1830 r. Zakaz spotkań politycznych jest niezgodny z konstytucją. Kropka" - napisał De Croo, flamandzki liberał, na platformie X.

Premierka Włoch Giorgia Meloni, która brała udział we wcześniejszych edycjach NatCon, nie kryła "niedowierzania i przerażenia" wydarzeniami w Brukseli. "Burmistrz jednej z gmin belgijskiej stolicy zakazał organizacji konferencji, w której mieli wziąć udział szefowie rządów, parlamentarzyści krajowi i europejscy. W następstwie nakazu policja fizycznie uniemożliwiła gościom i prelegentom wejście na konferencję. Natychmiast poprosiłam premiera Belgii Alexandra De Croo o zajęcie się tym, co się dzieje, i dziękuję mu za jego szybkie i jasne stanowisko wobec nienawistnej opresji wolności słowa, która ma miejsce w Brukseli" - napisała Meloni.

Eric Zemmour, przewodniczący francuskiej prawicowej partii Reconquete, któremu policja uniemożliwiła wejście do Claridge, ocenił, że "socjalistyczny burmistrz Emir Kir, bliski tureckim islamistom, wykorzystuje funkcjonariuszy jako swoją prywatną bojówkę".

Organizatorzy w wydanym oświadczeniu zapowiedzieli, że będą dążyli do uchylenia decyzji burmistrza na drodze sądowej, ponieważ "nie ma żadnych zakłóceń porządku publicznego ani podstaw do zamknięcia zgromadzenia".

Z Brukseli Artur Ciechanowicz