Każdy uczeń skończy szkołę z pełną wiedzą dotyczącą całości historii. W gimnazjum uczniowie ledwo zaczynali XX wiek, nie kończyli i tak naprawdę kumulowano wiedzę w liceum, gdzie przez cały rok uzupełniano różnice. Przywracamy zatem całość kształcenia, będzie współczesna historia, uczeń po 8 klasie wyjdzie z pełną wiedzą - mówi w wywiadzie Anna Zalewska, minister edukacji.

To może być trudna lekcja. Milion uczniów nie zrealizuje całego programu szkoły podstawowej. Do tej pory uczą się, jakby szli do gimnazjum, ale teraz czeka ich nowa siódma klasa.

Jak pani liczy milion?

4, 5 i 6 klasa szkoły podstawowej. W każdym roczniku ok. 340 tys. uczniów.

To nie tak. Nikt absolutnie nie zostanie w jakikolwiek sposób skrzywdzony. Jest dokładnie odwrotnie - materiał w klasie 7 i 8 będzie wyrównywał to, co nie wydarzyło się w klasie 5 i 6.

Reklama

Nauczyciel będzie musiał zrobić trzy lata programu dotychczasowego gimnazjum w czasie dwóch lat podstawówki, żeby dziecko wyszło z kompletną wiedzą.

My mówimy o 12 latach kształcenia - w 7 i 8 klasie to jest materiał, który odpowiada temu, co wydarzyło się od klasy 1 do 6 i przygotowuje młodego człowieka do tego, żeby stał się już uczniem 4-letniego liceum.

Nic nie rozumiem. Taki uczeń nie będzie miał reformacji, bo w starym programie miał to omawiać dopiero w gimnazjum, a w nowym - w 5 klasie. Jeśli więc już przez 5 klasę przeszedł, to się nie załapie.

Nie, absolutnie nie. Każdy uczeń skończy szkołę z pełną wiedzą dotyczącą całości historii. W gimnazjum uczniowie ledwo zaczynali XX wiek, nie kończyli i tak naprawdę kumulowano wiedzę w liceum, gdzie przez cały rok uzupełniano różnice. Przywracamy zatem całość kształcenia, będzie współczesna historia, uczeń po 8 klasie wyjdzie z pełną wiedzą.

Ten, który zacznie w przyszłym roku 4 klasę. A ten, który dziś jest w 6?

I jeden, i drugi.

To dlaczego po szkole podstawowej nie będziecie z historii i przedmiotów przyrodniczych egzaminować ucznia, który dzisiaj jest w 6 klasie?

Dlatego, że dbamy o to, aby cały cykl został zakończony, to jest zwyczajnie uczciwe w stosunku do ucznia i nauczyciela. Pozwalamy przyzwyczaić się do nauczania przedmiotowego, bo jak pani dobrze wie, nauczyciele się od niego odzwyczaili. Po to dajemy czas na doskonalenie zawodowe.

W żaden sposób nie będziecie mogli sprawdzić, z jaką wiedzą te dzieci wyszły z podstawówki.

Będziemy, bo są egzaminy z języka polskiego, obcego i matematyki. To kluczowe kompetencje i one zostaną zweryfikowane. Dziś zresztą egzaminy są połączone, mają po kilka zadań z poszczególnych przedmiotów i nie są odzwierciedleniem wiedzy młodych ludzi.

>>> CAŁY WYWIAD W PONIEDZIAŁKOWYM WYDANIU "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ"